Australia i Polonia, Felieton, Życie i społeczeństwo

Quo Vadis, Polonia? Te, Polska, gdzie leziesz?

fot. Bing/Jedzok

Skoro wywietrzały już szampany pootwierane po ogłoszeniu wyników ostatnich wyborów, pora odrobinę wytrzeźwieć i zastanowić się – co teraz?

No tak, wspaniale, że dokonuje się przetasowanie politycznych elit, że jest szansa na odpartyjnienie kluczowych instytucji i że TVP w końcu przestanie przypominać północnokoreańską reżimówkę. Jednak kolejne publikowane listy płac parobków, giermków i lokajów czwartej Rzeczpospolitej sprawiają, że mam nie tyle mieszane, co wstrząśnięte uczucia. Mimo wszystko trochę żal odkrywać, że w XXI wieku polska demokracja nadal działała na zasadach bananowej republiki. Zaczynam się też zastanawiać, jak długo ten nowy, “różowopupny” rząd może konkurować z tak monumentalną, skrupulatnie wysmarowaną kasą, machiną propagandy i populizmu. Bo może nie być łatwo.

Nie łudźmy się, że PiS poniósł sromotną porażkę. Tak naprawdę najmocniejsza partia tych wyborów usiądzie sobie teraz wygodnie w ławach opozycji i przez cztery lata może zwalać wszelkie problemy Polski i świata na rządy koalicji. „Patrzcie, ledwo co wybrali Tuska, i już podrożały jajka”. „Oj, za nas to te wulkany nie wybuchały tak często”. Jeżeli myślicie, że przesadzam, to spójrzcie, co obecnie robi Trump, który od początku obwiniał Bidena o wszystko, co popadło – od podwyżek cen benzyny po wojnę na Ukrainie – i dzięki temu idzie teraz po praktycznie pewną prezydenturę.

Jednak nie trzeba szukać podobieństw aż za oceanem. To, co niedawno wydarzyło się w Polsce, jest praktycznie kalką ukrócenia rządów kontrowersyjnego premiera Babiša w Czechach w 2021 roku. Obecnie rządzi tam krucha koalicja, którą łączy tylko wspólny antybabišyzm (co Wam to przypomina?). A były premier? Znowu ma najwyższe notowania i brata się z czołową ksenofobiczną partią.

Nad Tatrami też się błyska. Proeuropejscy Słowacy tak się cieszyli z postępowej prezydentki Čaputovej, jaskółki zmian na lepsze. No i łój, bo teraz wybory parlamentarne wygrał Robert Fico, polityczna kreatura z kręgosłupem moralnym Golluma, która zaledwie kilka lat temu spełzła z politycznej sceny w atmosferze oskarżeń o zabójstwo niewygodnego dziennikarza.

Co więc z tego, że mamy fajny rząd, skoro żyjemy w niefajnych czasach, które sprzyjają „izmom” wszelkiej maści? Naprawdę wystarczy niewiele – tu trochę postraszyć, tam obiecać „piniundz”, i korytka znowu stają otworem. Wyborcy mają krótką pamięć i pustawe kieszenie.

Oczywiście mogę się mylić; niech żywi nie tracą nadziei. Po prostu na razie nie otwierałbym kolejnych szampanów.

Darek Jedzok