Australia i Polonia, Felieton, Opinie

Abecadło z pieca spadło

Henryk Jurewicz

Abecadło z pieca spadło
B – zbiło sobie brzuszki,

H – złamało kładeczkę,
O – jak balon pękło…

Julian Tuwim

Dzisiaj o ewolucji znaczeń słów Bóg, Honor, Ojczyzna. Wybrałem te ważne i emocjonalne słowa, nie po to, by drażnić konserwatystów. Kiedy indziej zajmę się słowami lepiej opisującymi współczesność, którymi posługują się liberałowie: Wolność, Równość, Tolerancja.

Warszawa, Marsz Niepodległości 2011 fot. Adam Kliczek, http://zatrzymujeczas.pl

Po prostu na takich przykładach łatwiej mi jest przedstawić głębokość zmian pojęciowych jako skutek erozyjnego działania czasu.

Bóg, Honor, Ojczyzna

Wikipedia: Hasło “Bóg, Honor, Ojczyzna” jest wyznacznikiem tożsamości Polaków, to hasło odróżnia nasz naród od innych narodów. Próby odcinania się od któregokolwiek z elementów tego hasła niszczy polskość w samych podstawach, w korzeniach.

Siła tradycyjnych wielkich haseł spada jak ciśnienie powietrza w dziurawym balonie. Kiedyś te słowa pomagały dźwigać sztandary na polach bitew, wznosić barykady i umierać na nich. Teraz sztandarów jest za dużo, ulice za szerokie, a umierać młodo nikt nie ma ochoty.

Bóg      

Wikipedia: Bóg lub bóstwo – istota nadprzyrodzona, której istnienie uznaje większość religii.

Więcej o zagrożeniach dla tradycyjnego rozumienia boskości i religii, o zstępowaniu wielkich religii do nisz, pisałem w poprzednim artykule pod tytułem ”Nauka bez religii jest kulawa, a religia bez nauki ślepa” (Ex. 02/2018).                          

Gdy słucha się teologów, można dojść do wniosku, że mówią o jakimś innym świecie niż ten, który znamy. Zmiany następują tak szybko, że nasuwa się przypuszczenie, iż kapłani, przekazujący nam boskie objawienia, po prostu nie nadążają. Teologowie pozwolili naukowcom wydrzeć prymat w objaśnianiu rzeczywistości kilka wieków temu.

Przypominanie Sodomy i Gomory czy Piekła jakoś przestało działać. Czar Tajemnicy Wiary też. Część tego czaru odbierają archeolodzy, a część fizycy i kosmolodzy, którzy za pomocą rządnych sensacji mediów rozbudzają ciekawość i niecierpliwość, obiecują rychłe odpowiedzi.

Jak się okazuje, Bóg stworzył bardzo skomplikowany Świat. Boga już nie wielbimy jako gwaranta naszego zbawienia, nie tylko za Miłość i Sprawiedliwość – ale też jako wielkiego Naukowca i Inżyniera.

Nauka odsłoniła nowe obszary metafizyki, z których mogą wywieźć się nowe religie.

W gąszczu informacji, w którym przyszło nam żyć, zaczynamy się gubić. Najsmutniejsze jest jednak to (i najgroźniejsze), że im wyższy poziom prominencki, tym zagubienie zdaje się być większe. Układy hierarchiczne są tak obezwładniające, że ci, którzy nami rządzą, kurczowo trzymają się tylko tego, co się już sprawdziło.

Pogłębia się znacznie podział między tymi, którzy starają się coś zrozumieć, zadają pytania i dzięki temu dysponują wiedzą, a tymi którzy spasowali, zagubili się w tak zwanym normalnym życiu i poszukują tylko spokoju. Wiedza staje się wartością tak wielką, że podział ten wkrótce przesłoni dotychczasowy: na biednych i bogatych. Mało kto z ludzi wykształconych czuje obecnie misję dzielenia się tym skarbem z innymi.

Honor

Wikipedia: Honor to postawa, dla której charakterystyczne jest połączenie silnego poczucia własnej wartości z wiarą w wyznawane zasady moralne, religijne lub społeczne.

Bardzo ładna definicja, acz archaiczna i wyraża raczej myślenie życzeniowe. Nikt dotąd nie policzył ofiar haniebnego zwyczaju pojedynków “honorowych”.

Dzisiaj emocje wokół tego pojęcia stopniały prawie do zera i posługujemy się honorem głównie do usprawiedliwienia swojego bezmyślnego uporu. Po przykład odsyłam państwa do filmiku, do którego dotrzecie po wygooglowaniu: słodki maluch woli zjeść cebulę niż stracić honor. 10 000 000 obejrzeń; będziecie płakać … jak to zwykle przy cebuli.

To, że Honor jest molestowany na każdym kroku, widać w mediach codziennie. Najpierw zaakceptowana została poprawność polityczna, potem post prawda, która z kolei zrodziła takie narzędzie jak fałszywe wiadomości (fake news). Daliśmy przyzwolenie dla mowy nienawiści.

Powszechne stało się zatrudnianie specjalistów od produkowania kłamstw: ideologów, spin doktorów, rzeczników prasowych i kreatorów wizerunku osobistego. Dziś każdy polityk to aktor. Przyjmijmy, że nagle wszystkie telewizory zepsuły się na tydzień. Czy politycy by wtedy istnieli?

Żeby zostać skutecznym politykiem – dowolnej strony politycznei – trzeba wykuć na pamięć i wymawiać z dużej litery jeszcze kilka innych słów, na przykład: wolność, sprawiedliwość, tolerancja, duma, godność, historia, prawda… To oczywiście nie wystarczy. Potrzebne są ponadto takie cechy charakteru, jak: arogancja, brak empatii i sumienia, spryt, narcyzm, parcie na szkło. I to już wystarczy. Ewentualnie dorzuciłbym jeszcze granatowy garnitur, wyprasowany.

Honor zastąpiono bezwstydem. Kłamstwo stosowane jest na wszystkich frontach ideologicznych. Bo chodzi o to, by pokonać, a nie przekonać.

Z tych właśnie powodów pojawia się tendencja do radykalnych zmian systemowych na globalną skalę w kwestii metod uprawiania polityki.

Ojczyzna

Definicji ojczyzny jest tak wiele i tak są one zagmatwane, że lepiej w ogóle z tego słowa zrezygnować. No, bo czy jest to jakieś miejsce, uczucie, emocja, nostalgia, czy wszystko naraz? Mimo tego mętliku, w ostatnich wiekach słowo Ojczyzna odegrało ważną rolę, czasem niestety niechlubną.

Zaledwie kilkanaście procent współczesnych Polaków deklaruje jakąś formę poświęcenia się dla Polski. Ogromna większość obiecuje natomiast, że natychmiast ucieknie tam, gdzie pieprz rośnie, przy najmniejszym zagrożeniu powołaniem do wojska. Miliony już wyjechały, bo coś im uwierało tam, gdzie mieszkali, zamiast to naprawić. I żadna propagandowa edukacja tu nie pomoże. To se již ne wrati!

Żeby było jasne: wysyłanie swoich synów na wojnę jest zaprzeczeniem rodzicielskiego obowiązku ochrony życia; wysyłanie najlepszego sortu własnych obywateli na front jest największym pogwałceniem patriotyzmu i obowiązku chronienia tkanki narodowej. Żądanie (lub nawet namawianie do) poświęcenia tych wartości jest zbrodnicze, niezależnie od rodzaju wojny! Podręczniki do historii trzeba zrewidować, a takie akty potępić.

Pełno jest pomników żołnierzy i ich generałów z szablą w dłoni i na koniu – nazywa się ich bohaterami. A czy stanął chociaż jeden pomnik poświęcony rozpaczy rodziców, którym zabiera się dziecko, by zabijało w obronie ojczyzny dzieci innych, a na koniec zapłaciło za to własnym życiem? Uporczywych “patriotów” zapytam: czy potrafilibyście w jakikolwiek sposób uzasadnić poświęcenie życia własnego dziecka?

Dobry przykład pokojowego i pragmatycznego umiłowania ojczyzny dają Polakom Czesi i Skandynawowie. Jak i właściwego rozumienia pojęcia honoru narodowego.

Wiele wysiłku i goryczy kosztuje mnie pisanie tego do tych, którzy Polskę porzucili albo zostali przez Nią wygnani.

Przecież zupełnie inny jest patriotyzm ludzi żyjących w Polsce i tych poza nią. Rozumiem tego, który tupie nogą i mówi: to jest moja ziemia kocham ją i nikomu jej nie oddam. Nam na obczyźnie myli się to pojęcie z nostalgią. Adresujemy to uczucie do krainy i czasu, które już nie istnieją.

Młodzi ludzie słowa Ojczyzna już na szczęście nie używają, a jeśli, to mają na myśli to samo, co bohaterowie serialu Star Trek.

Przy słowie Ojczyzna blisko stoi słowo Naród. Rozpowszechniło się ono i nabrało współczesnego znaczenia całkiem niedawno, kiedy republiki zaczęły zastępować struktury rodowe (imperium Habsburgów), monarchie, księstwa itp. Podległość królowi zastąpiono służbą dla obywateli, społeczeństwa, w końcu dla mas. Ale żeby można było masami kierować i w ich imieniu prowadzić wojny, wymyślono narody. Pojęcie to zostało tak mocno skompromitowane przez największych zbrodniarzy, że teraz jest używane niechętnie i naród na gwałt zastępowany jest grupą etniczną. Skłaniamy się w ten sposób znów ku bardziej naturalnym strukturom przestrzennym dla populacji niż te wytyczone granicami obecnych państw.

Nie wiem doprawdy, do kogo dzisiaj kierowane jest hasło Bóg-Honor-Ojczyzna, które, nie wiadomo po co, przeniosło się ze sztandarów bitewnych na cywilne. Wygląda mi na to, że najlepiej rozumieją je ci, którzy bez końca zaczytują się w ”Trylogii” i ”Trzech muszkieterach”.

A co wyrośnie z tych, którzy zaczynają od Rowling, a skończą na Houellebecq’u? Nie mam pojęcia, ale z pewnością Europejczycy.

Czy to wszystko, co wyżej, nie zaprzecza czasem mojej uparcie optymistycznej wizji świata? Dziękuję za zapytanie. Nie, albowiem ten upust ciśnienia z dużych liter jest dobrą zmianą – zmniejsza złe emocje. I wcale nie taką wielką zmianą odniesieniu do tych, które dopiero nas czekają – też zresztą dobrych.

Najkrótsza konkluzja z tego, co powyżej: używanie/nadużywanie wielkich słów jest bardzo passè, nie dajmy się już skłócać/zwariować żadnymi słowami z dużych liter.

Henryk Jurewicz