
Agata Młynarska: Rozwód w niektórych sytuacjach jest najlepszym rozwiązaniem. Osobistą porażkę można zamienić w sukces
Kiedy pierwszy raz się rozwodziłam, to miałam poczucie absolutnej klęski, rozwodziłam się po 10 latach, miałam 28 lat, wyszłam za mąż jak miałam 18. Miałam dwoje dzieci, wspaniałego męża z którym się przyjaźnię do dzisiaj i poczucie klęski, upadku ideału który sobie wymyśliłam, czyli rodziny, bo rodzina to jest pewien ideał do którego dążymy, ale nie udało mi się tego ideału stworzyć z mężczyzną którego wybrałam, który mnie wybrał na drogę życia. Byliśmy kompletnie do siebie nieprzystający, nie pasujący, ja byłam dzieckiem, on też był jeszcze bardzo młody i całe szczęście, że się rozwiedliśmy, bo teraz on jest szczęśliwy i ja. Mamy dwóch fantastycznych synów, bardzo się przyjaźnimy i nasze rodziny się bardzo przyjaźnią, a rodzice mojego pierwszego męża są jak moi najukochańsi rodzice. To jest przykład na to, że można wyjść nawet z takiej naprawdę klęski w poczuciu, że coś się z tym konkretnego dobrego zrobiło, przerobiło i udało zamienić na sukces.
Kiedy rozwodziłam się drugi raz, z małżeństwa które było totalną porażką, trwało 9 miesięcy, byłam najszczęśliwszą kobietą świata, podskakiwałam pod sufit i byłam przeszczęśliwa, że ten koszmar już się skończył, że jestem wolna i zaczynam nowe życie. Byłam bardzo długo sama, ponad 7 lat, czerpałam z tego wielką radość i każdego dnia zachłystywałam się świeżym powietrzem ciesząc się, że moi synowie są już dorośli i że też już ich nie ma w domu, że odzyskałam wolność i mogę zająć się sobą.
Mój bilans w sumie był bardzo pozytywny, chociaż wyglądało to marnie nie będę ukrywać, bo te rzeczy które się wydarzyły po drodze wcale nie były miłe. Nie boję się o tym mówić, uważam, że każda z nas ma prawo do tego, żeby być szczęśliwą, żeby wierzyć w siebie, żeby zawalczyć o swój kawałek podłogi, tylko musi w siebie uwierzyć, musi zacząć tę pracę od siebie.
Kiedy ja po drugim rozwodzie zdecydowałam się na terapię, to był najszczęśliwszy dzień w moim życiu i zaczęło się wszystko zmieniać na plus, bo wszystko jest w głowie.