Drużyny Australii i Polski awansowały do 1/8 finału Mistrzostw Świata w piłce nożnej rozgrywanych w Katarze. Gdyby Polska wygrała z Argentyną, to oba zespoły mogły się spotkać. Kangury zapewniły sobie drugie miejsce, premiowane grą w fazie pucharowej, pokonując Danię 1 do 0, natomiast Orły swoje drugie miejsce otrzymały bardziej pod postacią „prezentów”: od Argentyny w najmniejszym wymiarze kary 2 do 0, oraz pośrednio od Arabii Saudyjskiej po przez gola strzelonego Meksykowi.

Pierwsze kilkanaście minut Biało-Czerwoni zagrali w miarę poprawną piłkę, było widać, że formacje się przesuwają. Co prawda nie przynosiło to jakichś spektakularnych akcji, ale nie odstawaliśmy tak bardzo od Argentyny, która nie narzucała tempa. W 38. minucie po interwencji Wojciecha Szczęsnego w polu karnym, który lekko dotknął głowy Messiego, sędzia Danny Makkelie po informacji od VAR podyktował rzut karny dla Argentyny. Wojtek nie dał szans Messiemu broniąc jego strzał. Był to już drugi obroniony karny przez niego w tych MŚ. Sam rzut karny wydaje się nieco kontrowersyjny, tak jak i późniejsza „ślepota” arbitra na faule argentyńskich piłkarzy.
Po dosłownie minucie drugiej połowy spotkania Argentyna strzeliła pierwszą bramkę, zrobił to Alexis MacAllister, natomiast drugą dorzucił w minucie 67 Julian Alvarez. Polacy rozpoczęli „obronę Częstochowy”. Wydaje się, że od tego czasu Argentyna zadowoliła się dwubramkowym prowadzeniem, bo starała się nie zrobić naszym większej krzywdy. Trochę nerwów było, gdy w równoległym meczu Meksyk strzelił dwa gole i o wszystkim mogły przesądzić… otrzymane kartki. Pomogli nam piłkarze Arabii Saudyjskiej zdobywając bramkę i tym samym Meksyk musiał liczyć na strzelenie dwóch goli.
Pomimo porażki z Argentyną 2 do 0 Polska po 36. latach wyszła znowu z grupy i zagra w niedzielę o godzinie 16:00 z obrońcą tytułu Francją.
Natomiast pierwsza połowa meczu Dani z Australią nie zapowiadała tego co się wydarzyło, bo choć Socceroos mieli kilka ładnych akcji, to za każdym razem brakowało wykończenia. Gra raczej nie porywała z obu stron. Za to w drugiej połowie, w minucie ’60, w końcu udało się Australii zakończyć akcję celnym strzałem i golem. Ładnym uderzeniem popisał się Mathew Leckie pokonując Kaspera Schmeichela.
Duńczycy próbowali odrobić straty. W końcówce pod pole karne Australii zapędzał się nawet bramkarz rywali, ale nic to nie dało. Socceroos w ostatnich minutach spotkania zastosowali manewr stosowany przez Biało-Czerwonych czyli „obronę Częstochowy” 😊 i dzięki temu dowieźli wynik do końca zapewniając sobie drugie miejsce w grupie D i awans do 1/8 MŚ. W najbliższą sobotę o 20:00 Australia zmierzy się z Argentyną.
Grzegorz Turski
turski@polishexpress.com.au