Było listopadowe późne popołudnie i zapadał już zmierzch, gdy zbliżałem się do celu moich pierwszych odwiedzin. Powykrzywiane betonowe płyty na dojazdowej drodze testowały zawieszenie mojego samochodu i prowadziły do tego położonego w samym środku sosnowego lasu na Jurze Krakowsko-Częstochowskiej miejsca.
Pogoda mnie nie rozpieszczała, bo była mroczna, wietrzna i mokra jesienna aura. Mówiąc wprost, z pochmurnego nieba co chwila wylewały się na ziemię hektolitry wody. Mimo to była w tym jakaś tajemnicza magia i urok. Mam nadzieję, że i wy będziecie mogli za jakiś czas zaznać tej magii, ale może z mniejszą ilością wody. Posłuchacie sobie szumu drzew i poczujecie ten cudowny żywiczny zapach, który tu się roznosi. Dzięki wspomnianej żywicy w gorące letnie dni widok na las podobny jest tu do tego znanego z Gór Błękitnych w NSW.
Tuż obok, dolinką, przepływa rzeka Centuria, której źródła znajdują się niedaleko. W samej rzeczce oczywiście są ryby, a wśród nich – bardzo rzadki – minog strumieniowy. Tu i ówdzie widać też łachy piachu. Nie ma w tym nic dziwnego, bo teren pod względem glebowym zbliżony jest do pobliskiej „Polskiej Sahary”, czyli Pustyni Błędowskiej.
Niektórzy czytelnicy pewnie już się domyślili, że odwiedzam trzygwiazdkowy hotel „Centuria Wellness&SPA”. Ośrodek zlokalizowany jest na wschodniej rubieży województwa śląskiego, w bezpośrednim sąsiedztwie wsi Hutki-Kanki, jakieś 6,5 km dzieli go od centrum Ogrodzieńca, a niecałe 10 km od słynnych ruin średniowiecznego zamku w Podzamczu k. Ogrodzieńca. O zamku będzie jeszcze okazja napisać, bo wkrótce się w tamte okolice wybieram.
Moim przewodnikiem po hotelu była Ewa Słodczyk, która jest kierownikiem marketingu w „Centurii”. Spotkaliśmy się przy czynnej całą dobę recepcji i wyruszyliśmy na obchód hotelowych włości.
Swoim gościom „Centuria Wellness&SPA” udostępnia 31 pokoi, a jak powiedziała moja przewodniczka, właściciel “Centurii” zamierza rozbudować hotel o dodatkowe miejsca noclegowe. Każdy z pokoi wyposażony jest m.in. w telewizor z płaskim ekranem, stół, krzesła i bezpłatne Wi-Fi. Jest też oczywiście na czym się wygodnie przespać. W łazience znajduje się wanna lub prysznic, a po kąpieli goście mogą przebrać się w wygodne szlafroki. Pokoje są bardzo przytulne. Hotel odwiedziłem późnym jesiennym popołudniem, więc aż mnie korciło, aby chwilkę się zdrzemnąć. Pani Ewa odwiodła mnie od tego mówiąc, że zaraz idziemy do SPA.
W „Centurii Wellness&SPA” oferują szereg zabiegów kosmetycznych oraz wiele atrakcji wellness, takich jak kołyska Alpha Sha czy słoneczna łąka. Obok znajduje się kryty basen, tam po raz kolejny miałem pokusę, tym razem na kąpiel. Nie miałem jednak kąpielówek. Przy następnych odwiedzinach na pewno skorzystam z kąpieli, bo lazurowa woda w basenie wyglądała niezwykle zachęcająco.
Na koniec zaszliśmy z panią Ewą Słodczyk do restauracji, gdzie w karcie dań jest sporo ciekawych potraw do wyboru. Osobiście polecam pierożki nadziewane dziczyzną, muśnięte sosem kurkowym, serwowane na miękkim runie z rukoli oraz żurek staropolski z grzybami.
Muszę też dodać, że w restauracji hotelowej „Centuria Wellness&SPA” mają dobre piwa. Niestety, przy okazji akurat tej wizyty, z piwa musiałem zrezygnować, bo po żadnej ilości alkoholu nie prowadzi się auta. Zasadniczo jednak w ramach dbania o tak zwaną tężyznę fizyczną urządzam sobie piesze eskapady do tego przepięknego miejsca. Tak się składa, że „Centuria Wellness&SPA” leży zaledwie około 10 km od mojego rodzinnego Ryczówka. Po dotarciu na miejsce, jako nagrodę motywacyjną, wypijam wtedy w „Centurii” 1 (słownie: jeden) kufel zimnego beczkowego piwa z browarów „Tyskich”. Polecam, bo piwo jest naprawdę dobre.
Nasz obchód zakończyliśmy w kawiarni, gdzie pani Ewa Słodczyk pokrzepiła się kawą i colą, a ja tym razem sokiem z czarnej porzeczki. W trakcie rozmowy okazało się, że oboje bardzo lubimy Jurę Krakowsko-Częstochowską, a szczególnie to miejsce. W „Centurii Wellness&SPA” spodoba się każdemu, kto lubi las, ciszę oraz turystykę pieszą lub rowerową. Trzeba też dodać, że hotel dysponuje wypożyczalnią rowerów dla dorosłych i dzieci, a dla amatorów pieszych wędrówek dostępna jest wypożyczalnia kijków do nordic walking.
Zatem zapraszam do odwiedzenia hotelu „Centuria Wellness&SPA” w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej, bo jest jak perła zagubiona w sosnowym lesie. Warto. Proszę w trakcie pobytu powiedzieć pani Ewie Słodczyk, że jesteście czytelnikami „Expressu Australijskiego”, a do waszego pakietu otrzymacie dodatkowy gratisowy prezent. Więcej o hotelu dowiecie się na stronie hotelcenturia.pl, gdzie można również zarezerwować pobyt.
Gdy wyszedłem z „Centurii”, było już całkiem ciemno, ale nie padało, tylko na mokrej parkingowej kostce i na dachu znajdującej się nieopodal chacie grillowej, połyskiwały światła hotelu. Nad lasem, zza chmur wyszedł księżyc. Żałowałem, że nie przyjechał ze mną fotograf. Na następne spotkania bez fotografa się nie ruszam.
***
Moje zdjęcie z panią Ewie Słodczyk wykonała bardzo uprzejma kelnerka, natomiast pozostałe pochodzą z zasobów „Centuria Wellness&SPA” oraz z moich wcześniejszych pobytów tutaj.
Grzegorz Turski