Australia i Polonia, Felieton, Życie i społeczeństwo

Dzięki wielkie, covidzie

Po kilkunastu miesiącach trwania pandemia zmienia się powoli w nową normalność, a więc chyba już czas na małą, gorzką refleksję. Co mi dałeś, covidzie drogi?

Otóż doznałem dzięki Tobie pewnego osobistego objawienia. Ku własnemu zaskoczeniu odkryłem, że pomimo wrodzonego czarnowidztwa musiała się we mnie tlić głęboko ukryta, naiwna wiara w to, że ludzkość ma jakiś instynkt samozachowawczy. Podświadomie zakładałem, że w sytuacji kryzysowej potrafimy spiąć poślady i stawić czoła zagrożeniu, powiedzieć sobie „dobra, koniec wygłupów, porozmawiajmy na poważnie”.

Dziękuję, zarazo, za uświadomienie mi, że byłem idiotą.

Okazuje się bowiem, że hollywoodzkie scenariusze są jeszcze mniej realistyczne, niż nam się wydawało. Gdyby bohaterowie horrorów zachowywali się jak normalni ludzie, chodziliby po zakrwawionych ulicach z transparentami „Nie wierzę w zombie” lub „Walczę za wolność do bycia pożartym!”. Naturalną reakcją na inwazję kosmitów byłoby zignorowanie opinii naukowców i ekspertów, ponieważ „laser zdrowego nie ruszy”.

Może i dumnie tkwimy w XXI wieku, jednak pod cienkim skafandrem nowoczesności nadal prześwituje skóra wystraszonej, łysej małpy. Wystarczy trochę zaszeleścić krzakiem, a rzucamy się w ramiona zabobonów i irracjonalnych wierzeń, wymieniamy lekarzy na znachorów, naukę na amulety, prawdziwe zagrożenia na teorie spiskowe. W momencie, kiedy najbardziej potrzebujemy zdrowego rozsądku i zrównoważonych, fachowych opinii, zachowujemy się jak stado gołębi, w którego środek ktoś rzucił petardę.

Wstyd przyznać, ale z sentymentem wspominam pre-pandemiczne czasy, kiedy antynaukowy bulszyt wymyślany był nie ze strachu, lecz ze starej, dobrej nudy. Ach, ależ było pięknie! Płaskoziemcy i przeciwnicy masztów 5G może i mieli absurdalne pomysły, jednak generalnie nie stwarzali zagrożenia dla zdrowia publicznego. Mówcie, co chcecie, ale Ziemia w kształcie placka przynajmniej nie zabije Ci babci.

A więc dziękuję, wirusie Ty mój, za dystans i za perspektywę. Dzięki Tobie wiem, że zawsze może być gorzej. Kto wie, może niebawem zatęsknię do antyszczepionkowców?

Darek Jedzok