
W 2010 roku magazyn Times umieścił artystę na liście 100 najbardziej wpływowych ludzi na świecie. Gdy został poproszony o fotografię, Banksy dostarczył swoje zdjęcie z papierową, recyklingową torbą na głowie. Podobno większość jego fanów nie chce wiedzieć kim jest, natomiast pragnie oglądać prace Banksy’ego, które w domach aukcyjnych Wielkiej Brytanii i Ameryki osiągają wartość setek tysięcy dolarów.
A wszystko zaczęło się w Barton Hill, robotniczej dzielnicy Bristolu, gdzie w latach osiemdziesiątych dwudziestego wieku, pojawiło się graffiti. Na początku jako forma ekspresji, wyrażana przez młodych gniewnych ze średniej i niższej klasy społecznej.

Gromadzili się oni wokół jedynego ośrodka społecznego Barton Hill Youth Club, który okazał się rajem dla grafitowców. Tam, w ciągu dnia uczyli się nowych technik i stylów, a nocą potajemnie „bombardowali” aerozolem stacje kolejowe, śmietniki, płoty i ściany prywatnych posesji. Tam Banksy wypróbowywał swoje pseudonimy, czasami podpisując się Robin Banx, co z czasem przekształciło się w łatwiejszy do zapamiętania i napisania na ścianie: Banksy.

Około 2002 roku rozpoczęło się charakterystyczne dla niego, szablonowe podejście do graffiti. Kiedy miał 18 lat, jak kiedyś napisał, malował pociąg z grupą kumpli, kiedy pojawiła się brytyjska policja transportowa i wszyscy uciekli. „Reszta moich kumpli dotarła do samochodu” – wspomina Banksy – „i zniknęła, więc spędziłem ponad godzinę ukryty pod wywrotką, cały oblewając się olejem silnikowym. Kiedy tak leżałem i słuchałem gliniarzy na torach, zdałem sobie sprawę, że muszę skrócić czas malowania o połowę lub całkowicie z niego zrezygnować. Patrzyłem prosto na szablonową tabliczkę na dnie zbiornika paliwa, kiedy zdałem sobie sprawę, że mogę po prostu skopiować ten styl i powiększyć każdą literę o trzy stopy”. Ale powiedział też swojemu przyjacielowi, autorowi Tristanowi Manco: „Gdy tylko wyciąłem swój pierwszy szablon, poczułem, jaka jest w nim moc. Podoba mi się też akcent polityczny. Każde graffiti wyraża sprzeciw, ale szablony mają dodatkową historię. Wykorzystywano je do wszczynania rewolucji i zatrzymywania wojen”.

Moc, o której mówi autor jest widoczna na wystawie „The Art Of Banksy: Without Limits” w Sydney Town Hall. Jest tam prezentowanych ponad 150 prac artysty, w tym oryginały takie jak „Dziewczynka z balonikiem” czy „Miotacz kwiatów”. Oprócz słynnych murali, rzeźb, zdjęć i animacji, są tam też niestandardowe empiryczne instalacje, jak „Infinity Room”, odzwierciedlenie „Dismaland Bemusement Park” oraz sala „Murals”, w której znajduje się siedem nowych murali, które Banksy stworzył na objętej wojną Ukrainie.

Przez tę wystawę nie można przejść obojętnie. Ironiczny i czarny humor artysty, przenika przez skórę, zadziwia trafnością ekspresji, niejednokrotnie wyrażoną w bardzo prosty, a jednocześnie mocny sposób. Chodzi się po niej jak po zaminowanym polu, gdzie z każdej strony pojawiają się bomby, które podważają główne nurty etyki i estetyki. Z każdej pracy Banksy biją w nas słowa autora: „największe zbrodnie świata nie są popełniane przez ludzi, którzy łamią zasady, ale przez tych, którzy ich przestrzegają. To ludzie, którzy zrzucają bomby i masakrują wioski.” Czyż nie naszym obowiązkiem jest nie czynienie zła? Chłopczyk i dziewczynka z zabawkami, stojący na szczycie góry z karabinów, bomb i granatów. To praca zatytułowana „Kids on guns”. Dziewczynka trzyma w ręce sznurek z czerwonym balonikiem w kształcie serca. Ten balonik krzyczy do nas „kochajcie się, nie walczcie”. Jest symbolem miłości, podstawowej potrzeby człowieka, najwyższym i jedynym kolorowym punktem, jest ponad wszystkim.
Ela Chylewska
Wystawa „The Art of Banksy” w Sydney Town Hall jest czynna do 31 marca.
