Istnieje przekonanie, że alpinizm i długodystansowe biegi to męski sport, tak jak i zresztą większość dyscyplin. I to bez względu na to, ile uprawia go kobiet i jak wielkie odnoszą w nim sukcesy. Ewa Ochmańska to kobieta, której osiągnięcia sportowe w tym obszarze są imponujące. Zdobyte przez nią szczyty to: Kilimandżaro — 5895 m n.p.m., Elbrus — 5642 m n.p.m., Aconcaqua — 6962 m n.p.m., Mont Blanc — 4810 m n.p.m., Grossglockner — 3798 m n.p.m., Zugspitze — 2962 m n.p.m., Triglav 2864 m n.p.m, Gerlach — 2655 m n.p.m., do tego maratony New York, Rzym, Budapeszt, Wiedeń, Amsterdam, Nicea, Polska oraz Bieg Rzeźnika na 82 kilometrów, dwudziestoczterogodzinny Ultramaraton na Skrzyczne który przebiegła w sztafecie — 70 km i inne.
To wszystko wydarzyło się w najpiękniejszym dla człowieka czasie — po 37 roku życia. Co takiego sprawia, że ta „silna kobieta” zostawia dom, męża i dzieci, by się wspinać lub biegać? Jak znalazła się na szczytach nie tylko najwyższych gór świata, ale także, a raczej przede wszystkim, szczytach własnych marzeń? Jak jest tam, tam wysoko? Jak reagują mężczyźni na jej osiągnięcia sportowe? Czego boi się Ewa? Jaką książkę ma w plecaku podczas wyprawy? Co myśli o kobietach? Co do powiedzenia na jej temat mają kobiety z zespołu EVErRUN? Dlaczego ludzie z nią trzymają? Jakie wartości są kluczowe w jej życiu? Co powiedziałby Ewa sobie samej, gdyby miała możliwość spotkania się z osiemnastoletnią sobą?
Ewa Ochmańska to bezdyskusyjnie kobieta obdarzona talentem do biegania i wysokogórskich wspinaczek. Ewa Ochamńska to również absolwentka Akademii Wychowania Fizycznego w Poznaniu, nauczyciel, trener lekkiej atletyki oraz założycielka EVErRUN.
Pokój wspomnień w naszych głowach — metafora Harukiego Murakami
Każdy z nas ma jakąś historię, coś za sobą, jakieś wspomnienia. Tak opowiedział o tym japoński pisarz — Haruki Murakami w powieści „Kafka nad morzem”: Stracone możliwości, stracone szanse, uczucia, do których nie można powrócić. To część tego, co oznacza „być żywym”. Ale w środku naszych głów — przynajmniej tak to sobie wyobrażam — jest mały pokój, w którym przechowujemy te wspomnienia. Pokój podobny do biblioteki (…). Co jakiś czas musimy tam odkurzyć, wpuścić świeże powietrze (…). Innymi słowy, będziesz żył wiecznie w swojej prywatnej bibliotece.
Cieszę się, że opowieść Ewy Ochmańskiej nie zostanie tylko w jej „pokoju”, że podzieliła się „sobą” ze mną i z wami . Mam nadzieję, że w moim felietonie o niej każdy znajdzie coś dla siebie, coś, co będzie drogowskazem, drogą do lepszego, pełniejszego życia, do samopoznania lub poznania natury człowieka. Życie Ewy to opowieść o emocjach, wytrwałości, bezdyskusyjnie ponad ludzkiej siły, miłości do ludzi, ciekawości świata, ryzykownych decyzjach, walce ze swoimi słabościami i radości z osiągniętego celu. To również pytania o granice możliwości ludzkiego ciała, psychiki oraz granice wyznaczanych przez siebie celów. Ten artykuł to również opowieść o doświadczeniach innych kobiet związanych z wysokimi górami oraz o kobiecych zasługach w rozwoju alpinizmu.
Wyprawa na Giewont, czyli jak to się wszystko zaczęło…
Ewę poznałam kilka lat temu i dobrze pamiętam pierwsze nasze spotkanie. Miałam przeczucie, że zatrzymam się przy niej na dłużej. Ta drobna istotka o silnym sercu dokonała, według mojej oceny, „niemożliwego”. Pierwsze wspomnienia pochodzą z naszego dzieciństwa, domu rodzinnego i właśnie tam, na początku mojej rozmowy z Ewą, się znalazłam. W domu, w którym otrzymała miłość i swobodę: Dobrze pamiętam moje pierwsze spotkanie z górami. Miałam wtedy 6 lat. Moi rodzice zabrali mnie na Giewont. Pamiętam również wejście na Tarnicę w Bieszczadach. To były jedyne wspinaczki, jakie odbyłam z rodzicami. Zrobiły na mnie ogromne wrażenie. Pomyślałam wtedy, że góry są piękne — mówi Ewa.
Ziarno pasji do biegania zasiał w Ewie jej tato. Dobrze podlewane i pielęgnowane, pięknie wyrosło i zasiewa nasiona w innych umysłach, czego wynikiem jest drużyna Ewy –EVErRUN. Dziewięcioletnia Ewa lubiła biegać z tatą, w dziecińskie przebiegała 6 kilometrów, aby dziś przebiegać 82 kilometry w biegu Rzeźnika lub dwudziestoczterogodzinny ultra maraton. To niewyobrażalny wysiłek dla ciała i umysłu. To przecież ciągły bieg trwający przez dobę. Nie słyszałam o dyscypline biegowej bardziej wyczerpującej dla całego organizmu.
Jak cele przeradzają się w pasje?
Sport, odkąd pamiętam, był częścią mojego życia, W wieku 11 lat zaczęłam trenować lekkoatletykę. Jako nastolatka z przyjaciółmi chodziłam po polskich górach. Po przerwie macierzyńskiej wymyśliłam sobie, że wrócę do biegania i pokonam dystans maratonu. 1 rok i 3 miesiące treningu i zrobiłam to. Marzenia o szczytach zaczęły się od Kilimandżaro. Chciałam tam być na 40 urodziny — niby banał, ale było w tym coś niesamowitego. Z moją przyjaciółką wymyśliłyśmy sobie taki cel i udało się. A potem się wciągnęłam i uświadomiłam sobie, że można zrobić dla siebie jeszcze wiele rzeczy, jeśli tylko się chce. Spotkałam na swojej drodze ludzi, którzy mają podobne pasje i to sprawiało, że realizowałam kolejne cele –opowiadała Ewa Ochmańska. Ewa Ochmańska zapytana o marzenia, odpowiedziała: „Nie mam marzeń. Mam cele do osiągnięcia …kiedyś to usłyszałam i zgadzam się z tą wypowiedzią ” Wytrwałość powszechnie uważa się za prognostyk sukcesu. Moim zdaniem wytrwałość właśnie to jedna z wielu mocnych stron Ewy Ochmańskiej, które pomagają jej osiągać wyznaczone cele.
Wizerunek alpinistek dzisiaj — góry rozwijające potencjał fizyczny i psychiczny
Obecnie wizerunek alpinistek ulega zmianom. Wynika to z faktu, iż kobiety odnoszą liczne sukcesy w tym obszarze, realizują się na takim samym poziomie jak mężczyźni. To skłania badaczy do rozwijania zagadnienia wizerunku alpinistek. Co zatem według badaczy powoduje, że kobiety zostawiają dom, męża i dzieci, by się wspinać?
Tak kwestię tę wyjaśnia Dorota Łupnicka: Być może otoczenie górskie to miejsce konfrontacji z własnymi słabościami i wadami, których osoba nie doświadczyłaby w przeciętnych warunkach i w związku z tym nie byłaby ich świadoma. W tym zawarty jest sens utożsamiany z aspektem rozwojowym, rozumianym jako głębsze zastanawianie się nad samym sobą. Refleksje dotyczące własnego funkcjonowania w warunkach górskich zmuszają często do podejmowania szybkich decyzji o wprowadzeniu zmian umożliwiających lepszą adaptację bądź o zrezygnowaniu z kontynuowania dalszej górskiej aktywności; o podjęciu takich działań, które pozwolą na poradzenie sobie z sytuacjami zagrożenia lub zachowaniem swojego bądź cudzego życia. Dla autorów alpinistycznych tekstów literackich sens upatrywany jest w traktowaniu wspinania jako swoistego aktu twórczego. W tym niepowtarzalnym dziele (nawet jeśli to ta sama droga pokonywana kilkakrotnie, to wspinanie przebiega inaczej) osoba wciąż kształtuje, rozwija siebie nie tylko w ramach możliwości fizycznych, ale również psychicznych. Wciąż doskonali siebie wewnętrznie, rozwija się od strony poznawczej (poznawanie nowych rejonów wspinaczkowych, uwarunkowań kulturowych, społeczno-ekonomicznych). Sens zawarty w rozwoju swojej osoby, podejmującej wybór o prowadzeniu takiego stylu życia, w którym może zrealizować cały osobisty potencjał i poprzez który ma możliwość ujawnienia siebie w konsekwencji czując się spełnionym człowiekiem…. Sens odnajdywany jest w fizycznym i psychicznym zmaganiu się z przeciwnościami, z warunkami ekstremalnymi, w podejmowaniu ryzykownych decyzji, które zarówno mogą przynieść sukces, ale też zakończyć się porażką. Sytuacje górskie stanowią dla nich wyzwanie, które akceptują i podejmują się ich realizacji, ponieważ w nich dostrzegają możliwość rozwoju siebie, swojego fizycznego i psychicznego potencjału.
Rozmowa z Ewą Ochmańską
Co takiego sprawia, że zostawiasz dom, najbliższych, by się wspinać czy biegać?
Nie mam poczucia, że zostawiam dom, dzieci, gdy biegam lub jadę w góry. Teraz gdy dzieci są już większe i bardziej samodzielne, moje pasje są po prostu częścią mojego życia. Przez 7 — 8 lat skupiłam się na opiece nad dziećmi i nie miałam żadnych potrzeb, ani biegowych, ani górskich. Ten etap był zupełnie naturalny dla mnie. Dzieci, jak wszyscy wiedzą, są bardzo absorbujące. Dobrze wspominam ten czas, choć był trudny fizycznie i psychicznie. Każdy rodzic to wie. To czas pełen radości i trosk jednocześnie.
Jak jest tam, tam wysoko na najwyższych szczytach świata?
Tam wysoko, bardzo wysoko jest… No nie wiem… Tak majestatycznie, jak jest pogoda dobra, to jest najpiękniejsze gwieździste niebo, ogrom gwiazd i tak blisko do nich.
Poza tym czuję tam też strach i jednocześnie pokorę wobec życia. Czuję też, już na szczycie, taką siłę. To nadzwyczajne uczucie. Cisza i góry w ogóle mają na mnie niesamowity wpływ, to totalny reset.
Jak reagują mężczyźni na Twoje osiągnięcia sportowe?
Co tak naprawdę myślą, to nie wiem, ale jak już coś mówią, to raczej, tak zwyczajnie, że jestem „silna babka”.
Co powiedziałby Ewa sobie samej, gdyby miała możliwość spotkania się z osiemnastoletnią sobą?
Gdyby nastąpiło takie spotkanie to zwyczajnie bym ją przytuliła, uśmiechnęła się i życzyła powodzenia w życiu. Nie udzielałabym żadnych rad.
Co powiedziałabyś kobietom, których życie zatrzymało się w miejscu? Kobietom, które czują, że coś wymaga zmiany, naprawy, ulepszenia?
Trudno mi komuś doradzać. Znam wiele kobiet silnych i niezależnych, nieco mniej tych słabych. Dużo się mówi ostatnio o tych tematach. Nie czuję się ekspertem. Wiem, że pasja i realizowanie siebie jest potrzebne zarówno kobietom, jak i mężczyznom. To daje zadowolenie i wiarę w siebie. Poza tym niesamowicie wzbogaca nasze życie.
Co chciałabyś po sobie zostawić?
Nic szczególnego. Tak jak wszyscy chyba chciałabym, żeby mnie dobrze i ciepło wspominało kilka osób. Żeby uśmiechali się, wspominając mnie i moje kawały.
Gdyby zapytać Twoje dzieci o to, jaką jesteś mamą, co by odpowiedziały?
Córka twierdzi, że mamą jestem świetną, ale nie lubi tych moich podróży (martwi się), ale mimo to sądzi, że jestem najlepszą mamą jaką mogła mieć… Syn uważa krótko i zwięźle, że jestem po prostu „fajna”.
„Ten flirt ze śmiercią jest jednocześnie doświadczeniem najwyższej witalności: zbliżenia do krawędzi śmierci, tam, gdzie życie jest najbardziej intensywne” — to słowa Wandy Rutkiewicz. Co Ty na to, Ewa?
Zastanawiałam się dużo ostatnio nad tym zagadnieniem. Myślałam o śmierci i tej chęci zdobycia celu. Ja jestem pewna, że w sytuacji zagrożenia życia nie ryzykowałabym i zrobiłabym odwrót. Nie walczyłabym o szczyt za wszelką cenę. Ważne jest życie, niezależnie od celu, jaki mamy. Podobno bardzo wysoko w górach człowiek nie myśli już racjonalnie, nie doświadczyłam tego (może powyżej 7000 m n.p.m. tak jest), nie byłam jeszcze tak wysoko. Czułam kilka razy strach, obawę, że coś nie zagra, ale skupienie pozwala mi zawsze spokojnie działać i robić swoje. Poza tym są jeszcze partnerzy w zespole, którzy wspierają. Podziwiam tych, którzy zdobywają najwyższe szczyty w Himalajach, każdy z nich jest niesamowity i każdy robi to z innych powodów. Nie oceniam ich decyzji. Szanuję to, co robią”.
Co gra w duszy Ewy?
Miłość…
Alpiniści, alpinistki, maratonki — jaki cechami się charakteryzują?
Są to twardzi, silni ludzie z mocną głową, są też bardzo zdeterminowani. Tak można opisać ich ogólnikowo, ale oczywiście u jednych te cechy są bardziej widoczne, u innych mniej.
EVErRUN — co to takiego?
Kilka lat temu wpadłam na pomysł, aby „zarażać” innych bieganiem i tak powstał zespół EVErRUN. Na początku w EVErRUN biegło kilkanaście osób, dziś drużyna jest znacznie większa. Trzy razy w tygodniu spotykamy się, aby pobiegać, zadbać o ciało i psychikę. To niezwykłe jak bieganie łączy ludzi. Cieszę się, kiedy widzę, że między ludźmi buduje się więź. Zawierają się przyjaźnie. Spotykamy się nie tylko na treningach, ale również na wspólnych ważnych dla członków zespołu jubileuszach. Świętujemy urodziny, awanse oraz przeżywany trudne chwile. Wspieramy się, motywujemy, miło spędzamy czas razem, jednocześnie poprawiając wydolność, sylwetkę i samopoczucie. Planujemy wspólne wyjazdy na maratony czy też krótsze biegi. Stawiane zadania, wspólne realizowanie ich z innymi biegaczami, wspólne przeżywanie i współpraca — to wszystko daje możliwość rozwijania się w kierunku doskonalenia swojego indywidualnego potencjału.
* * *
Miałam przyjemność poznać również kobiety, które od wielu lat uczestniczą w treningach organizowanych przez Ewę Ochmańską. Byłam ciekawa, dlaczego z nią trzymają? Oto, co usłyszałam od kobiet z grupy EVErRUN.
Ewa przyciąga ludzi swoim pozytywnym nastawieniem do życia. Jest dobrym nie tylko trenerem, ale i psychologiem. Potrafi trafić do każdego człowieka. Udowadnia to na każdym kroku jako mama dwójki dzieci i żona. Ewa pokazuje nam, że w życiu można wszystko pogodzić i realizować swoje marzenia. To Ewa kształtuje zespół i panującą w nim atmosferę.
Jakie trudności mogą na swojej drodze spotkać członkowie zespołu wspinaczkowego w wysokich górach?
„W spinaczce wysokogórskiej powyżej 5000 m n.p.m. ważne są nie tylko czysto techniczne umiejętności wspinaczy, ale przede wszystkim odporności fizyczna, psychiczna, bardzo dobra kondycja i silne serce. Powietrze powyżej tej wysokości jest bardzo rozrzedzone i panuje niskie ciśnienie atmosferyczne. Mogą wystąpić wtedy problemy związane z adoptowaniem ludzkiego organizmu do nowych warunków. Bezpieczną granicą dla człowieka jest pięć tysięcy metrów, tutaj powietrze jest rozrzedzone mniej więcej dwukrotnie, a ludzie są w stanie zregenerować braki tlenu. Mało kto jest w stanie żyć powyżej pięciu tysięcy. Zdarza się, że po przekroczeniu 5000 tysięcy niektórzy intuicyjnie rezygnują z dalszej wspinaczki. Im wyżej i im mniej tlenu, tym objawy są silniejsze. Mogą się też pojawić problemy związane ze skrajnymi warunkami atmosferycznymi, na przykład bardzo niskie temperatury, ostre promieniowe słoneczne, burze śnieżne, sile wiatry, bardzo niskie ciśnienie i lawiny. Zdarza się, że zespół wyczerpany wspinaczką, zmaga się z trudnymi warunkami pogodowymi, co dodatkowo wyczerpuje. Bywa tak, że czasami nie ma możliwości zregenerowania sił, jest wtedy ciężko. Zmęczenie powoduje rozdrażnienie. Wtedy łatwo dochodzi do konfliktu. Pomaga wtedy poczucie humoru, dobrze jest, kiedy wspina się w gronie ludzi z poczuciem humoru”. Podczas wypraw na szczyty Ewa zaraża innych nie tylko śmiechem, ale również śpiewaniem. Na czytanie nie ma czasu, bo — jak twierdzi — zawsze jest coś do zrobienia w obozie. W drodze na szczyt unoszą się więc dźwięki utworów „Kultu” oraz Mieczysława Foga.
Choroba wysokościowa, czyli dlaczego wspinaczka wysokogórska nie jest dla każdego
Choroba wysokościowa to problem dotyczący 75% osób przekraczających wysokość 4500 m n.p.m. Najogólniej można określić ją jako zespół objawów spowodowany brakiem adaptacji do warunków panujących na dużych wysokościach. Jest równie niebezpieczna jak lawiny i mróz. Jeden krok — trzy oddechy. Pięć kroków — odpoczynek. Tak wygląda wchodzenie na najwyższe góry świata. Tlen to paliwo, które umożliwia funkcjonowanie komórek w całym ciele. Na przykład na ośmiu tysiącach metrów będzie ono około trzykrotnie rzadsze. To znaczy, że przy każdym oddechu dostarczymy organizmowi zaledwie jedną trzecią tlenu, jaką byśmy dostarczyli mu, oddychając na dole (na poziomie morza). Choroba wysokościowa spowodowana jest jednym z dwóch czynników. Jest to zbyt szybkie wchodzenie lub zbyt długie pozostawanie na dużej wysokości. Najważniejsza jest aklimatyzacja, wielu o niej zapomina. Dzięki niej ludzki organizm może przyzwyczaić się do funkcjonowania w warunkach małej ilości tlenu.
Jakimi cechami wyróżniają się osoby zajmujące się wspinaczką wysokogórską?
Badania psychologiczne mówią, że środowisko wysokogórskich wspinaczek na całym świecie przyciąga osoby wyróżniające się indywidualnością, intelektem, ludzi ambitnych, twórczych i szukających ekstremalnych emocji, aby na wierzchołku góry doznać wysokościowej ekstazy. Osoba zajmująca się działalnością wysokogórską przyjmuje na siebie to wszystko, co wiąże się ze wspinaniem, akceptuje wszelkie uwarunkowania, niedogodności, które również mogą powodować cierpienie. Przyjmując na siebie cierpienie związane z ekstremalnymi warunkami i konsekwencjami przebywania w nich (na przykład choroba wysokościowa, odmrożenia, izolacja i inne), ponosi w pełni odpowiedzialność za swoje wybory, a w konsekwencji swoje życie. Charakterystyczne dla alpinistów są pomysłowość i niechęć do ograniczeń.
Kobiety alpinistki, czyli jak kobiety dotarły na szczyty
Kobiety już od dawna wpisują się w historię alpinizmu. Początkowo towarzysząc w wyprawach męskich, aby dziś realizować wyprawy w kobiecym gronie. Obecnie nie dziwią już damsko-męskie zespoły czy samodzielne zespoły kobiece, pokonujące te same drogi, co zespoły męskie: „Przedstawicielką silnej emancypacji kobiet w tym charakterystyki i rozwoju wspinaczkowych zespołów kobiecych była Wanda Rutkiewicz, która silnie dążyła do dokonywania wielu trudnych przejść tylko w kobiecych zespołach. Naciskała również na mówienie o sukcesach alpinistycznych kobiet, podczas gdy wiele jej partnerek nie było zwolenniczkami takiej emancypacji kobiet w alpinizmie… Wydawać by się mogło, że drogę od samodzielności do dominacji utorowała kobietom Wanda Rutkiewicz swą konsekwencją, determinacją i siłą charakteru. Według Rutkiewicz nieodłącznym elementem kształtowania się umiejętności alpinistki jest podjęcie aktywności w zespole kobiecym. Ponieważ w zespołach mieszanych kobieta jest bierna, decyzje podejmowane są za nią, nie może w pełni rozwinąć swoich umiejętności. Rutkiewicz mocno krytykowała koleżanki, które w pełni nie osiągnęły takiego samego poziomu jak mężczyźni, dzięki pracy w grupie kobiet.”
Cieszę się, że kobietom w tej dyscyplinie poświęca się co raz więcej uwagi, ponieważ do tej pory przypisywano aktywność wysokogórską głównie mężczyznom. Mimo wszelkich przeciwności spowodowanych różnymi uwarunkowaniami, przede wszystkim społecznymi i fizycznymi, osiągnięcia kobiet w wyżej wymienionych aktywnościach są imponujące. Społeczna presja, aby kobieta zachowywała się według określonych stereotypów danej populacji, nie ułatwia alpinistkom rozwoju umiejętności. Głównie, dlatego powinno się doceniać osiągnięcia kobiet i okazywać zrozumienie kobietom mierzącym wysoko.
Istnieje teoria, która mówi o tym, że opowieści mają wielki wpływ na funkcjonowanie naszego umysłu, prawie taki sam jak przeżywane doświadczenia. Dzięki opowieściom jesteśmy przecież w stanie „pokonać” czas i przestrzeń. Dzięki opowieściom Ewy byłam członkiem zespołu wspinaczkowego i tuż obok niej zdobyłam szczyt Aconcaqua. Doświadczyłam emocji, które na dobre zapisały tę wyprawę w mojej pamięci. Z całą pewnością Ewa Ochmańska to kobieta ubrana w piękną osobowość.
Życzę Wam takich spotkań z drugim człowiekiem jak najwięcej. Spotkań, z których możecie czerpać garściami, dzięki którym możecie doświadczyć natury człowieka. To, co człowiek człowiekowi może przekazać najcenniejszego, to jego wiedza, doświadczenie, część siebie i to dostałam do Ewy Ochmańskiej. Ta kobieta posiada umiejętność łączenia ludzi, daje pozytywną energię, moc.
Myślę, że na pytanie o psychologiczną motywację uprawiania alpinizmu nie można udzielić jednoznacznej odpowiedzi. Nadal trudno mi zrozumieć, czym kierują się osoby narażające z własnej woli swe zdrowie, a nawet życie, aby zdobyć najwyższe góry świata. A może poszukiwanie sensu dla tego typu aktywności jest bezcelowe, ponieważ to zbyt intymne i indywidualne doświadczenie? Może jest tak jak stwierdziła Wanda Rutkiewicz, pisząc: Ten flirt ze śmiercią jest jednocześnie doświadczeniem najwyższej witalności: zbliżenia do krawędzi śmierci, tam, gdzie życie jest najbardziej intensywne?
Czy aby realnie ocenić to, co stanowi dla nas wartość i nabrać dystansu do różnego rodzaju sytuacji życiowych, musimy balansować na granicy życia i śmierci? Co musi się wydarzyć w naszym życiu, aby zacząć „żyć w pełni”? Czy smak życia poznaje się najlepiej wtedy, gdy można je utracić? Czy emocje związane z niepewnością co do tego jak sytuacja się rozwinie, są czymś fascynującym? Czy możliwość doświadczenia ekstremalnych emocji sprawia, że podejmujemy ryzykowne, wręcz ekstremalne dla ludzkiego życia, decyzje? Czy to za głosem emocji podążamy? Będę wracać do tych pytań.
Życzę Wam jak najwięcej radości w podróży zwanej życiem. Radości z kubka gorącej kawy wypitej z najbliższymi, chwilą wspólnego odpoczynku, rozmowy czy też radości ze zdobycia najwyższych „szczytów świata” i tysiącem równie ważnych dla Was rzeczy.
Monika Młodzianowska