Kultura, Lifestyle, Polska

Ewa Szykulska

Ewa Szykulska – aktorka o wyrazistej osobowości i niezwykłej ekranowej energii – od sześciu dekad przyciąga uwagę widzów nawet najmniejszym epizodem. W jej grze wszystko ma znaczenie: spojrzenie, gest, tempo słowa. W każdą rolę wkłada pełnię aktorskiego rzemiosła i własnej wrażliwości.

Ewa Szykulska Fot. DlaPolonii

Jej przygoda z filmem zaczęła się od dwóch produkcji: „Tandem” w reżyserii Stanisława Kokesza i „Ojciec” Jerzego Hoffmana. Ewa Szykulska była wtedy jeszcze przed maturą. W pobliżu jej warszawskiego liceum znajdowała się wytwórnia filmowa i asystenci reżyserów po sąsiedzku szukali „nowych aktorskich twarzy”. W „Tandemie” zagrała dziewczynę zauroczoną popisami muzycznymi tytułowego tandemu, czyli duetu fortepianowego Marek i Wacek (Marek Wasilewski, Wacław Kisielewski). Na planie młodziutka Ewa najbardziej przeżywała swój pierwszy kostium. Założyła sukienkę, w której wcześniej występowała Ewa Krzyżewska, rozsławiona rolą w „Popiele i diamencie” Andrzeja Wajdy.

Jerzego Hoffmana uważa za „ojca chrzestnego” swojej drogi zawodowej, choć w jego „Ojcu” stanęła przed kamerą chyba tylko dwa razy i to przez krótkie chwile, ale to wystarczyło, żeby – jak mówi ‒„zachciało się” jej zdawać do szkoły teatralnej i pokochać ten zawód.

Popularność przyszła szybko dzięki roli u boku Stanisława Mikulskiego, supergwiazdy ówczesnych lat, w serialu dla młodzieży „Samochodzik i Templariusze” z 1971 roku. Odcinki zbierały tłumy przed telewizorami i utrwalał się wizerunek Ewy Szykulskiej jako pięknej, nieco tajemniczej i niezależnej kobiety, w czym miały udział także jej kreacje w filmach w tamtym okresie: w „Człowieku z M-3” (z Bogumiłem Kobielą), groteskowej „Hydrozagadkce” oraz „Jak zdobyć pieniądze, kobietę i sławę” w reżyserii przyszłego męża Janusza Kondratiuka.

Wspomina, że właśnie u niego dosłownie wybłagała rolę w filmie, który dziś ma rangę kultowego – w „Dziewczynach do wzięcia”. Udział w nim dawał jej szansę na przełamanie stereotypu na jej temat i pokazanie, że potrafi grać role niepasujące do jej atrakcyjnej powierzchowności. Zadanie było tym trudniejsze, że reżyser zaangażował także aktorów nieprofesjonalnych, którzy bazowali na swojej naturalności. „Chciałam zagrać w tym filmie na pograniczu grania i niegrania – mówi Ewa Szykulska. – Tak, żeby widzowie nie wiedzieli, czy ja gram, czy ja jestem”.

Na przełomie lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych wystąpiła w kilku, różnorodnych stylistycznie serialach telewizyjnych, które wznawia się do dziś: sensacyjnym „07 zgłoś się”, kostiumowym „Rodzina Połanieckich”, także w „Karierze Nikodema Dyzmy”, „Janie Serce” i „Balladzie o Januszku”. Każdy okazał się dla niej szkołą aktorstwa i przyniósł jej satysfakcję. W dużym stopniu to zasługa zgranych zespołów, ale wśród nich na plan pierwszy we wspomnieniach aktorki wysuwa się ekipa „Kariery Nikodema Dyzmy” na czele z Romanem Wilhelmim w roli tytułowej. „Przetańczyliśmy ten film. Graliśmy jak w szale. Być może nasza energia przeniknęła przez ekran” – opowiada.

Wystąpiła w pierwszych filmach Juliusza Machulskiego, które również przeszły do historii polskiego kina: „Seksmisja”, „Vabank 1”, „Vabank 2”. W ocenie Ewy Szykulskiej te produkcje „stanęły w miejscu”, na ich odbiór nie wpływa upływ czasu. W ich dowcipie i nastroju odnajdują się kolejne pokolenia. Świadczy choćby o tym niedawny sukces słówka „essa” wypowiadanego wielokrotnie przez bohaterkę graną przez Szykulską w „Seksmisji”. (A trzeba podkreślić, że głos ma mocny i nie do podrobienia). Film powstał w 1983 roku, natomiast„essa” zdobyła tytuł Młodzieżowego Słowa Roku blisko czterdzieści lat później, w 2022 roku, choć przez ten czas zmieniło się jej znaczenie. To, co w filmie wyrażało gniew po latach stało się okrzykiem pozytywnych emocji.

Popularność filmowych ról Ewy Szykulskiej przysłania nieco jej duży dorobek teatralny. Zaraz po studiach przez blisko dekadę występowała w zespole Józefa Szajny, reżysera-wizjonera, twórcy spektakli-obrazów w warszawskim Teatrze Studio. Łączyła więc wymagające zadania teatralne z dużą aktywnością na planach filmowych. Z zespołem Szajny wyjeżdżała na międzynarodowe festiwale. „To nie był teatr tiulowych sukienek i kryz. To był teatr drapieżny, pełen kolorów, nawet jeśli był szary. Teatr brzydoty, nagości. W sumie – coś wspaniałego” – wspomina.

Jej kolejny teatralny adres okazał się kompletną zmianą stylistyki. Znalazła się w Teatrze Syrena z repertuarem przede wszystkim komediowym. Garderobę dzieliła z charakterystycznymi aktorkami i jednocześnie silnymi osobowościami, z Krystyną Sienkiewicz i Zofią Czerwińską. Jej scenicznym kolegą był Bohdan Łazuka. I znów Ewa Szykulska podeszła do swojego miejsca pracy jako do zrządzenia losu i okazji do doskonalenia kolejnych aktorskich umiejętności, zwłaszcza tańca i śpiewu.

Wielokrotnie podawała i podaje rękę reżyserom debiutującym, także studentom szkół filmowych oraz niezależnym. Nawiązuje w ten sposób do swojego udziału w autorskim, „objazdowym” spektaklu, jakim była w latach siedemdziesiątych sztuka „Kogel-mogel” napisana przez brata męża, Andrzeja Kondratiuka. Zagrała w niej w wielu teatrach, w wielu miejscowościach w całej Polsce z Igą Cembrzyńską i Romanem Wilhelmim. W taki sam sposób, w kolejnej dekadzie, zaistniały „Prostytutki”, głośna sztuka napisana i wyreżyserowana przez Eugeniusza Priwiziencewa z Ewą Szykulską w jednej z głównych ról.

Twierdzi, że bardzo dużo na swojej teatralnej drodze zawdzięcza sztuce „Krzesła” Eugène Ionesco w reżyserii Piotra Cieplaka (w 2018 roku). Praca nad rolą Starej w tym dramacie zbiegła się z jej osobistymi przeżyciami, czym nasyciła swoją bohaterkę.

Należy do aktorów, o czym często wspomina, którzy nie oddzielają własnych doświadczeń od ról. Potrafią przekuć codzienne, rodzinne doświadczenia i emocje na uzyskanie pełnowymiarowych postaci. Ewa Szykulska rzeczywiście bliska jest tak zwanemu normalnemu życiu. Umiejętność empatycznego podejścia do ludzi, psów i w ogóle natury czy do przypadkowych sytuacji zawdzięcza rodzinnemu, pełnemu ciepła domowi rodzinnemu, a także drugiemu mężowi, Zbigniewowi Pernejowi, utalentowanemu mechanikowi samochodowymi, czyli osobie spoza jej zawodowego środowiska.

W ostatnich latach Ewa Szykulska zagrała między innymi w popularnych serialach, na przykład w „Leśniczówce” i „Moim agencie” oraz w dwóch odsłonach familijnego kina „Uwierz w Mikołaja”. O aktorstwie, we właśnie wydanej biografii „Entliczek mętliczek”, mówi, że „(…) to jest wszystko! I respirator, i proszek antybólowy i nasenny, i szklanka wody”. Dodaje, że jednocześnie świetnie znosi codzienność bez pracy. Ale do czasu…

Karolina Prewęcka

 

Źródło: DlaPolonii