Kultura, Polska, Życie i społeczeństwo

Julian Tuwim. Naładowany poetycką elektrycznością

Język polski dla Juliana Tuwima nie miał granic. Bawił się słowami, tworzył nowe, łączył je i rymował niezrównanie. Jego wiersze odbiera się wszystkimi zmysłami: dźwięczą, mienią się kolorami, tańczą, pachną. Przyjaciel poety, Józef Wittlin, świetny eseista, mawiał o nim: „magik i pirotechnik słowa” i „Paganini polskiej mowy”. 13 września minęła 130. rocznica urodzin Tuwima.

Julian Tuwim Fot. DlaPolonii

Julian Tuwim stworzył dzieła, które weszły do polskiego krwiobiegu. Recytowane od dziesięcioleci na szkolnych akademiach i konkursach, obecne w podręcznikach, wielokrotnie wydawane, wybitnie interpretowane przez aktorów i piosenkarzy.

Znaczny udział w tej żywej spuściźnie mają wiersze Tuwima dla dzieci. Nie starzeją się, wciąż zachwycają kolejne pokolenia. Na liście „evergreenów” dla najmłodszych autorstwa Tuwima są m.in.: „Lokomotywa”, „Ptasie radio”, „Rzepka”, „Słoń Trąbalski”, „Dyzio marzyciel” czy „Pan Hilary”. Tuwim tak opowiedział historie ich bohaterów, że czytelnik czy słuchacz staje się nawet nie świadkiem, ale wręcz uczestnikiem zdarzeń. Wchodzi do wagonu ciągniętego przez zdyszaną lokomotywę, stara się wyrwać rzepę z ziemi czy pomóc Panu Hilaremu znaleźć okulary. Tuwim ma dar przenoszenia do wykreowanych przez siebie miniświatów.

Teksty Tuwima miały nie tylko najwyższych lotów oprawę plastyczną (również autorstwa Jana Marcina Szancera i Olgi Siemaszko), ale też muzyczną. Sięgali po nie zarówno artyści estradowi, jak i filharmonicy. Tuwim czuł scenę, bo przez wiele lat związany był z teatrami, operetkami i kabaretami. Poetka Kazimiera Iłłakowiczówna stwierdziła, że Tuwim wprowadził do polskiej sztuki rozrywkowej piękno i dowcip. TO spod jego pióra wyszły powstałe w latach 30. XX wieku szlagiery „Miłość ci wszystko wybaczy” i „Na pierwszy znak”. Oba wykonywała Hanka Ordonówna, a po niej inne gwiazdy. W latach 60. i 70. Tuwima śpiewali Ewa Demarczyk („Grande valse brillante”, „Tomaszów”) i Czesław Niemen („Jeżeli”). Po Tuwima sięgnęli też: Stan Borys, Grzegorz Turnau, Marek Grechuta czy Skaldowie. Poeta zainspirował kompozytorów muzyki poważnej: Karola Szymanowskiego, Witolda Lutosławskiego, Henryka Mikołaja Góreckiego.

Tuwim miał zaledwie siedemnaście lat, kiedy zadebiutował jako poeta-tłumacz. W 1911 roku przełożył na esperanto wiersze Leopolda Staffa. Dwa lat później ukazał się pierwszy wiersz Tuwima „Prośba” na łamach „Kuriera Warszawskiego”, w 1918 roku pierwszy tom poetycki ‒ „Czyhanie na Boga”. Wtedy już szlifował talent w grupie „Skamander”, której był współzałożycielem wraz z innymi wielkimi przyszłymi osobowościami polskiej poezji: Kazimierzem Wierzyńskim, Janem Lechoniem, Antonim Słonimskim i Jarosławem Iwaszkiewiczem. Pozostali sobie bardzo bliscy przez długie lata, choć ich drogi, także światopoglądowe, nie zawsze się spotykały.

W okresie międzywojennym Tuwim napisał swoje najświetniejsze utwory. Był, znów cytując Iłłakowiczównę, „różnobarwny, zaskakujący, wszędzie wlókł za sobą tęczę”. Miał niezwykłą łatwość pisania. Tę twórczą płodność starał się ukryć pod mnogością używanych pseudonimów. Podliczono, że było ich ponad czterdzieści. Wittlin zanotował, że podczas kontaktów z Tuwimem miał wrażenie, że zderza się z emanującymi z niego jakimiś prądami, fluidami czy iskrami. Tuwim był jakby naładowany poetycką elektrycznością.

Z ukochaną żoną Stefanią opuścił Polskę po zajęciu jej przez Niemców we wrześniu 1939 roku. Przez Rumunię, Francję, Portugalię, Brazylię dotarli do Stanów Zjednoczonych. Już na emigracji Tuwim zaczął pisać poemat „Kwiaty polskie” – wielkie dzieło, nawiązujące formą do kunsztu romantyków, będące wyrazem tęsknoty do Polski, polskiego języka i polskiej obyczajowości. Nie skończył go do śmierci. Zmarł na atak serca w Zakopanem tuż po Bożym Narodzeniu 1953 roku.

Wrócił do Polski siedem lat wcześniej, czym naraził się na krytykę przyjaciół pozostających na emigracji. Nie mogli mu wybaczyć, że przyjmuje splendory od władzy komunistycznej. Dziwili się, że tak daleko odszedł od opinii, którą się cieszył przed wojną. To przecież on zajął pierwsze miejsce w ankiecie „Wiadomości Literackich” przeprowadzonej wśród czytelników tego tygodnika w 1935 roku. Odpowiedzieli na pytanie: „Kogo wybrałbyś do Akademii Niezależnych, gdyby taka akademia istniała?”.

Tuwim miał rozchwianą osobowość. Samotnik, chorowity, pełen lęków przed ludźmi i zmianą miejsc, musiał uczestniczyć w życiu literackim, spotykać się z czytelnikami i działaczami partyjnymi. Odnajdywał spokój przy żonie, adoptowanej córce Ewie i w towarzystwie ukochanych psów. Jednego z nich – Dżońcia uwiecznił w zabawnym wierszu. Zbierał książki i kurioza.

Dwoistość Tuwima wynikała też z przyczyn tożsamościowych. Urodzony w zasymilowanej rodzinie żydowskiej, nigdy przez część środowiska literackiego nie przestał być uważany przede wszystkim za Żyda. Tuwim podjął temat w manifeście „My, Żydzi polscy”, który po raz pierwszy ukazał się w 1944 roku w Londynie. Przy wielu okazjach podkreślał, że dla niego prawdziwą ojczyzną jest język polski.

Jego młodsza siostra Irena też posługiwała się nim na mistrzowskim poziomie. Przeszła do historii literatury przede wszystkim jako tłumaczka „Kubusia Puchatka” A.A. Milne, wielu innych dzieł dla dzieci oraz prozy dla dorosłych, ale też sama pisała poezję i była porównywana do Anny Achmatowej oraz Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.

Rodzeństwo, Julian i Irena byli ze sobą mocno związani. Irena często gościła w willi brata i jego żony w Aninie pod Warszawą. Po przedwczesnej śmierci Juliana świat jej opustoszał. Kazimierz Wierzyński, który politycznie zdecydowanie rozszedł się z Tuwimem, wysłał z Londynu pożegnalne słowa w dniu pogrzebu dawnego przyjaciela. Napisał, że poezja Tuwima „nie przeżyła żadnego debiutu, od pierwszej chwili była objawieniem piękna”.

 

 

Źródło: DlaPolonii