Polska

Katarzyna Figura przez pandemię nie mogła grać w teatrze

Przez pandemię nie mogłam grać w teatrze i nie miałam pracy. A ja bez aktorstwa po prostu umieram, umierają także odbiorcy powiedziała Katarzyna Figura.

Film „The End” jest o show-biznesie, jak Pani uważa, czy ten film jest odzwierciedleniem polskiego czerwonego dywanu?

— Ja jeszcze filmu nie widziałam, przyznam szczerze, gram epizodyczną rolę w tym filmie, ale wydaje mi się, że bardzo ciekawą, przynajmniej tak jak zaproponowano mi to w zeszłym roku i jak nakręciłam z ogromną jak gdyby dozą improwizacji i jak gdyby tak na granicy grania postaci fikcyjnej z tego filmu, ale też jakby bycia również sobą, Katarzyną Figurą. Tak że nie mogę powiedzieć o całym, bardzo jestem ciekawa dzisiejszej premiery i dzisiejszego zdarzenia i tego opowiadania. Fajnie, że taki film powstał, myślę że fajnie, że taki powstał, w dodatku w tych trudnych czasach pandemii, izolacji, który też wytwarza też jeszcze inne, nie wiem, narzędzia i zachowania i działania niż kiedykolwiek wcześniej. Ale myślę, że takiego filmu brakowało, nie było opowiadania na te tematy. Parę dni temu córka, najmłodsze moje dziecko włączyła mi nagle film sprzed wielu lat z lat 90. „The Game” z Michaelem Douglasem i jakoś nieprawdopodobnie to się gdzieś połączyło. Myślę, że może dorośliśmy i że w końcu jesteśmy w stanie, mówię o nas, o Polakach, skonfrontować pewne schematy, pewne działania, w które wchodzimy i które niekoniecznie dla człowieka są dobre.

Za nami właśnie ten czas pandemii, Pani mówiła, że nagrywaliście w bardzo trudnych też warunkach, w czasach tej takiej chyba 1. fali, z tego co słyszałam, ale mogę się mylić?

— Film był kręcony, przynajmniej mój jeden dzień zdjęciowy był nakręcony w sierpniu ubiegłego roku, więc byliśmy przez moment otwarci i cieszyliśmy się, że wszystko będzie dobrze, nie zawsze i nie do końca tak było dobrze, czyli byliśmy pomiędzy. Równocześnie ja byłam w zdjęciach jeszcze do dwóch innych filmów, czy nawet trzech, tak że to się bardzo fajnie, bardzo dobrze ułożyło. Powiedziała Pani, że jesteśmy po pandemii, nie wiem, co będzie jesienią. Na razie, póki co dzisiaj jest święto, mamy premierę i myślę, że powinniśmy się wspaniale naprawdę cieszyć tym, że kina są otwarte, że teatry są otwarte, że możemy działać, bo za chwilę może być inaczej. A jednocześnie bez kultury po prostu naprawdę polegniemy.

Ten ostatni rok był właśnie taki bardzo weryfikujący, jak Pani ocenia ten czas, czas tej pandemii, tej izolacji?

— Dobrze i źle, to były i dobre efekty tego i złe, bo np. myślę, że izolacja też w dużym stopniu narzuciła nam dużo więcej takiego czasu, jak gdyby wymusiła na nas dużo czasu dla samych siebie i to było bardzo fajne. Myślę, że wtedy też dokładnie zobaczyliśmy, co jest nam potrzebne w życiu a co nie, kto jest potrzebny a kto nie, kto się sprawdza a gdzie jest prawda, gdzie jest fałsz. Ale oczywiście, w pewnym momencie, w momencie, kiedy nie mieliśmy pracy, bo to było wszystko unieruchomione, czyli np. my aktorzy nie mogliśmy grać w teatrach, czy muzycy nie mogli grać, nie mogli dawać koncertów, to wszystko zaczynało być, bo my w ten sposób funkcjonujemy. Ja bez tej mojej pracy, bez aktorstwa po prostu umieram, a w konsekwencji umiera także odbiorca, publiczność.

Źródło Newseria