W Zakopanem 6 stycznia odbył się niezwykle barwny Orszak Trzech Króli, upamiętniający święto Objawienia Pańskiego (Epifanii), kiedy to według zapisów w Ewangelii, Mędrcy ze Wschodu (zwani też Magami), prowadzeni blaskiem gwiazdy dotarli do betlejemskiej stajenki, by oddać pokłon maleńkiemu Jezuskowi i przynieść nowonarodzonemu dary.

Uroczystości rozpoczęły się mszą świętą o godzinie 11 ej w Sanktuarium Najświętszej Rodziny przy Krupówkach. W tym roku nie tylko dopisała pogodna aura, ale i liczba ludzi, chcących wziąć udział w tym wydarzeniu. Pod parafią rozdawane były papierowe korony, które niestety nie wystarczyły dla wszystkich, ale niektórzy dzielili się „królewskim symbolem”, bo szczególnie dzieciom zależało by móc w orszaku poczuć się po królewsku.

Wielobarwny korowód otwierał młody góral niosący drewnianą gwiazdę na wzór gwiazd, które jeszcze noszą kolędnicy na Podhalu. Choć i tu pod Tatrami niestety ta kolędnicza tradycja powoli zanika, stając się na naszych oczach tylko historią i wspomnieniem dawnych lat. Całemu korowodowi towarzyszyła przepiękna, góralska muzyka znanego Góralskiego Zespołu im. Klimka Bachledy. Każdy bez względu na swoje zdolności wokalne mógł dołączyć do wspólnego śpiewania kolęd i pastorałek, bo był to przecież radosny pochód ulicami jedynego takiego tatrzańskiego miasta nad którym na Giewoncie króluje Krzyż.

Oprócz rodowitych górali, Zakopiańczyków i turystów w uroczystościach uczestniczyli przedstawiciele duchowieństwa, a także minister Andrzej Gut Mostowy, oraz władze miasta z zastępcą burmistrza Tomaszem Filarem na czele. W królewskiej koronie był także obecny przewodniczący Rady Miasta Zakopanego Jan Gluca.
W rolę Trzech Króli wcielili się tak jak od wielu lat aktorzy legendarnego Teatru Witkacy. Uwagę przykuwały przepięknie dobrane szaty dopracowane w każdym detalu i teatralne makijaże, które zachwycały wyrazistością, co nadawało całości wydarzenia niezwykły klimat. Można było odnieść wrażenie, że patrzymy rzeczywiście na dostojnych Mędrców ze Wschodu, egotycznych i nie co tajemniczych Magów.
Orszak dotarł pod perełkę architektury drewnianej – kościół Matki Bożej Częstochowskiej w Zakopanem, zwany przez wszystkich Starym Kościółkiem, bo rzeczywiście jest to najstarszy kościół pamiętający niezapomnianego, pierwszego zakopiańskiego proboszcza; księdza Stolarczyka. Przy kamiennej kapliczce świętych: Świerada i Benedykta pochód się zatrzymał.

Był wtedy czas na jasełka, krótkie przemówienia, kolędowanie i błogosławieństwo zebranych tam obecnych. Górale w kożuchach, w bukowych portkach i kapeluszach z muszelkami, góralki w kwiecistych spódnicach, narzuconych na ramionach chustach – „odziewackach”, serdakach, kożuchach, Mędrcy w dostojnych szatach, turyści, zakopiańczycy w zimowych kurtkach , przemieszali się w niezwykłym tłumie połączonym wspólnym świętowaniem i kolędowaniem.

Wszystko odbywało się w atmosferze radości i prawdziwe stały się słowa kolędy znanej nie tylko na Podhalu:
„Dobrze żeś się Jezu pod Giewontem zrodził
Bedzies w biolyk portkak i w cuzecce chodził
I mioł na mój dusik z piórkiem kapelusik Hej kolęda, kolęda!”.

Na koniec każdy z uczestników zakopiańskiego orszaku dostał słodki prezent w postaci cukierka – krówki, humorystycznie nazwanej na tę okazję: „OrszaKrówka”.

Po odwinięciu papierka mogliśmy zobaczyć wydrukowane słowa popularnych kolęd, w tym z najbardziej odpowiednią na dzień 6 stycznia: „Mędrcy świata monarchowie, gdzie spiesznie dążycie”, a zakopiański orszak na pewno zapisze się pięknie i „słodko” w pamięci wszystkich uczestników tego wydarzenia u podnóża Tatr, gdzie szczególnie pielęgnowana jest tradycja.
Konsuela Madejska-Turska