Polscy harcerze od kilkunastu lat przywracają pamięć o legionistach poległych na Wołyniu w czasie I wojny światowej. Opieka nad legionowymi cmentarzami oraz miejscami pamięci stała się okazją do nawiązania serdecznych więzi z Ukraińcami i odbudowania kontaktów z wołyńska Polonią.
Pod Kostiuchnówką – w jednej z największych bitew I wojny światowej – w lipcu 1916 r. zginęło ponad dwa tysiące polskich żołnierzy. W ciągu trzech dni Legionom Polskim udało się odeprzeć rosyjską ofensywę. Co trzeci żołnierz biorący udział w walkach na terenach zwanych dziś Polską Górką i Polskim Lasem został ranny lub oddał życie.
Na początku lat 90., gdy Ukraina odzyskała niepodległość, do rąk nauczyciela ze Zgierza Władysława Barańskiego trafił list ze szkoły w Kostiuchnówce na Wołyniu. Jej dyrektor pisał, że w pobliżu jego miejscowości znajdują się popadające w ruinę groby Polaków poległych w I wojnie światowej.
Barański (zmarł w 2014 r.), który był propagatorem legionowych tradycji, ideę wskrzeszenia pamięci o bohaterach przekazał harcerzom. Po kilkunastu „rozpoznawczych” wyprawach na Wołyń rozpoczęli oni regularną służbę na tych terenach.
Druhna Magdalena Targowska była na obozie w Kostiuchnówce aż jedenaście razy. Kiedy rozpoczęła swoją „wołyńską przygodę”, należała do hufca w Zgierzu. „Każdy, kto w nim był, po prostu musiał wyjechać na obóz na Ukrainę. Wiadomo było, że to cięzka praca, ale szanujący się harcerz czuł się do tego zobowiązany” – wspomina.
Targowska podkreśla, że jest pełna podziwu dla młodzieży, która przez kilka tygodni wakacji zamiast leżakowania wybiera ciężką fizyczną pracę. – Bolą mięśnie, pot leje się strumieniami, skóra się zdziera. Pracujemy od rana do… oporu. Pod opieką mamy wiele cmentarzy w okolicy Kostiuchnówki, najdalej jeździmy do Kowla (ok. 1,5 godz. drogi). Tam ukończyliśmy w 2014 r. nasz największy projekt – cmentarz na Górce – dodaje.
Cmentarze są zarośnięte: trawą, chwastami, darnią. Z krzyży i nagrobków odchodzi farba – trzeba ją zeskrobać i położyć nową, bo – jak wyjaśnia druhna Magdalena – w ciągu roku robią się szare. Zwieńczeniem pracy jest zawieszenie na krzyżach biało-czerwonych wstążeczek.
Polscy harcerze szybko nawiązali przyjaźnie z Ukraińcami. Młodzież z okolic Kostiuchnówki mieszka w ich obozie, uczestniczy też w opiece nad miejscami pamięci.
Alina Dawydiuk, od sześciu lat studentka stosunków międzynarodowych na Uniwersytecie Łódzkim, pochodzi z tamtych okolic.
– Miałam sześć lat, kiedy po raz pierwszy przyjechali do nas goście z Polski. Wychowałam się w kulturze polsko-ukraińskiej, chociaż nie jestem z pochodzenia Polką. Od pierwszej wizyty w Polsce marzyłam, żeby tu wrócić – dodaje.
Harcerska służba na Wołyniu jest ogólnopolskim przedsięwzięciem, w które – obok harcerzy różnych formacji i członków OHP zaangażowana jest także ukraińska Polonia i młodzież oraz skauci. Swoje programy wymiany realizuje kilkanaście szkół z obu stron Bugu.
W 1936 r. – jako dar polskich legionistów – w Kostiuchnówce zbudowany został gmach, w którym działała szkoła i schronisko turystyczne. Po wojnie służyła ukraińskim dzieciom. Kilka lat temu została wyremontowana m.in. dzięki pomocy Senatu RP.
Jako Centrum Dialogu Kostiuchnówka stanowi oddział Chorągwi Łódzkiej ZHP, zarejestrowany na Ukrainie. Harcerze co roku powracają na te tereny, aby dbać o cmentarze legionowe w Kowlu, Jeziornej, Wołczecku, Koszyszczach i Polskim Lasku koło Kostiuchnówki oraz o kilkanaście innych miejsc pamięci.
Przed Świętem Niepodległości od zniczy na grobach żołnierskich w Kostiuchnówce zapalany jest ogień, który harcerze wiozą w sztafecie rowerowej, przekazując po drodze w polskich miastach. 11 listopada ogień niepodległości zostaje złożony na Grobie Nieznanego Żołnierza w Warszawie.
W roku 2008 wojewoda Jolanta Chełmińska otrzymała zaproszenie na obchody 10-lecia harcerskiej służby na Wołyniu. – Od tamtego czasu wokół przedsięwzięcia zgromadziło się wiele instytucji i ludzi dobrej woli – podkreśla dyrektor biura wojewody łódzkiego Marcin Szmaja.
Policjanci kilka razy gościli w Łodzi ukraińską młodzież w ramach programu edukacyjno-profilaktycznego "Profilaktyka a Ty". Leśnicy ufundowali tabliczki na grobach legionistów. Dzięki geodetom powstały dokładne plany cmentarzy i kopca chwały w Kostiuchnówce.
– W 2009 r. na obozie Chorągwi Łódzkiej było dwóch chłopaków z Kowla. Rok później przyjechało ich już sześciu. Tych sześciu chłopaków – w oparciu o konsulat i Harcerstwo Polskie na Ukrainie – reaktywowało Pierwszą Kowelską Drużynę Harcerską. I na kolejny obóz przyjechały już dwa zastępy: męski i żeński – opowiada Szmaja.
Wołyńska młodzież chętnie przyjeżdża do Polski na studia, coraz częściej stara się o Kartę Polaka. Ale – jak podkreśla Szmaja – dorastają też nowe pokolenia, które od najmłodszych lat uczą się poszanowania historii i szacunku dla bohaterów sprzed stu lat.
Agnieszka Grzelak-Michałowska
PAP / reprod. Witold Rozmysłowicz