Polska, Życie i społeczeństwo

Kwantowa świadomość w konwencjonalnej nauce – część druga

Za zgodą autorki dr Danuty Adamskiej-Rutkowskiej publikujemy część drugą z fragmentu Podsumowania jej książki „Kwantowa świadomość w konwencjonalnej nauce”.  Polecamy i zapraszamy do lektury.

Okładka książki Kwantowa świadomość w konwencjonalnej nauce

W pogoni za zaspokajaniem własnych pragnień utraciliśmy umiejętność spojrzenia na całokształt rzeczywistości i zagubiliśmy poczucie jedności nie tylko ze Źródłem, ale i ze sobą nawzajem. Pamięć ta tkwi jednak w naszej podświadomości. W tej sytuacji godna pożałowania jest skłonność ludzi do tego, by istniejące systemy religijne dzieliły nas, zamiast łączyć. Szkoda, że pozwalamy na to, aby fundamentalizm religijny (także chrześcijański) szerzył się i rozrastał, stając się źródłem nieszczęścia, a nawet tragedii dla wielu ludzi. Należy też ubolewać, że nasza zachłanność i egocentryzm powodują, iż niszczymy siebie nawzajem i środowisko, z którym powinniśmy pozostawać w stanie harmonijnej równowagi dynamicznej. Brak powszechnej wiedzy na temat naszej roli w ciągłym procesie życia powoduje, że skutki naszego działania są zwykle opłakane zarówno dla nas jak i środowiska, w którym egzystujemy. Wielu ludzi zaczyna zauważać, że odnalezienie związków pomiędzy doświadczeniami mistycznymi, systemami religijnymi oraz zjawiskami Psi to najważniejszy dla nas cel do zrealizowania. Jest on zarazem jednym z największych wyzwań, które stoją dziś przed nauką.

Wyniki niekonwencjonalnych badań świadomości wsparte osiągnięciami biologii komórkowej sugerują jednoznacznie, że życie organiczne może być wykorzystywane przez świadomość wielokrotnie dla zdobywania doświadczenia, bez którego wszechstronny rozwój różnych systemów życia nie byłby możliwy. W tym celu transcendentne Źródło celowo tworzy nowe byty, które obdarzone świadomością zbierają doświadczenia w światach równoległych i kontynuują swój rozwój, podporządkowując się prawom wykształconym w toku ewolucji Źródła i służącym jego rozwojowi. Tworząc nowe formy istnienia, Źródło nadaje im taką formę, która jest przydatna dla realizacji jego planu.

Każdy jednostkowy byt fizyczny zasiedlający ludzkie ciało byłby więc cząstką Źródła, posiadając świadomość swego istnienia, własną odrębną osobowość, wolną wolę, niezależność myślenia oraz stale rozwijaną kreatywność. Zbierając doświadczenia zdobywałby wiedzę, a podnosząc poziom swojego rozwoju, dążyłby do ponownego połączenia ze Źródłem celem wzbogacenia go o nowe możliwości twórczej ekspresji. Mądrość czerpana z różnorodnych doświadczeń przetwarzanych na rozmaite sposoby według odmiennych kanonów mentalnych sumowałaby się w ten sposób niczym siła obliczeniowa sprzężonych ze sobą wielu komputerów.

W tym świetle żaden z ziemskich systemów religijnych nie może być lepszy niż inny, ponieważ każdy z nich interpretuje rzeczywistość w sposób służący celom konkretnej społeczności, więc z innymi systemami może pozostawać w konflikcie, jeśli wprowadza dogmaty szkodliwe dla harmonijnego rozwoju całej ludzkiej populacji. Narzucone formalne praktyki religijne (obowiązujące wiernych nabożeństwa, modły, posty, ceremonie, obyczaje itp.) służą przede wszystkim integracji ludzi w ramach danej grupy, a tym samym izolacji od innych grup i społeczności. Warto zdawać sobie sprawę z tego, że nie służy to naszej integracji, więc tego rodzaju praktyki nie są przydatne w procesie rozwoju świadomości, czyli dusz stosując terminologię religijną. O swoim rozwoju dusza decyduje sama poprzez dokonywane wybory wywołujące dobre lub złe skutki, przy czym za dobre należy uznać to, co sprzyja współdziałaniu i wzajemnej harmonii współżycia wszystkich istniejących form żywych, a za złe to, co tę harmonię zakłóca. Rozwój duszy jest więc wynikiem jej dążenia do wiedzy i umiejętności jej wykorzystania, otwartości na potrzeby innych, skłonności do miłości i współpracy zamiast destrukcji, agresji czy nawet tylko obojętności na potrzeby lub krzywdę innych.

W tym kontekście pojęcie grzechu (w sensie religijnym) lub winy (w sensie etycznym) przestaje mieć jakikolwiek sens. Dokonując wyborów popełniamy błędy i nikt nie jest w stanie sprawić, by zostały nam one „odpuszczone”. Sami musimy je kompensować, eliminując negatywne emocje, ucząc się szeroko pojętej życzliwości, czyniąc dobro i wspierając innych. Nie ma innej drogi, która doprowadziłaby nas do Źródła, czyli – jak chcą religie – do Boga. Sami musimy spłacić swoje długi, czyli doświadczyć życia w wielu zmieniających się warunkach i sytuacjach, w tej czy innej inkarnacji. Jeśli krzywdzimy innych, musimy doznać niesprawiedliwości, abyśmy mogli zrozumieć wartość empatii 1 i nauczyć się wykorzystywać ją w praktyce. Sami musimy wykształcić u siebie asertywność 2 w ramach własnego rozwoju. Droga ta nie jest łatwa, ale nikt jej za nas nie odbędzie. Możemy szukać rady czy wsparcia, ale musimy przebyć ją sami bez taryfy ulgowej w postaci boskiego miłosierdzia. Możemy okazać je sobie, jeśli obdarzymy innych tym, czego sami chcielibyśmy od nich doznać, poprawiając w ten sposób relacje z innymi żywymi istotami. Sami wytyczamy ścieżkę, którą podążamy, i musimy przejść ją na własnych nogach. Wymaga to wytrwałej pracy nad sobą, ale dlaczego miałoby to być łatwe? Nic, co przychodzi łatwo, nie przedstawia zwykle wartości dla nas i dla innych. Warto zatem podjąć ten wysiłek, ponieważ nie ma nagrody ani kary po śmierci ciała organicznego, jest natomiast dalsze życie, którego lżejszy lub cięższy przebieg sami kreujemy własnym postępowaniem.

Żyjąc w świecie materii substancjalnej często nie zdajemy sobie sprawy z własnej odpowiedzialności za nasze życie tu i teraz, ponieważ subtelny byt uwięziony w ciele organicznym traci właściwą perspektywę w stosunku do otaczającego go realnego świata. Przestaje widzieć go w całej jego złożoności, postrzegając tylko to, co dostępne jest za pomocą zmysłów, a przez mózg zinterpretowane. Tego rodzaju zawężenie perspektywy nie jest jedynie wynikiem wykorzystywania struktur mózgowych, gdyż jest to także sprawa dostępu do podstawowej funkcji życiowej, czyli pozazmysłowego postrzegania. Możemy tę umiejętność w sobie rozwijać lub odrzucić, uznając za czynnik nieistniejący. Po śmierci ciała organicznego każdy byt odzyskuje właściwą sobie perspektywę i wtedy może obiektywnie ocenić swoje dokonania.

Ogromnym atutem wiedzy zdobytej na drodze badań wyprzedzających jest przeświadczenie, że życie każdego z nas jest celowe i wprogramowane w realizację planu Wielkiego Kreatora (źródła wszelkich form istnienia). Nie ma on wprawdzie wiele wspólnego z pojęciem Boga wierzeń religijnych, lecz możliwe są takie interpretacje tego pojęcia, które pozwolą religiom zaadaptować dla swoich celów zdobycze nauki i zrezygnować z bezsensownego podziału na zwalczające się nawzajem creda3. Plan Wielkiego Kreatora to życie nieustannie poświęcone rozwojowi jako celowi służącemu realizacji wspólnych korzyści, które dotyczą całości istnienia.

W ten sposób nauka wyprzedzająca daje nam odpowiedzi na wiecznie nurtujące nas pytania o cel i sens naszego życia. Okazuje się bowiem, że wcale nie jesteśmy igraszką w ręku Wielkiego Kreatora. Jesteśmy jego częścią i współuczestniczymy w realizacji jego planu. Oznacza to, że ponosimy dużo większą odpowiedzialność za przebieg naszego życia, niż gotowi jesteśmy to przyznać. Pozwala nam to także zrozumieć, że nie tylko powinniśmy kontrolować w pełni nasze życie pod każdym względem, ale także jesteśmy w stanie to czynić. Wy­maga to jednak, byśmy chcieli cel naszego życia poznać i zaakceptować, a następnie konsekwentnie go realizować, nie zważając na nasze własne krótkoterminowe partykularne interesy czy narzucane nam systemy przekonań, które są dla nas szkodliwe. Wybór w tym względzie zawsze należy do nas i to my ponosimy jego konsekwencje.

1 Empatia – w psychologii termin oznaczający umiejętność wczuwania się w emocje innych osób.

2 Asertywność – w psychologii termin oznaczający posiadanie i wyrażanie własnego zdania bez zachowań agresywnych oraz w granicach nie naruszających praw i odczuć innych osób, a także obrona własnych praw w ramach zachowań społecznych.

3 Credo (łac. wierzę) – przen. wyznanie wiary.

dr Danuta Adamska-Rutkowska

Autorka jest absolwentką Wydziału Chemicznego Politechniki Warszawskiej specjalizowała się w projektowaniu technologicznym, które w połączeniu z inżynierią chemiczną utworzyło nową interdyscyplinarną dziedzinę wiedzy – inżynierię chemiczną i procesową, wykorzystującą w działaniu chemię, fizykę, matematykę i cybernetykę. Doktorat w zakresie matematycznego modelowania w skali przemysłowej procesów chemicznych przebiegających z dużym efektem cieplnym. W pracy zawodowej kierownik zespołu naukowo-badawczego prowadzącego prace eksperymentalne dla celów matematycznego modelowania procesów, a następnie realizującego symulacje komputerowe w ramach projektowania i modernizacji technologii przemysłu chemicznego. Członek międzynarodowego zespołu przygotowującego narzędzia matematyczne i numeryczne procedury, wspomagające rozwiązywanie problemów inżynierii procesowej, w ramach projektu UE Computer Aided Process Engineering. Znajomość projektowania i funkcjonowania sieci neuronowych, spowodowała zainteresowanie zjawiskiem świadomości, wymagające rozszerzenia wiedzy interdyscyplinarnej o takie dziedziny jak biofizyka, fizyka kwantowa i psychotronika, co pozwoliło na podjęcie prób zintegrowania nauk przyrodniczych w jedną całość, a także wykazanie konieczności zmian zarówno światopoglądowych, jak i w zakresie stosowanych technik badawczych i definicji dowodu naukowego. Obecnie emerytowany pracownik Instytutu Chemii Przemysłowej w Warszawie.