W Niemczech rozpoczęły się Mistrzostwa Europy 2024 w piłce nożnej. W meczu otwarcia gospodarze nie dali żadnych szans Szkotom wyrywając 5 do 1. Dla Niemieckiej drużyny Szkoci byli jedynie tłem. Reprezentacja Polski czeka już na niedzielne rozpoczęcie rywalizacji grupowej z Holandią. Przypomnijmy, że nasi, oprócz meczu z Holandia, zagrają także z Austrią i Francją. Rozum podpowiada, biorąc pod uwagę siłę naszych grupowych rywali, że zdobycie choćby jednego punktu, szczególnie w meczu z Austrią, już będzie sukcesem. Jednak serce każdego prawdziwego kibica, w tym mojego, bije mocniej na myśl o tym, że Polska może sięgnąć po coś więcej niż tylko ten jeden punkt.
Niestety, ciemne chmury zebrały się nad obozem biało-czerwonych po meczu sparingowym przed ME z Turcją, gdyż kontuzje dotknęły kilku zawodników. Spotkało to m.in. Roberta Lewandowskiego, filaru i kapitana naszej drużyny, który z powodu urazu ma nie zagrać w pierwszym meczu z Holandią. To będzie wyzwanie dla trenera Probierza i pozostałych zawodników, aby sprostać zadaniu grania bez lidera. Na mecz z Austrią najprawdopodobniej Lewy będzie już gotowy do wejścia na murawę.
Nasza reprezentacja, która zakwalifikowała się do turnieju po barażach, stoi przed szansą pokazania i udowodnienia swojej wartości. Mam nadzieję, że biało-czerwoni, który w przeszłości potrafili zaskoczyć i pokonać silniejszych rywali, pokażą w końcu ducha walki oraz determinację. Eksperci i analizy statystyczne nie stawiają Polski w roli faworyta, ale historia sportu zna wiele przypadków, kiedy to właśnie nieoczekiwani zawodnicy czy drużyny dokonywali rzeczy wielkich.
Jedno jest pewne – polscy piłkarze mogą liczyć na wsparcie kibiców na ME 2024, którzy wierzą, że nawet najtrudniejsze wyzwania można pokonać, a jeśli to się nie uda, to polec po zaciętej walce z honorem i godnością. Jak będzie okaże się już w niedzielę.
Grzegorz Turski