Jego „Jolka, Jolka pamiętasz” do dziś jest żelaznym punktem repertuaru każdej potańcówki i prawie każdy z nas potrafi zanucić refren tego ponadczasowego hitu. Nic dziwnego, skoro znamy go od ponad 40 lat! Wykonawca „Jolki”, Felicjan Andrzejczak zmarł 17 września 2024 roku w wieku 76 lat.
Polska publiczność poznała jego charyzmatyczny, zachrypnięty głos na Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu w 1979 roku. Jego utwór „Peron łez” zdobył wówczas wyróżnienie. Do Budki Suflera dołączył w 1981 roku a w żelaznym repertuarze tej kultowej grupy są trzy wykonane przez niego przeboje. Oprócz „Jolki” także „Czas ołowiu” i „Noc komety”.
Choć współpraca estradowa z Budką trwała krótko a Andrzejczak postawił na karierę solową, z muzykami Budki spotykał się na koncertach praktycznie do końca życia. W 2020 roku na pogrzebie Romualda Lipki przejmująco zaśpiewał „Czas ołowiu”, w tym czasie nagrał też pamiątkową płytę z muzykami Budki. Jeszcze kilka tygodni przed śmiercią wystąpił razem z Krzysztofem Cugowskim na koncercie w Karwi. Jak mówi teraz wokalista, Andrzejczak powiedział mu o swojej poważnej chorobie i, choć koncert odbył się zgodnie z planem, widać było, że coś mu dolega.
Felicjan Andrzejczak urodził się 16 maja 1948 roku w Pięczkowie, w obecnym województwie wielkopolskim. Już jako uczeń Technikum Leśnego w Rzepinie zachwycał swoim pięknym głosem śpiewając repertuar Czesława Niemena. Jak mówił w późniejszych wywiadach, Niemen pozostał jego muzycznym idolem do końca życia.
Wykształcenie muzyczne zdobywał najpierw w szkole muzycznej a następnie w Studium Nauczycielskim w Gorzowie Wielkopolskim. W kolejnych latach podejmował pracę jako nauczyciel muzyki, pracował też w domu dziecka.
W 1970 roku wraz z żoną osiedlili się w Świebodzinie, gdzie jego rodzina mieszka do dziś. W wielu wywiadach Andrzejczak zapewniał, że zawsze miał ogromne wsparcie w żonie, która była jego największą przyjaciółką. Jak mówił, Jadwiga doskonale rozumiała jego artystyczną duszę i akceptowała trudności, jakie niósł ze sobą zawód muzyka. „Dla mnie rodzina jest najważniejsza. Wsparcie żony pomogło przetrwać niejedną burzę. W związku trzeba sobie ufać i wzajemnie się szanować. Oczywiście nie może zabraknąć miłości” – mówił.
Andrzejczakowie doczekali się dwójki dzieci, które, choć mają wybitne uzdolnienia muzyczne, nie poszły w ślady ojca. „Nigdy nie naciskałem, by poszły moją drogą. Dla mnie zawsze najważniejsze było to, by moje dzieci były po prostu szczęśliwe” – mówił w w jednym z wywiadów.
Choć w swojej długiej karierze nagrał wiele solowych płyt, m.in. „Czas przypływu”, „Biegnę jak maratończyk”, „Na prowincji”, „Zauroczenia”, wraz ze swoim zespołem występował na wielu koncertach i festiwalach a jego przeboje długo pozostawały w czołówkach popularnych list przebojów, nigdy nie był postrzegany jako topowa gwiazda estrady. Do końca życia nie opuścił rodzinnego Świebodzina i, jak mówił, właśnie tam, z dala od zgiełku wielkich miast, tworzył i ładował akumulatory. „Nigdy nie miałem parcia na szkło i ponoszę tego konsekwencje” – mówił w wywiadach.
„Jolka, Jolka pamiętasz”, przebój, który zapewnił Felicjanowi Andrzejczakowi ważne miejsce w panteonie najbardziej rozpoznawalnych głosów polskiej estrady, na zawsze pozostanie jego muzyczną wizytówką. „To trochę tak jakby zapewnić nieskończoność temu, co kocham – przy świadomości, że ja wieczny nie jestem. Spełniło się moje marzenie” – mówił w rozmowie z cozatydzien.tvn.pl.
Warto wiedzieć, że utwór, napisany przez Marka Dutkiewicza z muzyką Romualda Lipki powstał w oparciu o prawdziwą historię romansu, jaki przeżył autor tekstu latem 1982 r. w Dębkach z zamężną wówczas przypadkowo poznaną Jolantą, przebywającą tam na wakacjach z synem. Choć wakacyjny romans przetrwał zaledwie kilka miesięcy, muzyczna opowieść o nim przetrwała dekady i do dziś jest zapisem młodzieńczych przygód z okresu PRL, poruszającym również współczesną młodzież.
Jolanta Pawnik
Źródło: DlaPolonii