Plakaty Komitetu Olimpijskiego w Sydney, projektu red. Zbigniewa Chmielewskiego.
Po pierwszej wojnie światowej zrujnowany kraj nie miał siły, środków, zresztą brakło tradycji by zajmować się rozproszoną po świecie emigracją zwłaszcza zarobkową. W podobnej sytuacji znajdowało się wychodźstwo, niemniej w miarę rozrastania się własnej grupy etnicznej, bez zwłoki zabrano się do organizacji własnych kościołów, szkółek z polskim językiem, organizacji społeczno-kulturalnych w tym również ubożuchnych klubów sportowych.
Jednak podczas gdy na obczyźnie możliwości współzawodniczenia z innymi grupami etnicznymi o widoczną pozycje społeczną nastręczały duże trudności, sport był dziedziną bardziej otwartą, ogólnodostępna, w której łatwiej było zaznaczyć swoja obecność.
Dotyczyło to zwłaszcza rozgrywek, w których biorący udział polonijne drużyny, z reguły piłkarskie o historycznych nazwach (Polonia, Cracowia, Warta itp.) „wygrane” czy „przegrane” były wymieniane w różnojęzycznej prasie lokalnej co zaliczano do znacznych osiągnięć.
W przededniu I wojny światowej sport tzw. amatorski zastrzeżony był wyłącznie dla klas społecznie uprzywilejowanych wśród których nie było miejsca dla młodzieży ze środowisk żyjących z pracy rąk. Z kolei ruch sportowy współcześnie zwany masowym na starym kontynencie w wielu krajach zwłaszcza pozostających pod zaborami obcych mocarstw przyjął formę zmilitaryzowaną.
Bułgarzy zapasy uznali za najlepszą dyscyplinę przygotowującą przyszłych ochotników do walki z Turcja o niepodległość kraju.
„Tuzme Se” – krzepmy swoją tężyznę fizyczna uprawiając gimnastykę – zachęcał czeski model.
Grecy w kraju i na emigracji zwłaszcza w USA propagowali musztrę wojskową.
W chwili wybuchu wojny grecka emigracja wysłała do kraju największą liczbę ochotników do walki o niepodległość kraju. Na drugim miejscu tego ruchu znalazło się polsko-amerykańskie Sokolstwo, w Europie wcielone do Błękitnej Armii Gen. Hallera.
Po II wojnie światowej kontakty Warszawy z emigracją zostały zamrożone na wiele lat. Dopiero przyjazd ekipy olimpijskiej na Igrzyska 1956 r. do Melbourne przełamał lody.
Polonia australijska była oczarowana występami Elżbiety Krzesińskiej, Janusza Sidły, Jerzego Pawłowskiego i ich kolegów. Dzięki staraniom dr. Charlesa Walkera (Polonia Melbourne) i działacza Polonii amerykańskiej Toma Ubika (Sokół Michigan) odrodził się Fundusz Olimpijski. Lata 1960-76 to pasmo sukcesów polskich olimpijczyków, którzy zdobyli ponad 100 medali (30 złotych, 25 srebrnych i 54 brązowych).
Osiągnięcia te w Rzymie, Tokio, Meksyku, Monachium i Montrealu byłyby niemożliwe bez wsparcia dewizowego środowisk polonijnych. Jakby w rewanżu sport polonijny korzystał z pomocy PKOL, który umożliwiał klubom sprowadzanie z kraju wprawdzie wysłużonych zawodników, ale klasą przewyższających miejscowe gwiazdy, dzięki czemu sydneyska Polonia Plumpton przez szereg lat w rozgrywkach ligowych, we współzawodnictwie z innymi drużynami etnicznymi zajmowała wysoka pozycję.
W poszanowaniu tego fragmentu historii PKOl korzystając z projektu, niegdyś znanego red. Zbigniewa Chmielewskiego wydał 20 okazałych plakatów – dwujęzycznych (polski-angielski) z serią ciekawych historycznych zdjęć, z których ok. 30 pochodzi z licznych publikacji historii sportu polonijnego autorstwa dr. Romana Korbana.
W Sydney plakaty te zostały wystawione w Plumpton z okazji 65-lecia Klubu Sportowego Polonia.
Z okazji prestiżowego australijskiego święta ANZAC DAY w kościele Matki Boskiej Częstochowskiej w Marayong ciesząc się dużym zainteresowaniem.
W dalszej kolejności Konsulat Generalny w Sydney planuje wystawienie tych plakatów w Parlamencie Nowej Południowej Walii oraz we własnej rezydencji.
W późniejszym terminie całość będzie dostępna dla innych zainteresowanych organizacji polonijnych.
Teresa Zalewska
Serdecznie dziękujemy dr. Romanowi Korbanowi za umożliwienie publikacji ciekawych materiałów o historii sportu polonijnego.