Australia i Polonia, Kultura, Życie i społeczeństwo

Ralph Podolski „A Life of Time and Chance”

Ralph Podolski z córką Yalandą, zięciem i wnukiem. Fot. Ela Chylewska.

Gosford Regional Gallery, pięknie usytuowana nad brzegiem zatoki Caroline we wschodniej części miasta, otworzyła swoje podwoje dla wyjątkowego artysty. W piątek 12 stycznia miałam przyjemność uczestniczyć w otwarciu wystawy Ralpha Podolskiego „A Life of Time and Chance: celebrating nine decades of art, survival and family”.

Z olbrzymiej kolekcji obrazów artysty, wybrano 13 prac. To obrazy, z których dowiadujemy się wiele o 96. latach życia Ralpha Podolskiego, jego spojrzeniu na świat, ludzi, religie, rodzinę. Zwłaszcza, gdy po wystawie oprowadza nas sam mistrz Podolski. A takie szczęście trafiło się nam trzem: Marcie Kieć-Gubale, reprezentującej Konsulat RP, Joannie Borkowskiej-Surucić z Radia SBS i mojej skromnej osobie, która opisuje to wszystko czytelnikom Expressu.

Gdy przybyłyśmy na wystawę, od razu przedstawiono nam Ralpha. Drobny, lekko przygarbiony, z twarzą otoczoną wianuszkiem siwych włosów i równo przystrzyżoną brodą, z nieodłącznym kieliszkiem czerwonego wina w ręce, artysta stał otoczony grupą znajomych.

– Mówcie do niego po polsku – powiedział Dawid, sąsiad i przyjaciel artysty. Przedstawiłyśmy się najpierw po angielsku, potem po polsku. Ralph spojrzał na nas zaciekawionym, łagodnym spojrzeniem i natychmiast przeszedł na język polski. Chwycił Joannę za łokieć i podprowadził do obrazu „Self Portrait as Totem Pole”, tłumacząc format i symbole biograficznej pracy.

I tak od obrazu do obrazu, z nami trzema, po polsku dostałyśmy w darze komentarz najważniejszy i autentyczny, bo od samego autora.

Dowiedziałyśmy się też wiele o życiu artysty. Ralph Podolski urodził się 22 listopada 1927 roku w Lublinie. Mama artysty, Maria Czarnota była nauczycielką. Ojciec, Jan Podolski w 1912 roku został wygnany z Warszawy, za działalność w ruchu antycarskim. Przeprowadził się na krótko do Lublina, a potem wyemigrował do Stanów Zjednoczonych. Tam rozpoczął studia medyczne, ale podczas I Wojny Światowej został wcielony do Korpusu Medycznego Armii Stanów Zjednoczonych. Po wojnie zajął się szewstwem i wraz z trzema wspólnikami założył firmę Polus. W 1925 roku Jan Podolski wrócił do Polski, gdzie otworzył firmę obuwniczą z fabrykami w 9 miastach.

W 1930 roku, z trzyletnim już Ralphem, rodzina przeprowadziła się do zakupionej wcześniej posiadłości w Tarnowoli. Stamtąd pochodzą wspomnienia sielskiego, szczęśliwego dzieciństwa malarza oraz pierwsze rysunki pięciolatka, które jak wspomina artysta, nie spodobały się rodzicom. Pierwszy poważny szkic „Trzej muszkieterowie” powstał z rąk 10 letniego Ralpha.

Niestety, wielki kryzys gospodarczy w 1929 roku doprowadził Jana Podolskiego do bankructwa. Ojciec malarza został zmuszony szukać pracy. Objął pozycję Zastępcy Głównego Naczelnika Poczty i wraz z rodziną przeniósł się najpierw do Katowic, a po 18 miesiącach do Warszawy. Rodzinie znowu zaczęło się dobrze powodzić i rodzice postanowili wysłać syna do Szkoły Jezuickiej w Chyrowie. Była to jedna z lepszych szkół, a Ralph pozostał w niej do lipca 1939. Od 1 września rozpoczął nauczanie w Warszawie. „Pierwszego dnia w szkole, byłem świadkiem przelatujących nad nami niemieckich samolotów – wspomina Ralph – to było około 14:00. Małe, srebrne samoloty, latające trójkami od lewej do prawej. Następnego dnia bombardowania rozpoczęły się już o 4 rano. Pojechaliśmy do naszego domu na przedmieściach Warszawy.”

Rodzina Podolskich nie mogła uciec ze stolicy do Tarnowoli, gdyż posiadłość zajęli Niemcy. Przeniosła się do Józefowa, gdzie znalazła dach nad głową i pożywienie. Okazało się też, że znajduje się tam prężnie działający ruch oporu. Młody nastolatek Ralph natychmiast do nich dołączył. Pracował w znajdującej się w lesie drukarni, robił ulotki i rysunki. A ponieważ był znakomitym strzelcem, czego nauczył się na farmie jako dziecko, szybko dostał karabin. Gdy miał 15 lat, podczas służby w lesie, został ranny. „Wciąż mam blizny w dolnej części nogi, 80 lat później” – wspomina Ralph. Innym razem cudem uszedł z życiem, gdy niedaleko wybuchł granat. Zaaresztowany wraz z ojcem, Ralph Podolski przez 11 miesięcy, pomiędzy 1994-45, był więziony w siedmiu obozach, między innymi w Gross-Rosen, Mittelbau-Dora, Bergen-Belsen. O tym ostatnim tak pisze Ralph w swojej biografii: „Więźniów było tam 120 000, bez jedzenia, wody i urządzeń sanitarnych. Ponad 70 000 zmarło z powody głodu, tyfusa, gruźlicy, duru brzusznego lub czerwonki. Anna Frank zmarła na tyfus w wieku 15 lat, dwa tygodnie przed wyzwoleniem obozu. Druga połowa z 70 000 została zabita przez nazistów. Ludzie byli tak chorzy i wycieńczeni, że nawet po wyzwoleniu zmarło kolejne tysiące osób.”

Gdy obóz Bergen-Belsen został wyzwolony 15 kwietnia 1945 przez Brytyjczyków, Ralph Podolski ważył 29 kilo. Po 10 dniach w szpitalu wojskowym, został przeniesiony do obozu w Hanoverze, gdzie przetrzymywano polskich jeńców wojennych.

Ponieważ nie mógł wrócić do Polski, Podolski otrzymał stypendium od Rządu RP na uchodźstwie i w latach 1945-48 studiował rysunek i malarstwo w Academie des Beaux Arts w Brukseli. Niestety, gdy komuniści przejęli władzę w Polsce, stypendium wygasło. Dla Ralpha znowu nastały ciężkie czasy. Postanowił emigrować do Australii.

W marcu 1950 roku przypłynął do Melbourne, skąd pociągiem dostał się do obozu dla emigrantów w Bonegilla. Ralph miał przewagę nad innymi emigrantami, gdyż znał angielski, co szybko pomogło mu podjąć pierwsza pracę. Najpierw jako robotnik w Geelong Grammar School, potem urzędnik w liniach lotniczych Ansett.

W międzyczasie Ralph poznał Rhondę Coogan, kobietę, z którą spędził całe swoje życie. Ślub wzięli w Launceston, gdzie mieszkała rodzina panny młodej. W 1959 roku para postanowiła wyjechać do Kanady, by Ralph mógł studiować na prestiżowej uczelni Ontario College of Art. Po pięciu latach nauki i pracy w Kanadzie, gdy okazało się, że rodzina ma się powiększyć, Podolscy wrócili do Australii. Przypłynęli do Sydney i Ralph postanowił rozejrzeć się za jakąś ciekawą pracą. Otrzymał pozycje Visual Aid Officer w Institute of Technology Sydney (obecnie UTS). Ralph lubił swoją pracę i został tam aż do emerytury.

Po emeryturze Podolscy wyprowadzili się do Queensland, ale za bardzo tęsknili za córką i jej rodziną. W 1994 roku przenieśli się do Killcare Heights, 85km na północ od Sydney, gdzie Ralph, po śmierci żony, mieszka do dziś. Jego dom to prywatna galeria, prezentująca całą twórczość artysty. „Jestem otoczony wspaniałymi ludźmi, tu w mojej okolicy” – mówi Ralph. Wielu z nich mogłyśmy osobiście poznać podczas uroczystego otwarcia wystawy w Gosford Regional Gallery. Była też rodzina artysty: córka Yolanda z mężem i synem.

Ralph Podolski przyjmuje z rąk Marty Kieć-Gubały list od Ambasadora RP Macieja Chmielińskiego. Fot. Ela Chylewska.

Podczas części oficjalnej, pracownik Konsulatu RP w Sydney, Marta Kieć-Gubała wręczyła artyście kwiaty, list od Ambasadora RP w Canberze, pana Macieja Chmielińskiego i album „Historia polskiego malarstwa”. Marta odczytała również list pani Ireny Juszczyk, Konsula sprawującego obowiązki Konsula Generalnego RP w Sydney. Wiele obecnych na otwarciu osób podchodziło do nas dziękując za przybycie, za obecność reprezentacji polskiego rządu i mediów, na tym jakże ważnym dla Ralpha wydarzeniu.

Na okładce katalogu z wystawy „A life of Time and Chance” znajduje się podtytuł: Celebrating nine decades of art, survival and family. Sztuka, przetrwanie i rodzina! Czcijmy i świętujmy razem z Ralphem Podolskim!

Wystawę można oglądać codziennie od 13 stycznia do 25 lutego, w godzinach od 9:30-16:00, w Gosford Regional Gallery. Gorąco polecam.

Ela Chylewska