Zmarła dziennikarka Maja Borkowska. Zmagała się z chorobą nowotworową. Przez 20 lat była dziennikarką radiowej Trójki. Zrezygnowała z radia, gdy do Trójki zawitała polityka i zaczęły się tam czystki. Nie było jej łatwo po odejściu z pracy, którą kochała.
“Może 20 lat to już zbyt długo? Może nie powinno się kochać czegoś aż tak mocno… Ale to było moje miejsce na ziemi. Moje radio. A przede wszystkim było i jest to radio Słuchaczy i to Im należy się największy szacunek. Dziękuję za wszystko” – pisała żegnając się ze swoją ulubiona redakcją.
Nigdy nam nie było dane spotkać się osobiście, kontaktowaliśmy się za pomocą komunikatorów lub telefonu. Wiem, że było jej trudno po „Trójce”, bo oprócz tematów zawodowych rozmawialiśmy i o tych bardzo prywatnych. Na naszym Expressowym portalu publikowaliśmy wpisy Mai z jej bloga. Chciałbym dzisiaj pożegnać się z Nią jej ostatnim wpisem. Dziękuje Maju za wszystko i do zobaczenia.
Grzegorz Turski
Odchodząc naucz mnie
(6 czerwca 2019)
Ktoś, kto bardzo mi pomógł kiedy zachorowałam (mimo że sam był już ciężko chory), napisał mi właśnie, że umiera. Że nie ma już dla Niego terapii, że została tylko opieka paliatywna. To była krótka rozmowa tekstowa, ale mam wrażenie, że najtrudniejsza w moim życiu. Co możesz powiedzieć komuś, kto doskonale wie, że jego czas dobiega końca? Jak wyrazić całą tę ogromną wdzięczność za to, co dla ciebie zrobił? Pewnie nigdy nie ma wystarczająco dobrych słów. Możesz się tylko bardzo starać. A potem pamiętać. Pamięć jest ważna, dzięki niej ludzie nie znikają całkowicie z naszego życia.
Oczywiście jeśli sam jesteś po „zdrowotnych przejściach”, zaczynasz też zastanawiać się nad czasem, który tobie pozostał. Czy zmienić coś w swoim życiu? Czy rzucić wszystko i zacząć od nowa? Czy może przestać się wreszcie przejmować wszystkim i na każdym kroku? Przestać rozważać każde słowo przed jego wypowiedzeniem? Zwłaszcza, gdy chodzi o ludzi nam bliskich. Czy śmierć kogoś, kto zasługuje na twoją pamięć powinna czegoś uczyć? Pewnie tak. Na przykład tego, żeby mówić ludziom jak są dla nas ważni. Jak cenimy ich pomoc, ich przyjaźń, ich obecność w naszym życiu. Tyle się mówi o tym, że dopiero po czyjejś śmierci uświadamiamy sobie, ilu rzeczy nie powiedziliśmy tej osobie. Ilu gestów nie wykonaliśmy. Sama wiele razy tego doświadczyłam. I chyba nawet rzecz nie w tym, żeby żałować słów wypowiedzianych, bo skoro padły najwyraźniej też były potrzebne. Rzecz w tym żeby nie wstydzić się wyrażać emocji.
Człowiek nie jest samotną wyspą. To sprzeczne z jego naturą. Zawsze będzie potrzebował innych, a oni jego. Zawsze potrzebne będą najdrobniejsze gesty i słowa. I żeby tak jeszcze umieć żyć naprawdę! Pełną piersią. Ilu z nas faktycznie to potrafi? Ilu z nas pod koniec życia będzie mogło powiedzieć, że nie żałuje niczego? Jak się tego nauczyć? Ktoś, kto odchodzi w sile wieku, jest aktywny niemal do ostatnich dni, i niemal do końca potrafi pomóc drugiej osobie, może być dobrym kierunkowskazem. A może po prostu wystarczy pamiętać, że nic nie jest na zawsze?
„Trzeba natychmiast żyć. Jest później niż się wydaje”.
Maja Borkowska