Otwarci na Europę. 15 lutego 2016 r. Bośnia i Hercegowina oficjalnie wystąpiła o członkostwo w Unii Europejskiej. Rozmowa z członkiem Prezydium Bośni i Hercegowiny, Mladenem Ivaniciem
W jakim punkcie znajduje się obecnie Bośnia i Hercegowina jeśli chodzi o proces integracji europejskich? Kiedy zostanie złożony wniosek o członkostwo w Unii Europejskiej?
Przyczyna była prosta. Istnieją trzy różne wizje Bośni i Hercegowiny. Jedna jest w Sarajewie (w większości bośniacka), która chciałaby, jeśli to możliwe, scentralizowanej BiH, bez tzw. entitetów. Druga jest w Banja Luce (w większości serbska), która by chciała, jeśli to możliwe, niepodległej Republiki Serbskiej. Trzecia jest w Mostarze (w większości chorwacka), która chce trzeciego (chorwackiego) entitetu w Bośni i Hercegowinie. Dzięki brytyjsko-niemieckiej inicjatywie, pod koniec 2014 roku, otworzyła się nowa europejska perspektywa dla BiH. Dzięki wysiłkom instytucji w BiH, przede wszystkim Prezydium, po 7 latach od popisania, weszło w życie tzw. Porozumienie o Stabilizacji i Stowarzyszeniu z UE. Uzgodniono też program reform, a na początku 2016 roku BiH złoży wniosek o członkostwo w UE. Przekonani jesteśmy, że jeszcze w tym roku nasz kraj uzyska status kandydata, co dla nas było by niezwykle istotne.
Jak Pan Prezydent ocenia sytuację wewnętrzną Bośni i Hercegowiny?
– Bośnia i Hercegowina znajduje się na rozstaju, decydując czy będzie dalej kroczyć starą drogą podziałów, kłótni czy zajmowania się kwestiami, co do których właściwie niemożliwe jest osiągnięcie porozumienia. Czy wreszcie wejdzie na nową drogę kompromisu i rozwoju ekonomicznego oraz włączania się w procesy europejskie. Wewnątrz kraju istnieją siły, które są zwolennikami zarówno jednej, jak i drugiej opcji. Wydaje mi się nawet, że siły te rozkładają się równomiernie, i że nasze społeczeństwo jest naprawdę podzielone. Obrazuje to także liczba posłów, którą dysponują poszczególne partie polityczne. Przekonany jestem, że siły zwrócone w stronę przyszłości zwyciężą, i że dzięki temu obraz Bośni i Hercegowiny zacznie się stopniowo zmieniać – i to na lepsze.
Jaka jest Pana opinia na temat obecności wspólnoty międzynarodowej w Bośni i Hercegowinie. Mam tu na myśli Biuro Wysokiego Przedstawiciela?
– Uważam, że nadszedł czas, aby Biuro Wysokiego Przedstawiciela (ang. OHR – Office of the High Representative) w BiH zostało zniesione i żeby instytucje Bośni i Hercegowiny przejęły pełną odpowiedzialność za sytuację w kraju. Minęło ponad dwadzieścia lat od zaprowadzenia pokoju i tyle samo od ustanowienia OHR-u. Pytanie jak długo jeszcze czekać i kiedy zostaną stworzone warunki do wycofania się wspólnoty międzynarodowej z BiH?
Samo istnienie OHR-u jest swego rodzaju wymówką dla krajowych polityków, dzięki której mogą unikać podejmowania ciężkich decyzji, zostawiając je instytucjom międzynarodowym. Przypomnę, że decyzja o likwidacji Biura Wysokiego Przedstawiciela już raz została podjęta i to jeszcze w roku 2006, ale z powodu pogorszenia się uwarunkowań politycznych cofnięto ją.
Uważam też, że obecność międzynarodowa w BiH miała zarówno pozytywne jak i negatywne strony. Pozytywne było to, że instytucje międzynarodowe przyniosły pokój i ogólną stabilizację uwarunkowań politycznych. Ciężko na świecie zaleźć przykłady, gdzie po zakończeniu tak okrutnej wojny, względnie szybko powrócono do normalnego życia, jak to było w przypadku BiH. W znacznej mierze przyczyniła się do tego wspólnota międzynarodowa. Błędem było jednak przesadne wplątanie wspólnoty międzynarodowej w codzienne podejmowanie decyzji politycznych i operacyjnych, co w największym stopniu robił jeden z Wysokich Przedstawicieli, Paddy Ashdown. On zamiast być interpretatorem Porozumienia z Dayton zaczął kreować system polityczny oraz porządek konstytucyjny BiH. W rezultacie zaś wywołał nieufność w stosunku do instytucji międzynarodowych. BiH do dzisiaj nie doszła do siebie po takich praktykach.
W ubiegłym roku wizytę w Bośni i Hercegowinie złożył Papież Franciszek. Jakie są Pana odczucia i wrażenia ze spotkania z Nim?
– Wizyta ta ponownie wyniosła Bośnię i Hercegowinę na szczyty medialnego zainteresowania na całym świecie. Tym razem w miejsce zniszczeń i cierpienia cywilów, jak to miało miejsce w latach 90., na obraz BiH złożyło się dużo więcej pozytywnych elementów. Wszyscy w BiH, bez względu na wyznanie, byli zjednoczeni pragnieniem bycia dobrymi gospodarzami. I byliśmy nimi.
Wszystko w Sarajewie przesiąknięte było optymizmem i radością. Szczególnie pozytywny oddźwięk miały papieskie słowa wsparcia i zachęty. Wyjątkowo ważne było to, że przyszły one od Papieża, który jest człowiekiem z ludu, osobą żyjącą normalnie i rozumiejącą trudy zwykłego człowieka. Pragnąłbym, aby takich wizyt i takich ludzi jaki Papież Franciszek było więcej na świecie, a także przyjeżdżali do nas, do BiH.
Dziękuję Panu, Panie Prezydencie za rozmowę.
Leszek Wątróbski