Państwo Ikonomow: Maria i Stanisław to polsko-bułgarsko-polskie małżeństwo znanych architektów w Sofii. Małżeństwo polsko – bo pani Maria jest Polką z Polski i bułgarsko-polskie, bo rodzice pana Stanisława to Polka i Bułgar.
fot. Leszek Wątróbski
Pani Maria studiowała architekturę na politechnice warszawskiej. Mój mąż też tam studiował – opowiadała. On pochodził z rodziny mieszanej, moja teściowa była Polką, a teść Bułgarem. Pobraliśmy się potem i przyjechaliśmy na jakiś czas do Bułgarii. Dwa lata szybko minęły. Do Polski jednak wracać nie mogliśmy, w kraju wprowadzono stan wojenny. Zdecydowaliśmy się więc zostać w Bułgarii na dłużej.
To "dłużej" trwa do dziś. Pani Maria pracuje w swoim zawodzie. A dzięki temu, że jestem Polką – kontynuowała – dostałam pracę właściwie od zaraz. Najpierw, oczywiście skończyłam kurs języka bułgarskiego dla studentów-obcokrajowców.
Moje kontakty z Polonią sofijską zaczęły się bardzo późno. Najpierw dowiedziałam się od koleżanki, że jest tu kościół katolicki, ale bez polskiej mszy. Zapoznałam się też wówczas z kilkoma Polkami. Później przyjechali polscy księża i zaczęły się polskie nabożeństwa. Obecnie chodzę na większość imprez organizowanych przez Stowarzyszenie "Władysława Warneńczyka". Ciekawe są również imprezy odbywają się w polskiej szkole.
Bycie Polką w Bułgarii nie jest takie trudne. Myślę, że jest tu do nas spory kredyt zaufania. Do Polaków wyczuwa się tu lepszy stosunek niż np. do Rosjan. Swoją pracę zaczynałam w centralnym biurze projektowym Sofii, gdzie projektowaliśmy głównie budynki mieszkalne oraz użytku publicznego. Zaczynałam w zespole architekta Boczkowa, który jest dziś głównym projektantem miasta. Potem robiłam wiele innych rzeczy, a w tej chwili zajmuję się aktualizacją całego osiedla. Pracuję razem z mężem. Przygotowujemy projekty bloków mieszkalnych dla prywatnych inwestorów, na prywatnych działkach. To są bloki 3,4 i 6 piętrowe.
Ojciec pana Stanisława został przed II wojną światową radcą bułgarskiego przedstawicielstwa handlowego w Warszawie. W czasie II wojny światowej – wspominał Stanisław Ikonomow – bułgarska placówka handlowa w Warszawie rozszerzyła swoją działalność na Łotwę, Litwę i Estonię. Po wrześniu 1939 roku mimo, że Polska była okupowana, to handlowa placówka bułgarska, zresztą tak jak i konsulat, działały w dalszym ciągu. W tym czasie w okupowanej Warszawie w antykwariatach pojawiły się liczne interesujące książki. Ludzie przyciśnięci biedą sprzedawali je, aby przeżyć. Ojciec był dyplomatą i dysponował środkami, za które mógł je kupić. Tak powstała nasza polska biblioteka, którą mam teraz w swoim domu.
Na tamtym etapie wojny Bułgaria była razem z Niemcami. Była też pewna grupa Bułgarów, która rozpoczęła współpracę z AK. Niektórzy bułgarscy dyplomaci wydawali Polakom paszporty, również i tym najbardziej zagrożonym. Sofia była wówczas miastem wolnym, do którego mogli przyjeżdżać praktycznie wszyscy, także z Londynu. Przez Sofię mogli też wysyłać pocztą pieniądze dla swoich najbliższych w kraju.
W końcu ich jednak Niemcy zdekonspirowali. Kilku bułgarskich dyplomatów, za pomoc niesioną Polakom, zamknęli na 9 miesięcy. Nie chcąc jednak doprowadzić widocznie do wielkiego skandalu pomiędzy Bułgarią i Niemcami wypuścili ich później.
Moja matka Alicja Kwiecień była w roku 1939 studentką i chciała z wyjechać z Polski. Kiedy została żoną mojego ojca, w roku 1943, przyjechała do Bułgarii. Ojca zaś za karę, za pomaganie Polakom, wysłano do wojska okupacyjnego jako zwykłego szeregowego żołnierza.
Potem ojciec uczestniczył we "Froncie Jedności Narodów". W roku 1945 z ramienia tej partii został wybrany posłem do naszego bułgarskiego parlamentu. Późnie,j w roku 1946, zrzekł się funkcji posła i pracował tylko jako tłumacz literatury polskiej na bułgarski. Do końca był zakochany w Polsce, jej kulturze i tradycji.
Pan Stanisław ukończył studia w Polsce w roku 1978, a później czekał przez dwa lata na studiującą jeszcze żonę i jej dyplom. Robiłem wówczas różne numery – opowiadał – aby nie wrócić do Bułgarii i nie służyć w wojsku. Tradycja polsko-bułgarska została do dzisiaj w naszym domu.
Dziś czuje się trochę kosmopolitą. Bardzo kocham Polskę. Czasami kiedy u nas w Bułgarii jest bardzo ponura pogoda i niebo owiane chmurami, to bardzo dobrze mi z tym, bo przypomina mi to Polskę.
Nie mogę też powiedzieć o jakiejś diametralnej różnicy pomiędzy Polakami i Bułgarami. Może tylko kulturowe: prawosławie – katolicyzm, północ – południe. Polska też zawsze miała wśród naszej inteligencji bardzo wysokie notowania. Inteligentny Bułgar mógł zawsze ocenić różnice oddziaływania państwa totalitarnego na zwykłego człowieka. Ten ucisk był tutaj zawsze bardziej mocny niż w Polsce. W kulturze Polska była bardziej do przodu. Ośrodek Kultury Polskiej w Sofii był w tamtych czasach ośrodkiem inteligencji nastawionej prozachodnio. Nawet współcześnie Polska jest takim wzorem dla Bułgarii. Osobiście czuję się Bułgarem z mocnymi związkami z Polską.