Kultura, Polska

Piosenka tygodnia: Kamila Klimczak – Rysy na życiorysie

Jakoś tak się składa, że ostatnimi czasy prezentuję artystów, których znam prywatnie, szanuję i cenię za to co robią i jakimi są ludźmi. Dzisiaj będzie to Kamila Klimczak – piosenkarka i aktorka Teatru Bagatela w Krakowie, związana również z krakowskim Teatrem STU i Teatrem im. St. Jaracza w Łodzi oraz moją ulubioną Piwnicą Pod Baranami. Dzisiaj fragment recitalu Kamili pod tytułem „Rysy Na Życiorysie”. Miałem okazję wysłuchać go we wspomnianej już Piwnicy, gdzie wszystkich podczas odwiedzin Krakowa zapraszam. Wracając jednak do „Rys”, to usłyszymy tam kompozycje m.in. Jerzego Wasowskiego, Zygmunta Koniecznego, Grzegorza Turnaua, Andrzeja Zaryckiego, do tekstów Wisławy Szymborskiej, Ewy Lipskiej, Witolda Turdzy, Wojciecha Młynarskiego i Jeremiego Przybory.

Premiera „Rys na życiorysie” miała miejsce we wrześniu 2011 roku, a tak o nich w jednych z wywiadów powiedziała artystka:

Zaprosiłam do współpracy wspaniałych muzyków, Michała Półtoraka, jego córkę Agatę, pianistę i młodego kompozytora Dawida Rudnickiego oraz undergrandowego basistę Grzegorza Bąka. Nie wyobrażam sobie zresztą śpiewania bez kontrabasu. Mam jedną piosenkę tylko na kontrabas, którą do wiersza Wisławy Szymborskiej napisał Andrzej Zarycki. Ten wiersz, który zaczyna się “Jestem za blisko”, to dla mnie cały monodram, opowiadający o tym, co wydarzyło się między kobietą i mężczyzną, oczywiście między słowami. Poza tym śpiewam jeszcze wiersz Ewy Lipskiej “Nie odejdę, nie zostawię” z muzyką Grzegorza Turnaua, a także piosenkę Zygmunta Koniecznego “Wszystkie bajki świata” do słów młodej krakowskiej poetki Agnieszki Grochowicz. Co łączy te utwory? W całość złożył je Roman Dziewoński, który napisał łączące je teksty. Dzięki jego wspaniałemu archiwum mogę zaśpiewać także zupełnie nieznaną, premierową piosenkę Jerzego Wasowskiego i Jeremiego Przybory. Wszystkie te utwory dotyczą pewnych rys, które pojawiają się w naszych życiorysach, czyli rzeczy, o których na co dzień nie chcemy mówić. My próbujemy dotknąć tych rys, poskrobać je i sprawdzić, co kryje się pod nimi. Ten recital idzie trochę pod prąd. W końcu nie zawsze musi być miło i kolorowo, tak jak w dzisiejszych mediach. Ale publiczność i Kraków nam na to pozwala.”

DJ Grzech