Australia i Polonia, Lifestyle, Promujemy

Polski smak w Bankstown przechodzi przemianę

Restauracja „Mamuśka w Klubie Polskim w Bankstown (fot. WP)

Restauracja w Polskim Klubie w Bankstown od początku grudnia ma nowych zarządzających. – Chcemy, żeby to było miejsce, do którego przychodzi się z przyjemnością – mówi Luiza Jarosz.

Zmiany przypadły na okres zbliżających się ważnych wydarzeń. – Akurat zbliżały się duże imprezy: andrzejki, Boże Narodzenie i sylwester. Poprzedni właściciele zrezygnowali z prowadzenia lokalu ze względów zdrowotnych. Nie można było dopuścić, by restauracja była nieczynna, a goście rozczarowani. Jestem bardzo zaangażowana w życie klubu i osoby nim zarządzające zwróciły się do mnie z propozycją kierowania lokalem – opowiada Luiza Jarosz, od grudnia prowadząca restaurację „Mamuśka”.

Polska restauracja w Bankstown – co się zmieniło?

Dotąd pani Luiza prowadziła „Take and Bite” obok polskiego klubu, gdzie można było dostać zapiekanki i gofry. – Nie zawsze byłam związana z gastronomią, ale uwielbiam to robić – podkreśla. W grudniu, wraz z załogą ruszyła do pracy w Bankstown. – Najpierw musieliśmy zrobić renowację kuchni. Klub zakupił nowe, niezbędne urządzenia, żeby przygotowywane jedzenie było na wyższym poziomie.

Polskie gofry cieszą się dużą popularnością wśród klientów restauracji “Mamuśka” (fot. Facebook)

Właścicielka „Mamuśki” nie ukrywa, że sporym sprawdzianem dla nowej załogi był sylwester, którego organizacja przypadła zaledwie kilka tygodni po objęciu sterów w lokalu. – To było pierwsze duże wydarzenie, które organizowaliśmy. Od razu skok na głęboką wodę. Impreza na 200 osób była ogromnym wyzwaniem. Po sylwestrze słyszałam od gości mnóstwo pochwał naszej kuchni i organizacji. To było bardzo motywujące.

Polska restauracja w Sydney – najważniejsze jest jedzenie i atmosfera

Od grudnia w restauracji zmienił się wystrój i nastąpiły drobne zmiany w menu, chociaż klasyki, takie jak schabowy czy sznycel, oczywiście pozostały, a hitem niezmiennie pozostaje golonka.

– Dużą popularnością cieszą się także kluski śląskie czy bryzol wołowy. Przygotowujemy kilka rodzajów klasycznych pierogów, ale wypracowaliśmy też bardziej nowoczesne, np. czekoladowe z serem i wanilią. Mamy stałych gości – wielki ukłon w ich stronę, jednak chcemy także przyciągnąć nowych klientów, którzy będą nas regularnie odwiedzać – dodaje szefowa „Mamuśki”.

Zdaniem pani Luizy, najważniejsze w restauracji są smaczne i świeże jedzenie i dobra atmosfera. – Karmienie ludzi to wielka odpowiedzialność. Trzeba w to włożyć mnóstwo siły, chęci i serca. Natomiast radość, kiedy goście chwalą smak i jakość naszych potraw, jest ogromna. Jesteśmy małą kuchnią i lokalem. Dzięki temu wszystko jest u nas świeże, kupione tego samego dnia. Większość używanych przez nas produktów pochodzi z polskich sklepów, a potrawy są przygotowywane bezpośrednio przed wydaniem.

– Cały czas robimy wszystko, żeby stworzyć miejsce, do którego chce się wracać, gdzie czas nie ma znaczenia, a zapach i smak serwowanych dań przenosi nas do Polski. Chcielibyśmy, żeby goście mieli zaspokojone także zmysły inne niż smak. Dlatego w restauracji rozbrzmiewa polska muzyka.

„Mamuśka” w Bankstown – uwielbiają ją nie tylko Polacy

Zdecydowanie najruchliwszym dniem w „Mamuśce” jest niedziela. – Obiad po kościele w niedzielne popołudnie to tradycja również w Australii – uśmiecha się pani Luiza. – W czwartki odwiedzają nas głównie Polacy, którzy spotykają się w klubie. W piątki i weekendy jest bardziej międzynarodowo: przychodzą Czesi, Niemcy, Japończycy, bardzo im smakuje polskie jedzenie.
Szefowa lokalu podkreśla, że szerzenie polskiej kultury jest także istotnym elementem działalności lokalu. – Chcemy pokazywać polską tradycję, w końcu gdzie można to zrobić lepiej niż w restauracji?

Wojciech Pierzchalski

Restauracja „Mamuśka” w Polskim Klubie w Bankstown przy 11 East Terrace jest czynna w czwartki (16:00-21:00), piątki (17:00-22:00), soboty (14:00-22:00) i niedziele (13:00-22:00).