Felieton, Lifestyle, Świat

Posłuchać Havla: Rosja interpretuje wahanie jako słabość

Wstępowaniu Polski do NATO towarzyszyły obawy polskich i zachodnich polityków, czy jej przyjęcie do Paktu nie rozsierdzi Rosji. Uważano, że trzeba z nią prowadzić dialog, by rozwiać jej obawy, że rozszerzenie może zagrozić jej bezpieczeństwu. Z drugiej strony, wahania Zachodu w tej sprawie, imperialne siły w Rosji odbierały jako sygnał, że jest to sfera ich interesów. Podobnie działo się w przypadku Ukrainy, która zgłasza identyczne aspiracje. Niezdecydowanie Zachodu Putin zinterpretował jako słabość zachodnich elit politycznych i podjął stanowcze kroki by do tego nie dopuścić.

Polacy, a przede wszystkim ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski, nie traktowali rozszerzenia Sojuszu o Polskę, Czechy, Słowację i Węgry jako gwarancji przed zagrożeniem ze strony Rosji. Podobny pogląd podzielał m.in. Vaclaw Havel, ówczesny prezydent Czech. Na roboczym spotkaniu w Nachodzie, 19 marca 1996 roku, Kwaśniewski tak przedstawiał swojemu rozmówcy argumentację na rzecz rozszerzenia NATO o te cztery państwa:

„Wstąpienie do NATO jest konsekwencją pewnej logiki, pewnej dynamiki w tworzeniu bezpiecznej Europy. W tym procesie Rosja ma do odegrania istotną rolę. Rosjanie nie mogą bowiem odnieść wrażenia, że jest to krok wymierzony w ich bezpieczeństwo albowiem rosyjskie elity traktują NATO jako owoc zimnej wojny, a dodatkową przeszkodą jest imperialne myślenie rosyjskich elit. Kluczową kwestią jest prowadzenie z Rosją dialogu w tej kwestii by rozwiać ich obawy”.

Havel miał identyczne stanowisko w kwestii rozszerzenia, jednak bardzo krytycznie oceniał wahania Zachodu dopatrując się jego źródeł w zbytniej uległości wobec Rosji. Jego zdaniem – „Zachód nie chce jasno powiedzieć, że jest to możliwe, bo Rosji coraz mniej się to podoba. Waha się by nie rozsierdzić rosyjskiego niedźwiedzia. Tym bardziej, że budzą się w Rosji ambicje imperialne. Siły imperialne w Rosji odbierają to wahanie jako sygnał, że jest to sfera ich interesów. Trzeba apelować do Zachodu, aby NATO wyartykułowało wreszcie swoją decyzję. By zadeklarowało się nie jako obrona przed Rosją, ale demokratyczny pakt mający na celu ochronę swobody państw członkowskich, mając w tle dobre stosunki z Rosją.”

Havel poszedł w rozmowie nawet dalej, jak jego polski partner. Stwierdził, że fundamentem nieantagonizowania Rosji jest – „nawiązanie przez NATO partnerskich stosunków z Rosją. Przeszkodą w tym może być – jak się wyraził – „trudność w zrozumieniu przez Rosjan, że rozszerzenie leży także w ich interesie”.

Czas pokazał, że obawy Havla były uzasadnione. Rosja pod rządami Putina chce odbudować ZSRR i stanowczo sprzeciwia się wejściu Ukrainy do NATO. Ba, żąda od Zachodu gwarancji, że tak się nie stanie. Poniedziałkowe przemówienie prezydenta Rosji pokazało, że myślenie imperialne, którego Havel tak bardzo się obawiał – jest imperatywem w jego myśleniu i nie cofnie się przed niczym by je zrealizować. Nawet za cenę inwazji na Ukrainę oraz przelewu krwi. Same sankcje go nie powstrzymają. A tym bardziej ogólnikowe deklaracje wsparcia dla Ukrainy. Wahanie Zachodu w sprawie akcesji Ukrainy do NATO jest dla Putina otwartą furtką do zgłaszania kolejnych roszczeń. Także wobec państw wchodzących w skład wschodniej flanki Paktu. Dziś Ukraina, jutro to mogą być: Litwa, Łotwa, Estonia i Polska.

Antoni Styrczula

Autor był dziennikarzem, zarządzał mediami, opinii publicznej najbardziej kojarzy się z funkcją rzecznika prasowego Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego. Prowadzi bloga Zapiski spod Puszczy.