Kultura, Polska, Życie i społeczeństwo

Powinności i azyle Jerzego Ficowskiego

To on napisał słowa do słynnego przeboju Maryli Rodowicz „Jadą wozy kolorowe”. Był poetą, badaczem kultur i dziejów, tłumaczem, a nade wszystko przyjacielem wędrujących po Polsce Cyganów. Właśnie minęła setna rocznica urodzin Jerzego Ficowskiego.

Jerzy Ficowski Fot. DlaPolonii

Ficowski mówił, że najczęściej kojarzono go ze światem cygańskim, nierzadko – tylko z nim. Związał się z tą społecznością dosłownie na dwa lata, a na dziesięciolecia jako dochodzący przyjaciel i dokumentalista. Cyganie przyjęli go do taboru, gdy zaraz po drugiej wojnie światowej szukał schronienia przed służbą bezpieczeństwa ścigającą go za przynależność do Armii Krajowej. Nauczył się ich języka, dzielił z nimi wędrowną codzienność, czym zjednał do siebie tych ludzi ostrożnych wobec obcych.

Poznał wówczas Bronisławę Wajs, cygańską poetkę zwaną Papuszą. Przetłumaczył jej wiersze, w których opowiedziała o swoim losie, byciu we wspólnocie, o zespoleniu z przyrodą i zachwycie nad nią. Ficowski pomógł wydać tomiki Papuszy i przeniósł ją na zawsze do literatury. Dał też polskim czytelnikom baśnie cygańskie. Ich zbiór pod tytułem „Gałązka z Drzewa Słońca” doczekał się licznych wznowień. Przybliżał również w książkach historię i obyczajowość Cyganów, co, w latach PRL-u, okazało się nowe i odważne.

Jeszcze świeże były wspomnienia cierpień Cyganów w czasie wojny, tym większe czuł Ficowski zobowiązanie wobec upowszechniania prawdy o nich. Ten imperatyw towarzyszył mu w opisie Zagłady Żydów. Pochylał się nad historiami jednostek i całego narodu. Januszowi Korczakowi poświęcił przejmujący wiersz. W jego tłumaczeniu ukazało się świadectwo eksterminacji polskich Żydów – „Pieśń o zamordowanym żydowskim narodzie” Icchaka Kacenelsona. W „Liście do Marc Chagalla” zawarł relacje dzieci ocalałych z Zagłady. Ów poemat dotarł w maszynopisie w języku francuskim do samego Chagalla. Wielki malarz zareagował propozycją i zilustrował utwór pięcioma rysunkami.

W czasie wojny Ficowski stracił wielu przyjaciół. Brał udział w Powstaniu Warszawskim w zgrupowaniu „Baszta” na Mokotowie. Po upadku zrywu dostał się do niewoli na terenie Rzeszy. Wrócił do Polski po wojnie i rozpoczął w 1946 roku studia socjologiczne i filozoficzne na Uniwersytecie Warszawskim. Pierwszy wiersz opublikował w tygodniku „Dziś i Jutro”, pierwszy tom „Ołowiani żołnierze” w 1948 roku.

Zawsze podkreślał, że jest przede wszystkim poetą (wydał ponad dwadzieścia książek poetyckich), ale – poza tym, że popularyzował życie Cyganów ‒ w odbiorze społecznym postrzegany był głównie jako tłumacz (także m.in. z francuskiego, włoskiego, hiszpańskiego) i autor tekstów piosenek. Wiele z nich stało się przebojami, na czele z odwołującym się do do folkloru cygańskiego hitem śpiewanym przez Marylę Rodowicz „Jadą wozy kolorowe”. Jego utwory wykonywali też romscy artyści, wśród nich piosenkarka Randia i piosenkarz Masio Kwiek.

Ficowski nie lubił rozgłosu, nie chciał wypowiadać się dla telewizji, nad spotkania oficjalne przedkładał bezpośrednie, indywidualne relacje i budowanie mocnych więzi. Miał je z żywymi i z tymi, którzy odeszli. Trójkę jego mistrzów, zarazem bratnich dusz z zaświatów tworzyli artyści: poeta Bolesław Leśmian, prozaik i rysownik Bruno Schulz oraz malarz Witold Wojtkiewicz. Wspominał, że zetknięcie w czasie wojny ze „Sklepami cynamonowymi” Schulza stało się dla niego „ukąszeniem na całe życie”. Pochłonęła go ta osobliwie poetycka opowieść.

Wielki udział w powstaniu powinowactwa z Leśmianem i Wojtkiewiczem miało dzieciństwo Ficowskiego. Z Leśmianem tak samo intensywnie wnikali w otaczającą naturę. Inspirowała ich i pozwalała opisać świat. Ficowski odkrywał ją w ogrodzie pełnych bzów, jaśminów i róż wokół domu rodzinnego przy ulicy Filtrowej w Warszawie. Bazę naukową w tej dziedzinie zawdzięczał dziadkowi, leśnikowi z okolic Białej Cerkwi na terenie dzisiejszej Ukrainy. Mały Jurek marzył, by w przyszłości zajmować się owadami.

Z Wojtkiewiczem natomiast dzielił mitologizowanie dzieciństwa. Malarz uczynił z dzieci głównych bohaterów swoich dzieł, często w mrocznych, groteskowych, ale też lirycznych odcieniach. Ficowski wracał do swych najmłodszych lat, opisał rodzinę w książce „Niepamiętnik” oraz tworzył ‒ dojrzałe w treści i formach językowych ‒ wiersze dla dzieci.

Po raz pierwszy reprodukcję obrazu Wojtkiewicza zobaczył w katalogu ojcowskiej biblioteki, być może między tytułami nie tylko wieszczów narodowych, ale też Tuwima i Leśmiana. Ojciec poety, Tadeusz, prawnik i urzędnik państwowy, był jednocześnie pisarzem i filozofem, w Kijowie redaktorem polskiej gazety oraz wybitnym esperantystą.

Przyroda, rodzina, tabory cygańskie kształtowały w Jerzym Ficowskim pokłady wolności. Dlatego, choć odległy był od spontanicznych porywów patriotycznych, wstąpił do AK, a w czasach komunizmu do Komitetu Obrony Robotników (KOR). Znalazł się na cenzurze. Jego zbiór wierszy „Gryps” ukazał się najpierw w drugim obiegu, kolejny „Errata” w wydawnictwie emigracyjnym, w Londynie. „Przepowiednie” i „Pojutrznia” są poematami Ficowskiego doby stanu wojennego.

Nie tylko w przestrzeni duchowej miał swoje azyle, także w konkretnych przestrzeniach: w mieszkaniu przy pl. Inwalidów na warszawskim Żoliborzu, w domu letnim w podwarszawskiej Wildze oraz w cygańskim wozie – tak zwanej „Cyganówce”. Właściwie miał je dwa, numer jeden i numer dwa. W zaparkowanych w lesie odpoczywał z rodziną i przyjaciółmi, którzy mogli liczyć na nocleg w tym nietypowym anturażu.

Był artystą ciszy, piękna i pamięci. Człowiekiem licznych talentów i zaangażowanym nonkonformistą. Biblioteka Narodowa przechowuje jego rękopisy i maszynopisy, dokumenty i korespondencję. Z inicjatywy żony Elżbiety Ficowskiej i córki Anny Ficowskiej-Teodorowicz działa Fundacja im. Jerzego Ficowskiego. Córka obserwuje odczytywanie ojca przez kolejne pokolenia. Zwraca uwagę, że młodsi upodobali sobie jego poezję. Na pewno musi go to cieszyć odpoczywającego w nowym azylu. Jerzy Ficowski zmarł w 2006 roku.

Karolina Prewęcka

 

 

Źródło: DlaPolonii