Australia i Polonia, Świat

Pożegnanie

Sydnejska rodzina harcerska pożegnała kolejnego druha. Odszedł od nas na Wieczną Wartę, 5 kwietnia 2015, druh Denis O’Shea, który prowadził drużynę harcerzy w Bankstown w latach od 1976 do 1981 oraz w latach od 1983 do 1988.
Harcerze z Jego byłej drużyny bardzo mile wspominają druha Denisa, a szczególnie biwaki. Ich ulubionym miejscem był Kingfisher Pool w Heathcote National Park. Nauczyli się tam się od Niego pionierstwa i umiejętności przetrwania w australijskim buszu. Druh Piotr Kulesz wspomina polowania, podczas których Denis ciągle przypominał harcerzom, że poluje się na zwierzynę tylko w potrzebie, po to aby ją zjeść. Dlatego dla harcerzy nie był dla nowością pieczony na rożnie królik czy gotowany na ognisku gulasz z ogona kangura.
 

harcerze3 harcerze2 harcerze1

Denis był wspaniałym kucharzem i do dnia dzisiejszego chłopcy pamiętają jego pyszne kanapki z boczkiem czy popisowy posiłek „Deb surprise”, czyli błyskawiczna mieszanka ziemniaków z paczki, suszonego grochu i rosołu w proszku.
Jak to się stało, że australijski skaut znalazł się wśród polskich harcerzy-instruktorów? Lata, lata temu młodziutka harcerka Alina Urban poznała w pracy przystojnego i miłego Denisa O’Shea. Zarówno Denis jak i Alina aktywnie działali w ruchu skautingowym, on w australijskim, ona w polskim harcerstwie. Dlatego w sposób naturalny, rozmowy zeszły na temat wspólnych doświadczeń w skautingu.
Po krótkiej znajomości Alina i Denis pobrali się. Mąż starał się jak mógł pomagać żonie w działalności harcerskiej.
Już na początku zaangażowania w życie polskiego harcerstwa Denis wykazał się dużą pomysłowością. Druhny otrzymały jedną foremkę do robienia baranków wielkanocnych. Dlatego wyrób baranków na wielkanocny kiermasz zabierał harcerkom tygodnie żmudnej pracy. Denis przyszedł wtedy z pomocą – poprosił swojego kolegę o wyrzeźbienie  baranka, a sam zrobił parę foremek z których łatwo i szybko można było produkować wielkanocne baranki.
Jako mąż polskiej harcerki zaangażowanej w harcerstwie niemal automatycznie włączył się w tą działalność, pomagał i dzielił się skautowym doświadczeniem z polskimi dziećmi i młodzieżą.                 
 Druh Cezary Giluk widząc Jego zapał i zaangażowanie zachęcił Denisa, aby wstąpił do polskiego harcerstwa. Denis z radością przyjął tę ofertę i potraktował ją bardzo poważnie. Z dumą zaczął nosić mundur harcerski. Przyrzeczenie złożył po polsku (doskonale dał sobie radę z  wypowiadzeniem naszych rz, ż, sz, ć, cz) na ręce druha Witolda Szupryczyńskiego.
W 1981 roku Namiestniczka Zuchów Druhna Alina O’Shea zaangażowała młodych drużynowych do zorganizowania kolonii zuchowej „Polski Las” dla gromad z Ashfield, Bankstown i Cabramatta. W tych przygotowaniach brali udział młodzi zapaleni wodzowie zuchów: Iwonka Chrobak, Toni Margos, Hania i Jędrek Prociuk, którzy  przez wiele weekendów ci przygotowywali program i rekwizyty na kolonie zuchową pod namiotami. Także druh Denis włożył bardzo dużo pracy oraz poświecenia w przygotowania kolonii na naszych „Bielanach”. Druhna Wanda Hrynaszkiewicz – obozowa „Jodła” – tak wspominała w „Wiadomościach Polskich” tę Kolonię  «…w lesie rosły nie tylko „Brzoza”, „Sosna” i „Jodła”, ale był również duży, silny i opiekuńczy „Dąb”». 
„Dąb” to druh Denis Oszejski (dla niewtajemniczonych to Denis O’Shea – on sam się tak nazwał, bo wydawało mu się że polskie nazwiska muszą kończyć się na -ski). Denis z zapałem i radością przywiózł na Bielany cały sprzęt obozowy i namioty, a nocami czuwał nad bezpieczeństwem  kolonii. Uczył zuchy trudnej sztuki życia w australijskim buszu oraz niezbędnych zasad bezpiecznego obozowania i pionierki obozowej. Druh „Dąb” przy pomocy wodzów zuchowych uczył najmłodszych pływać – umiejętności niezbędnej do zdobycia sprawności pływaka i bardzo przydatnej w życiu. To tyle o tej jednej kolonii, a podobnych obozów i kolonii z udziałem druha Denisa było wiele.
Czas mija i wiele osób z naszej sydnejskiej rodziny harcerskiej przeszła już do tej „niebiańskiej drużyny”. Druhu Denisie, zapewne druh Szupryczyński i inni harcerze przyjęli Cię tam z radością. Zapewne siedzicie przy ognisku i śpiewacie: „… przy innym ogniu w inną noc do zobaczenia znów”– łącząc się myślami z nami, którzy zostali jeszcze tutaj, aby kontynuować pracę dla młodzieży polskiego harcerstwa.
Wśród pamiątek, które po Nim zostały jest mundur, krzyż harcerski, granatowy sznur drużynowego i statuetka skauta.
Żegnamy Ciebie Drogi Druhu Denisie.

Halina Prociuk phm