Kiedy na zakończenie starego roku pisałem o winach musujących z Tasmanii wspomniałem, że pozostanę na trochę dłużej na tej wspaniałej wyspie i napiszę coś o tamtejszym Pinot Noir. Pisząc wtedy te słowa nie myślałem o wakacyjnej przerwie. Dodatkowe cztery tygodnie pozwoliły mi rzetelnie przygotować się do tego tematu. Rozpocząłem od przejrzenia notatek z mojej ostatniej wyprawy na Tasmanię. Tu zdecydowanie dominował Home Hill, Stefano Lubiana, Josef Chromy, Spring Vale i Bream Creek. Następnie wybrałem się do mojego lokalnego sklepu i z dużą przyjemnością odkryłem, że poza Home Hill wina z pozostałych winiarni są tam do nabycia.
Moim zdaniem Tasmania jest jednym z tych miejsc na świecie które przyciąga ciekawe ludzkie charaktery. Josef Chromy, który uciekł z okupowanej Czechosłowacji bez grosza w kieszeni, a teraz produkuje wspaniałe wina pod Launceston, czy Stefano Lubiana, który pozostawił swoją rodzinną winnicę by posadzić winorośla w okolicach Hobart, są najlepszymi tego przykładem. David Walsh, zawodowy hazardzista, jest nie tylko właścicielem Moorilla Estate i browaru Moo, ale także centrum sztuki starożytnej i nowoczesnej MONA, które wybudował za własne, ciężko zarobione pieniądze.
Jest coś specyficznego w tasmańskim Pinot Noir. W porównaniu z innymi australijskimi rejonami produkującymi ten gatunek wina, Pinot Noir z Tasmanii jest o wiele bardziej wyrazisty, skoncentrowany, ale jednocześnie delikatny i pełny wdzięku.
Większość win które wybrałem do testowania miała zdecydowany, wiśniowo-czerwony kolor, z delikatnym odcieniem fioletu w winach dwu–/trzyletnich.
Jak przystało na Pinot Noir z Tasmanii, bukiet zapachowy kojarzy się z dojrzałymi czereśniami i wiśnią, czarną porzeczką, odrobiną przypraw orientalnych, a u win starszych nutą wilgotnej ziemi i dębu.
Wrażenia smakowe podobnie, są kontynuacją bukietu zapachowego, ale dodatkowo przeplata się tu organiczna nuta leśna. Wspaniała naturalna kwasowość tych win i delikatne taniny pozostawiają w ustach poczucie świeżości, sprawiając że szybko sięgamy po drugi kieliszek.
Wina które wybrałem do testowania to:
- Spring Vale Pinot Noir 2013, $45
- Leaning Church Vineyard, Lala Pinot Noir 2012, $29
- Bream Creek Pinot Noir 2013, $34
- Josef Chromy, Pepik Pinot Noir 2015, $20
- Eddystone Point Pinot Noir 2015, $27
- Pipers Brook Pinot Noir 2015, $37
Wszystkie te wina, chociaż różne, mają jednak coś, co je łączy. Ktoś powie, że to tylko sugestia, ja jednak pozostanę przy swoim zdaniu, że to wpływ tasmańskiego klimatu, warunków glebowych, a pewnie i tradycji winiarskiej sprawiają, że te wina spięte są wspólną klamrą pochodzenia.
Jeśli miałbym wybrać mojego faworyta, to chyba był by to Spring Vale Pinot Noir 2013, a następnie Pipers Brook Pinot Noir 2015, chociaż ten potrzebuje trochę czasu.
Eddystone Point Pinot Noir 2015 został uznany przez znanego krytyka win Jamesa Halliday’a za jedno z najlepszych win z Tasmanii w tym roku.
Ja jednak pozostaję przy swoich faworytach.
„… Pokaż mi wody ogromne i wody ciche, rozmowy gwiazd na gałęziach pozwól mi słyszeć zielonych …” – pisał Konstanty Ildefons Gałczyński.
Warto odwiedzić Tasmanię, a jeśli jest to niemożliwe to przynajmniej odwiedzić lokalny sklep z winami i poszukać Pinot Noir z tej wyspy. Gorąco namawiam.
Paweł Borkowski