Polska

Przebite serce(a)

Chwila, która wstrząsnęła ludźmi.

Największe Serce Świata – serce ułożone ze zniczy na placu Solidarności w Szczecinie w dniu 16 stycznia 2019 dla upamiętnienia zamordowanego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza fot. wikipedia/CC BY-SA 4.0

Prezydenta Gdańska Pana Pawła Adamowicza już z nami nie ma… Nie napiszę, że umarł, bo nie lubię tego słowa – powiem, że odszedł do mam nadzieję tego innego, lepszego świata, gdzie jest teraz szczęśliwy i nie ma tam tej nienawiści, która jest tutaj…

Zakończenie tegorocznego grania Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy miało wyglądać całkowicie inaczej – miała królować radość z kolejnego 27. Finału. Zadowolenie wynikające z faktu, jakże udanej kwesty, która uratuje życie najmłodszych i pomoże starszym pacjentom szpitali w Polsce. Czerwone serduszka Orkiestry były rozdawane nie tylko w Polsce, ale także w wielu krajach na świecie. Tradycyjnie o godz. 20 final WOŚP wieńczyło „Światełko do nieba” będące triumfem dobroci, solidarności i gorących serc. Najważniejszy moment imprezy miał ukoronować ten zimowy, styczniowy dzień.
Niestety to, co stało się w Gdańsku sprawiło, że Orkiestra zamilkła. Finał wprawdzie zakończył się zgodnie z planem, ale już nic nie było tak, jak być miało. Bowiem stało się coś strasznego – coś, co nawet trudno skomentować. Sekundy przed finałem w Gdańsku, tym historycznym mieście dokonany został zamach na życie jego prezydenta Pana Pawła Adamowicza – został on zaatakowany nożem. Zrobił to zwykły bandyta, bo nie sposób inaczej nazwać tej osoby, która bez problemu wdarła się na scenę. Następnie, ciesząc się z dokonanej zbrodni, wymachując jej narzędziem, trzymając ręce w górze w geście triumfu obwieścił zebranym, że niesprawiedliwie przebywał w więzieniu, a o swoją krzywdę oskarżył byłych rządzących.

Uściślając – osobnik, który jak już wiemy odebrał życie drugiemu człowiekowi dokonał kiedyś czterech napadów na banki.
Żadne ze słów nie są odpowiednie, żeby skomentować tą potworną tragedię, zbrodnię dokonaną na oczach tysięcy osób. Wyrazów cisnących się na usta przyzwoitemu człowiekowi nie wypada powiedzieć głośno.
Do zamachu na Bogu ducha winnym Panu Pawle Adamowiczu doszło podczas najważniejszego momentu finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Bądź, co bądź, ale wtedy, gdy nasze – a przynajmniej dużej części osób – serca kierowane są właśnie w stronę tej wspaniałej akcji. Odbywająca się od 27 lat w naszym kraju jest swoistym świętem miłości i dobroci mającym na celu ratowanie życia pacjentów szpitali w Polsce. Dodam, że kwestował też sam prezydent Gdańska, a na chwilę przed tym, co go spotkało serdecznie podziękował wszystkim za hojne datki dzięki czemu pobił swój dotychczasowy rekord. Zresztą z WOŚP grał od zawsze. Jedne z ostatnie Jego słów były te o dzieleniu się dobrem…

Tu zadam również pytanie: kim my – ludzie jesteśmy? Staliśmy się? Mówiąc o p. Adamowiczu to nawet, jeśli był przeciwnikiem politycznym, nie zgadzaliśmy się z nim to kim trzeba być, żeby – powiem brutalnie – dźgnąć kogoś nożem i zamordować z zimną krwią?! Nawet w świecie zwierząt jedno zabija drugie tylko w obronie życia lub z głodu.

W tym miejscu chcę złożyć wyrazy współczucia zarówno Rodzinie Pana Prezydenta Adamowicza, Jego Bliskich, wszystkim Gdańszczanom oraz Jerzemu Owsiakowi.

Kolejną sprawą jest to, na co zwracałam uwagę już niejednokrotnie – komentarze w Internecie. Jestem osobą, która niestety albo stety lubi znać opinię innych o tym, co się dzieje. To, co zobaczyłam wczoraj pod informacjami z Gdańska na portalach internetowych, jak też społecznościowych, sprawiło, że po raz enty utwierdziłam się w przekonaniu o konieczności zwiększenia kontroli w sieci. Przerażająca ilość agresji i nienawiści skierowana do drugiego człowieka, o którym często nawet komentujący nic nie wie, ale mimo to swoją ograniczoną i pustą paplaniną chce zaistnieć w „pajęczynie”. Poraża fakt, że piszący posty nie pomyślą, że walczący o życie ma bliskich, rodzinę, dzieci! Co oni w tym momencie czują?! Na szczęście były też komentarze normalne, jednak po „lekturze” pewnej liczby wypowiedzi z hukiem zamknęłam laptopa.
Pisząc ten tekst proponuję, również zwrócić uwagę na coś jeszcze – mianowicie, jak wygląda nasze bezpieczeństwo? To, co stało się w Gdańsku stanowi bez wątpienia jeden z najbardziej odrażających aktów bestialstwa, ale zaznaczę była to tylko kilkutysięczna impreza.

Dziś zdając sobie już sprawę, że doszło na niej do brutalnego morderstwa na niewinnym człowieku pomyślmy jak my jesteśmy chronieni. Czy rzeczywiście możemy czuć się bezpiecznie skoro zwykły bandyta bez problemu wchodzi na scenę, gdzie jest ochrona oraz inne służby bezpieczeństwa i bez najmniejszego problemu dokonuje masakry wobec jednej z najważniejszych osób w regionie, a następnie wymachuje nożem ciesząc się z tego, co zrobił?! Dopiero wtedy dochodzi do jego obezwładnienia. Zresztą nawet nie przez tego, kto powinien to zrobić, bo życie ryzykował pracownik techniczny. Myślenie nie boli, zastanówmy się, co by się stało, gdyby podobne okoliczności zaistniały podczas większej imprezy np. rozgrywek sportowych, koncertów, gdzie liczba osób jest o wiele, a czasem nieporównywalnie większa? 3 lata temu Polska była organizatorem Światowych Dni Młodzieży, a wcześniej współorganizatorem Euro, Szczyt Klimatyczny i wiele innych. Nie mówię o zamachu terrorystycznym, bo widząc, co dzieje się w naszym kraju to wcale nie potrzebujemy jego – sami „załatwimy sprawy” lepiej. Weźmy pod uwagę wspomniane ŚDM i sytuację, gdy jakiś szaleniec, mniejsza z tym czy naćpany czy nie, ale postanawia zademonstrować swoją osobę i atakuje nożem kogoś w tłumie?! Cóż nawet dla mnie obdarzonej dość dużą wyobraźnią jest trudno sobie wyobrazić następstwa, bo panika i niewyobrażalny chaos byłyby gigantyczne. Tutaj nasuwa się uzasadnione pytanie: jak wyglądała, wtedy ochrona skoro w Gdańsku przy nieporównywalnie mniejszym kalibrze wydarzenia bez problemu bandyta z zimną krwią zabił człowieka?

Osoba, która zamordowała prezydenta Gdańska to, moim zdaniem, najzwyklejszy morderca i tak powinien być osądzony. Nie chcę nawet słuchać wypowiedzi całej masy psychologów o jego ewentualnych zaburzeniach psychicznych, depresji czy czymś tam jeszcze. Skoro zaplanował napad na bank, żeby zdobyć pieniądze na wakacje na Wyspach Kanaryjskich – chyba głupi tak całkiem nie był, dlatego dobrze wiedział, że po złapaniu poniesie karę. Ja nie pójdę okraść kasy w sklepie, czy w banku, bo wiem, że za to czeka mnie kara i nie będę mogła mieć o to pretensji do żadnej opcji politycznej. Dlaczego? Proste: nikt z polityków mnie do napadu nie namawiał i nie zmuszał, przystawiając pistolet do głowy, żebym złamała prawo. Tak, więc opinie, że to nie bandyta, a biedny, chory psychicznie człowiek – przepraszam, ale mam je w głębokim poważaniu. Lobby temu podziękuję serdecznie.

Pozwolę sobie napisać o czymś jeszcze, co uważam wiąże się, także częściowo z tym tematem. Otóż nie dziwmy się, że pewien procent naszego społeczeństwa nie widzi nic złego w „dokopaniu” słowem innemu, czy za akt odwagi i pokazania swojej osoby uważa użycie argumentów siłowych skoro mamy „autorytety” takie, jak mamy.
Za przykład niech posłuży wypowiedź niegdysiejszej „gwiazdy” kina Jarosława Jakimowicza. Ten człowiek znany właściwie z jednej roli – gangstera o pseudonimie Cichy – w „Młodych Wilkach” mówiąc o sytuacji w Europie i emigrantach wyraził się w dość specyficzny sposób. Pozwolę sobie słowa zacytować: „Multikulti to totalna brednia, która doprowadzi do upadku chrześcijaństwa i białej rasy” oraz odnosząc się do śmierci Polaka, Bartosza Niedzielskiego, ofiary zamachu w Strasburgu: „Kolejna niewinna ofiara polityki europejskiej. Kiedy słyszę, że zabójca – ten BRUD – był znany służbom bezpieczeństwa, zastanawiam się, kiedy wreszcie powiemy dość i na kopach wyrzucimy ich z Europy?” Powtórzę, powiedział to niegdysiejszy amant polskiego kina, bożyszcze dziewczyn z mojego pokolenia, którego plakaty wisiały nad naszymi biurkami czy łóżkami. Zagrał główną rolę w filmie, o którym mówiłam, że jest pierwszym prawdziwym rodzimym filmem dla i o młodzieży. Jakimowicz zanim trafił do filmu również przebywał w Niemczech i tam pracował – najpierw w restauracji na tzw. “zmywaku”, potem kolejno jako kucharz i pracownik budowlany.

Na koniec dodam jeszcze kilka osobistych uwag.
Jerzy Owsiak zrezygnował z szefostwa w Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Swoją decyzję ogłosił ze łzami w oczach na konferencji prasowej. Mówił, że ma dość.

Lech Wałęsa mówi o potrzebie zmiany poziomu dyskusji w Polsce. Owszem, zgadzam się, mało tego – popieram byłego prezydenta tylko, że zanim zacznie pouczać innych niech zmianę zacznie od siebie. Żeby było jasne piszę to jako osoba apolityczna.

Na zdjęcia z wielu polskich miast, gdzie odbywają się marsze milczenia przeciw przemocy, agresji, hejtowi widać  wzruszenie ludzi tragedią w Gdańsku. To piękne, tylko wyniknie z tego tyle samo, co z malowania haseł kolorowymi kredkami po placach i ulicach, gdzie miały miejsce zamachy terrorystyczne – czyli nic. To oczywiste, że większość społeczeństwa chce normalności i spokojnego życia, ale po kilku dniach zadumy i refleksji wszystko „wróci do normy”. Ile wcześniej było tych tzw. pojednań wspomnę chociażby śmierć Jana Pawła II, a później potworną tragedię smoleńską. Czy się coś zmieniliśmy? No właśnie. Dlatego – powiem brzydko – przestańmy w mediach pierniczyć, że coś się zmieni, bo tak nie się nie stanie. Polska jest bardzo dziwnym krajem i o normalność jest tu bardzo trudno. Zastanówmy się dokąd zmierzamy, skoro została przekroczona kolejna granica, chyba ta najważniejsza dla każdego z nas…

Anna Hudyka