Rozmawiamy z Duško Kovačeviciem – ambasadorem Bośni i Hercegowiny w Polsce
Jakim krajem jest dzisiejsza Bośnia i Hercegowina?
– Mówi się o nas, że jesteśmy wyjątkowym krajem na skalę europejską, może nawet światową. W październiku 1991 roku parlament ówczesnej republiki proklamował niepodległość, popartą przez część naszego społeczeństwa w referendum i uznaną w kwietniu 1992 roku przez EWG i USA. O Bośni i Hercegowinie mówi się też, że jest to bardzo specyficzne państwo, bo żyją tu 3 równouprawnione konstytucyjnie narody: Serbowie, Chorwaci i Bośniacy wyznający największe religie świata: chrześcijaństwo: wschodnie (prawosławni) i łacińskie (rzymscy katolicy) oraz islam. Są tu też inne liczne mniejszości narodowe i wyznaniowe – np. żydzi.
A co było wcześniej, za czasów byłej Jugosławii, której Bośnia i Hercegowina była jedną z sześciu republik?
– Mogę śmiało powiedzieć, że w czasach byłej Jugosławii mieszkańcy Bośni i Hercegowiny żyli w zgodzie i wzajemnie się szanowali. Dziś o Jugosławii mówi się różnie. Że panował w niej reżim, że istniał system jednopartyjny i że ludziom żyło się zdecydowanie lepiej i spokojniej, dużo lepiej, niż w wielu innych państwach Europy.
Mieliśmy też paszport, z którym mogliśmy podróżować po całym świecie. Nasze dinary były walutą wymienialną. Wszędzie byliśmy szanowani i dobrze przyjmowani – zarówno na Zachodzie jak i na Wschodzie. Zgadzam się, że w Jugosławii panował reżim i rządziły jedna „słuszna” partia. Większości żyło się jednak dużo lepiej niż obecnie. Były więc plusy i minusy. W pewnym więc sensie Bośnia i Hercegowina zrobiła krok do tyłu i się cofnęła.
Dużo złego zrobiła Wam wojna…
… która wybuchła w roku 1992. Był to dla nas bardzo tragiczny rok – chyba najgorszy w naszej historii. Zgadzam się też, że w roku 1992 nasz kraj zaczął się szybko cofać. Rozpoczęła się przecież prawdziwa wojna domowa, która zniszczyła niemalże wszystko to, co budowaliśmy przez wieki. Zginęło wówczas wielu ludzi, wielu zaś wyemigrowało do innych krajów. Doszło do wielkich migracji ludności.
Chociaż minęło już ponad 20 lat, to nadal moja ojczyzna ponosi ich konsekwencje. Mamy liczne problemy – tak zewnętrzne jak i wewnętrzne, z których najbardziej odczuwalne to problemy ekonomiczne i gospodarcze.
Układ pokojowy, kończący tę straszną wojnę, został w roku 1995…
– … dokładnie 25 listopada 1995 roku w Dayton (USA), a podpisany oficjalnie w grudniu tego samego roku w stolicy Francji. Układ ten zakończył trzyletnią, krwawą wojnę domową i ustanowił obecny system polityczno-administracyjny Bośni i Hercegowiny. Głównymi uczestnikami konferencji pokojowej, która doprowadziła do podpisania porozumienia konczącego konflikt w BiH byli: prezydenci Serbii – Slobodan Milošević, Chorwacji – Franjo Tuđman, Bośni – Alija Izetbegović oraz amerykańscy negocjatorzy Richard Holbrooke i generał Wesley Clark.
Układ z Dayton zobowiązywał strony konfliktu (Serbów, Chorwatów i Bośniaków) do zakończenia działań wojennych i wycofania swoich sił zbrojnych poza wyznaczoną strefę zdemilitaryzowaną.
Układ zawierał również postanowienia regulujące powrót uchodźców i osób wysiedlonych oraz gwarancje dla mniejszości narodowych. Przestrzegania postanowień Układu miał nadzorować specjalnie powołany w tym celu Urząd Wysokiego Przedstawiciela dla Bośni i Hercegowiny (OHR).
Od stycznia 1996 roku strefa zdemilitaryzowana była nadzorowana przez kierowane przez NATO siły IFOR (Implementation Force), przekształcone rok później w siły stabilizacyjne SFOR (Stabilization Force). W szczytowym okresie wojska IFOR liczyły ponad 60 tys. żołnierzy z ponad 20 krajów (w tym z Polski).
Jednym z 10 aneksów do Układu z Dayton jest Aneks 4 stanowiący Konstytucję Bośni i Hercegowiny. Na jej mocy został ustanowiony ustrój polityczno-administracyjny BiH, która składa się obecnie z dwóch części, tzw. entitetów, to jest: Republiki Serbskiej (49% terytorium) i Federacji Bośni i Hercegowiny (51% terytorium) oraz miasta Brčko, któremu decyzją Sądu Arbitrażowego z 1999 roku został nadany status dystryktu, podległego bezpośrednio Radzie Ministrów BiH. Oba entitety posiadają własne parlamenty, rządy i pełną autonomię w ich sprawach wewnętrznych. Nieliczne tylko kompetencje, w tym sprawy zagraniczne, polityka monetarna i celna, należały i nadal należą do Rady Ministrów BiH.
Układ pokojowy z Dayton i wszystkie jego ustalenia nadal obowiązują, i choć niektórzy w Bośni i Hercegowinie twierdzą, że wiele jego zapisów powinno zostać zmienionych, to ja jednak uważam, że z dzisiejszą konstytucją BiH może funkcjonować o ile jej liderzy włożą minimum wysiłku w budowanie wzajemnego zrozumienia i szacunku. Najważniejszą rzeczą dla przyszłości BiH jest podejmowanie decyzji na drodze konsensusu, gdyż chodzi tu o bardzo specyficzne państwo, w której wzajemny szacunek i zaufanie, ale przede wszystkim konsensus są kluczem do sukcesu.
Zaraz po podpisaniu układu z Dayton rozpoczęto odbudowę Waszego Państwa…
– Była to zupełnie nowa faza odbudowy naszego kraju, pokoju i wszystkiego, co zostało wcześniej, w czasie wojny, zniszczone. To nie był łatwy proces.
Kto przyszedł Wam wówczas z pomocą?
– Bardzo pomogła nam wspólnota międzynarodowa, zarówno w rozwiązywaniu problemów gospodarczych jak i problemów ekonomicznych i wreszcie budowaniu porozumienia i pokoju oraz szacunku i zaufania pomiędzy narodami zamieszkującymi Bośnię i Hercegowinę. W budowaniu pokoju w naszym kraju brali udział również Polacy, polskie wojsko i policja oraz inni, za co chciałbym teraz wszystkim bardzo podziękować. Rezultatem tych wszystkich działań był powrót bardzo dużej liczby naszych emigrantów, którzy uciekali wcześniej przed działaniami wojennymi. Ilość osób, które wróciły do swoich domów, ocenia się procentowo, w stosunku do liczby wszystkich mieszkańców, jako największą na świecie.
Ilu mieszkańców liczy obecnie Bośnia i Hercegowina?
– Nie ma jeszcze oficjalnych wyników spisu ludności z roku 2013. Na tę chwilę są tylko wyniki nieoficjalne, według których nasz kraj liczy obecnie 3,8 mln mieszkańców…
Chciałbym jeszcze powiedzieć kilka słów o tym minionym dwudziestoleciu. W tym okresie udało się nam zrobić duży krok naprzód i bardzo się rozwinąć. Udało się też nam odbudować wysoki stopień pokojowego i demokratycznego życia.
Dowodem, że tak się stało były kolejne, szóste już, ubiegłoroczne wolne i demokratyczne wybory, przeprowadzone w naprawdę budującej atmosferze. Kolejnym przykładem demokratyzacji naszego życia może być rok 2011, kiedy to Bośnia i Hercegowina przewodniczyła Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Ponadto w tym roku, w maju, przejęliśmy przewodnictwo Komitetu Ministrów Rady Europy.
A jak wygląda Wasza współpraca z Unią Europejską?
– W okresie ostatnich kilku miesięcy zostały poczynione dalsze kroki w kierunku naszej integracji z UE, co jest kolejnym dowodem, że nadal się rozwijamy i że idziemy do przodu. Nie jesteśmy jeszcze wprawdzie kandydatem do UE, ale rozmowy wstępne i odpowiednie procesy zostały już rozpoczęte. Mamy nadzieję, że z końcem tego roku, albo na początku 2016, Bośnia i Hercegowina będzie mogła złożyć wniosek o przyznanie statusu kandydata.
Ważnym, w tym kontekście, krokiem i wydarzeniem był dla nas dzień 1 czerwca 2015 roku, kiedy to Porozumienie o Stabilizacji i Stowarzyszeniu (SAA) z UE weszło w życie. Tym samym wszystkie państwa Bałkanów Zachodnich zostały objęte perspektywą integracji europejskiej.
Warunkiem wstępnym, który musiał zostać spełniony, aby SAA mogło zostać podpisane, było przeprowadzenie reformy policji, która zakończyła się podpisaniem Ustawy o Dyrekcji ds. Koordynacji Służb Policyjnych i Agencjach Wsparcia Struktura Policije Bośni i Hercegowiny. Swój wkład w ten proces mieli także przedstawiciele wspólnoty międzynarodowej Wysoki Przedstawiciela ONZ w Bośni i Hercegowinie (OHR) Miroslav Lajčak oraz komisarz ds. rozszerzenia UE Olli Rehn
Nadmienię, że Porozumienie o Stabilizacji i Stowarzyszeniu to tak naprawdę, pierwsza umowa podpisana pomiędzy naszym krajem a UE i pierwszy krok na drodze do pełnego członkowstwa Bośni i Hercegowiny do UE.
Jaki inne jeszcze problemy do rozwiązania stoję przez Bośnią i Hercegowiną?
– Największym z nich to ciągle duże bezrobocie. Drugim problemem, z którym musimy się jeszcze zmierzyć, podobnie jak inne kraje naszego kontynentu i świata, to terroryzm. Posiadamy np. informacje, że pewna liczba obywateli naszego kraju walczy obecnie w Iraku i Syrii po stronie tzw. państwa islamskiego (ISIS), co stanowi bezwzględnie duże zagrożenie. Warto tu też podkreślić, że Bośnia i Hercegowina jest częścią światowej koalicji antyterrorystycznej walczącej przeciwko ISIS.
Terroryzm i walka z nim stają się obecnie jednym z podstawowych celów polityki międzynarodowej…
W tym miejscy należy zauważyć, że Bośnia i Hercegowina już jest w wielu międzynarodowych koalicjach. Nasi żołnierze, razem z żołnierzami NATO, walczyli wcześniej w Afganistanie oraz Iraku. Dodam, że priorytetem polityki zagranicznej BiH jest przystąpienie do euro-atlantyckich procesów integracyjnych
Umacnianiu pokoju i stabilizacji w Waszym Kraju służyła też niedawna wizyta papieża Franciszka…
– … ta 11 godzinna wizyta, która miała miejsce w dniu 6 czerwca, była dla Bośni i Hercegowiny bardzo ważnym i specjalnym wydarzeniem. Wiele osób twierdzi i ja się z nimi zgadzam, że to było jedno z najważniejsze wydarzenie w tym roku.
Ta wizyta była ważna z dwóch powodów. Pierwszy – to była już trzecia wizyta Ojca Świętego w Bośni i Hercegowinie. Drugi – to pierwsza państwowa. Tym razem przyjechał do nas jako głowa państwa watykańskiego i jednocześnie jako głowa kościoła rzymskokatolickiego. Wcześniejsze dwie wizyty papieża Jana Pawła II – w roku 1997 i 2003, miały wyłącznie charakter religijny, ale również miały ogromne znaczenie dla BiH.Papież Franciszek przyjechał do nas ze świetną znajomością problemów naszego kraju – czyli jak jesteśmy zorganizowani, kto tu mieszka i jaka jest nasza historia. Jestem pod wielkim wrażeniem papieskiego przesłania. Franciszek, jeszcze przed przyjazdem do Bośni i Hercegowiny, zapowiedział, że przyjeżdża do nas, aby utwierdzić katolików w ich wierze i aby wyrazić swoje poparcie dla dialogu międzyreligijnego i ekumenicznego. W swoim przesłaniu wyraźnie podkreślił też, że powodem dla którego przyjeżdża do nas jest potrzeba wzmocnienia i zachęcenia nas do pokojowego współżycia.
W program jego wizyty znalazło się m.in.: oficjalne powitanie na placu przed pałacem prezydenckim, spotkanie z władzami kraju, w czasie którego wygłosił przemówienie, nabożeństwo eucharystyczne na stołecznym stadionie, spotkanie w nuncjaturze z biskupami Bośni i Hercegowiny, spotkanie w katedrze z duchowieństwem, spotkanie ekumeniczne w międzynarodowym centrum franciszkańskim i spotkanie z młodzieżą w ośrodku im. Jana Pawła II.
Motto papieskiej wizyty brzmiało „Pokój niech będzie z Wami”. Dla mnie osobiście i dla wszystkich w Bośni i Hercegowinie papieskie posłanie zawierało bardzo głębokie filozoficzne przemyślenia. Papież przyjechał do nas jako Brat i Głosiciel pokoju, aby w ten sposób przekazać, jak to i wielokrotnie podkreślał, wszystkim nam, powtórzę bo jest to kluczowe, wszystkim, swoją prawdziwą przyjaźń i szacunek.
Mając jednak świadomość, do jakiego państwa przyjechał z wizytą i posłaniem, znając naszą tragiczną historię, można śmiało powiedzieć, że było to przesłanie przyszłości. Jego przesłanie było istotą tego, co nam jest naprawdę potrzebne – teraz i w najbliższej przyszłości. Dodam jeszcze, że papieską wizytę w Bośni i Hercegowinie relacjonowało 1300 dziennikarzy, a na spotkanie z Franciszkiem przyjechało do Sarajewa ponad 100 tys. ludzi. Byli wśród nich także m.in. pielgrzymi z sąsiedniej Chorwacji, Serbii, Słowenii, Czarnogóry i z Polski. Byliśmy, w tym wielkim dniu, w centrum światowej uwagi.
Na początku swojej wizyty państwowej papież spotkał się w Sarajewie z 3 osobowym prezydium – czyli głową państwa oraz przedstawicielami obu części Bośni i Hercegowiny – Republiki Serbskiej oraz Federacji Bośni i Hercegowiny i wreszcie z najwyższymi dostojnikami państwowymi.
Wrócę jeszcze do słów papieża Franciszka: przeszłość jest za nami, nie znaczy to, że powinniśmy o niej zapomnieć, ale powinniśmy zwrócić się do przyszłości, wszystko co dziś robimy, robimy dla naszych dzieci i ich przyszłości.
Bośnię i Hercegowinę zamieszkuje dziś wiele grup etnicznych – w tym również i Polacy…
– Z informacji, które posiadam wynika, że w tej chwili na naszym terytorium żyje około tysiąca Polaków. Oni są zrzeszeni w kilku stowarzyszeniach polonijnych. Są to: Wspólnota Obywateli Polskiego Pochodzenia w Tuzli (ok. 150 osób), Stowarzyszenie Obywateli POLSA w Sarajewie (55 osób), Stowarzyszenie Polaków w Banja Luce (ok. 40 osób), Polskie Towarzystwo Kulturalne „Mieszko I” w Mostarze (38 członków), Związek Mniejszości Narodowych w Prnjavorze oraz zarejestrowane w marcu 2011 Stowarzyszenie Polaków i Przyjaciół „Mak” (63 osoby).
Pierwsi Polacy w Bośni i Hercegowinie przyjechali tam za chlebem. Była to więc emigracja ekonomiczna…
– W tym kontekście mamy do czynienia z bardzo ciekawą historią. Mam tu na myśli polski Bolesławiec, gdzie mieszkają reemigranci z Bośni i Hercegowiny i którzy nadal utrzymują bliskie związki z nami i pielęgnują tradycje bośniacko-hercegowińskie.
Kim są ci reemigranci z Bośni i Hercegowiny?
– To grupa Polaków, która u schyłku XIX wieku wyjechała z kraju „za pracą, ziemią i chlebem” do Bośni, a po roku 1945 wróciła do Polski, osiedlając się na tzw. Ziemiach Odzyskanych, w okolicach Bolesławca.
Ludzie ci w większości pochodzili z terenów dawnej Galicji, Wołynia i Bukowiny. Kiedy Polska znalazła się pod zaborami, bieda i głód były zjawiskiem nagminnym. Ze względu na duży przyrost naturalny, dla licznych rodzin, nie było perspektyw na pracę i polepszenie bytu. Austro-Węgry, które administrowały Bośnią i Hercegowiną, stworzyły po 1890 roku, możliwość wyjazdu ubogich rolników i robotników do Bośni. Celem jaki postawił sobie rząd było podniesienie kultury i cywilizacji „kraju uroczego, bogatego, ale dzikiego”.
Jedna rodzina dostawała 10-12 hektarów lasu, który miała wykarczować i doprowadzić do użyteczności. Aby ją otrzymać, Polacy musieli zadeklarować, że przeciągu pierwszych trzech lat postarają się w o krajową przynależność bośniacko-hercegowińskąp[/; postawią dom mieszkalny i zabudowania gospodarskie. Ziemia pod kolonizację zwolniona była przez pierwsze trzy lata od wszelkich podatków.
Na takie warunki przystało około 15 tysięcy polskich rolników. Polaków osiedlano w środkowej części Bośni, w dorzeczu rzeki Vrbas. Początki ich osadnictwa były bardzo trudne, jednak po kilku latach pobytu, na ogół powodziło im się dość dobrze. Szybko nauczyli się języka serbsko-chorwackiego i zgodnie współpracowali z miejscową ludnością. W swoich koloniach stworzyli młyny, szkółki, kościoły – małe polskie enklawy.
Najliczniejszą, czysto polską osadą, był Nowy Martyniec (Novi Martinac). Wokół niego leżały inne, porozrzucane po okolicznych pasmach górskich, wioski: Rakowiec (Rakovac), Gumjera, Dziewięcina (Devetina), Kunowa, Bakińce Górne i Dolne, Nożyczko – Seliszte, Jadowica – Pałaszkowce, Grabasnica, Smrtnica, Hrwaciany – Kolany, Milewa. Wszystkie przedstawiały górski typ osad. Domy budowano grupami na pasmach górskich, wskutek czego jedna wieś ciągnęła się nieraz kilkanaście kilometrów.
Jakie jeszcze inne grupy Polaków przybywały do Bośni i Hercegowiny?
– Władze austrowęgierskiec hętnie zatrudniały też ludzi wykształconych: urzędników, prawników i lekarzy w administracji publicznej. Prowadziły więc ożywioną agitację wśród polskich absolwentów Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie.
W historii Bośni i Hercegowiny zapisało się wielu Polaków m. in. dr Leopold Glück, dr Aleksander Glück, dr Teodora Krajewska, prof. Leon Biliński, dr Bernard Zauderer, dr Bronisława Prasek-Całczyńska, dr Władysław Nieć, Artur Burda, dr Jadwiga Olszewska, dr Justyn Karlinski, Zofia Kawecka i inni
Jakie były dalsze losy reemigrantów z Bośni i Hercegowiny?
– Kiedy wybuchła II wojna światowa, Polacy stworzyli tam tzw. Batalion Polski, który brał udział w walkach o niepodległość Jugosławii oraz w akcjach mających chronić lokalną ludność.
W latach 1946-1947 Polaków przesiedlono w 28 transportach kolejowych do Bolesławca. Łącznie do ojczyzny wróciło wówczas 18 tysięcy Polaków, a 4 tysiące – głównie małżeństwa mieszane, zostało na stałe w Jugosławii.
Obecnie w Bolesławieckiem mieszka trzecie pokolenie „Jugosłowian”, urodzone już po wojnie. Co ciekawe, wciąż wiele osób utrzymuje przyjacielskie stosunki z sąsiadami z Bośni i Hercegowiny i kultywuje tradycje stamtąd przywiezione, które są wciąż bardzo żywe, a wiele osób w dalszym ciągu mówi w językach narodów BiH. Często też powtarzają zdanie, które było tytułem jednej z wystaw o losach bolesławieckich reemigrantów, a które mnie osobiście niezmiennie wzrusza “dwie ojczyzny w jednym sercu”. Reemigranci wraz z dziećmi i wnukami, spotykają się na festynach, gdzie śpiewają bałkańskie piosenki, przygotowują tradycyjne dania: pitę, pečenicę i jak to się u nas mówi „pieką” rakiję. Co jakiś czas „Jugosłowianie” organizują wycieczki na dawne tereny. W 2008 roku powstał pomysł stworzenia Stowarzyszenia Reemigrantów Polskich z Bośni i Hercegowiny. Oficjalnie zaczęło ono funkcjonować od 19 stycznia 2011 r.
Zaraz po rozpoczęciu misji dyplomatycznej w Polsce miałem okazję spotkać przedstawicieli Bolesławca na dożynkach prezydenckich w Spale. Tam jedna z grup folklorystycznych z Bolesławca zaśpiewała pieśń, która jest u nas w Bośni i Hercegowinie bardzo popularna i charakterystyczna dla całej byłej Jugosławii.
Dziś Bośnia i Hercegowina oraz Polska mają barszo otwarte i przyjacielskie stosunki jako państwa. Wisienką natomiast na tym torcie są stosunki przyjacielskie Bolesławca z Prnjavorem i innymi miejscanu w BiH, gdzie mieszkało dawniej wielu Polaków.
W Polsce są też osoby zaprzyjaźnione z Waszym Pięknym Krajem…
– … między innymi pani Julia Sienkiewicz ze Szczecina, kandydatka na konsula honorowego Bośni i Hercegowiny w Szczecinie. Ona bardzo pomogła naszemu krajowi po zeszłorocznych, bardzo tragicznych powodziach. Zapewniła m.in. transport pomocy humanitarnej skierowany do naszego miasta Šamac oraz, co mnie szczególnie w niej ujęło, zaprosiła do Polski 46 dzieci z terenów najbardziej dotkniętych powodzią, dokładnie miejscowości Šamac i Odžak, na krótki wypoczynek.
Te dwie sprawy, to jeszcze nie wszystko, czego dokonała pani Julia Sienkiewicz. Niedawno organizowaliśmy np. wspólnie wyjazd polskich touroperatorów i dziennikarzy do Bośni i Hercegowiny.
Bardzo dużo pomaga nam też w promocji naszego państwa w Polsce. O pani Sienkiewicz rozmawiam ze wszystkimi, nawet najwyższymi urzędnikami państwowymi, aby pokazać im, jak wspaniałych Polska ma ludzi. W lutym pani Sienkiewicz została przyjęta przez przewodniczącego prezydium Bośni i Hercegowiny. Ona jest osobą młodą, ale bardzo aktywną i pracowitą.
Mówiąc o pomocy pani Sienkiewicz nie mogę nie wspomnieć o prezydencie Kielc, który również zaprosił do Polski na wypoczynek 140 naszych dzieci.
Muszę też wspomnieć o jednostce Państwowej Straży Pożarnej, która wyjechała do naszego miasta Šamac położonego przy granicy z Chorwacją, gdzie pomagali w usuwaniu skutków powodzi i oczyszczaniu miasta.
I jeszcze, na zakończenie, proszę powiedzieć coś więcej o samym sobie…
– … to jest najtrudniejsze. Urodziłem się 13 maja 1963 roku w miejscowości Bihać, leżącym obecnie na terenie Kantonu Unsko-Sanskiego (Federacja BiH). Obecnie mieszkam w Banja Luce w Republice Serbskiej – mieście, w którym wcześniej studiowałem. Jestem żonaty, mam dwoje dzieci. Cała moja rodzina jest ze mną w Polsce. Moja kariera zawodowa związana była z ministerstwem spraw wewnętrznych Republiki Serbskiej, gdzie przez wiele lat zajmowałem się sprawami międzynarodowymi. Od 2003 do 2007 roku byłem oficerem łącznikowym w Centrum Zwalczania Przestępczości Transgranicznej, którego siedziba znajduje się w Bukareszcie w Rumunii. Następnie przez 4 lata pracowałem na stanowisku doradcy ministra spraw wewnętrznych Republiki Serbskiej, będąc osobą odpowiedzialną za integracje europejskie i współpracę międzynarodową. W latach 2011-2014 byłem ambasadorem Bośni i Hercegowiny w Rumunii. Od sierpnia 2014 roku jestem ambasadorem w Polsce. I muszę szczerze powiedzieć, że pokochałem ten kraj i czuję się tu wyjątkowo dobrze. Wielkie wrażenie na mnie wywiera też fakt, że Polacy mają wiele sentymentu dla ludzi z regionu z którego pochodzę. Na pierwszy rzut oka narody BiH i Polacy różnią się od siebie w wielu kwestiach, ale głęboko w środku jesteśmy bratnimi duszami.
Jestem bardzo zadowolony, że mogę reprezentować swoje państwo w Polsce, w Warszawie. Mam bardzo dobre kontakty zarówno z władzami Rzeczypospolitej, a szczególnie z Ministerstwem Spraw Zagranicznych RP, jak i jej obywatelami.
Dziękuję za rozmowę.
Leszek Wątróbski
Zdjęcia autora