
Ptak w złotej klatce
Artykuł ten dedykuję wszystkim, ponieważ przemoc widoczna jest przecież we wszystkich krajach, klasach społecznych i grupach religijnych, wśród rodzin z wyższym wykształceniem i osób bez wykształcenia, czy też żyjących w biedzie lub w luksusie. Przemoc jest obecna wewnątrz rodzin, w szkołach, w instytucjach, w miejscach pracy. Jej sprawcami mogą być mężczyźni, kobiety, młodzież, a nawet dzieci. Najczęściej uczymy się przemocy już od wczesnych lat dziecięcych, a następnie jest ona przekazywana następnym pokoleniom.
Definicja przemocy podlega nieustającej dyskusji, szczególnie w wypadku przemocy emocjonalnej. Jednak każda przemoc: fizyczna, emocjonalna, intelektualna, seksualna, ekonomiczna czy religijna jest wynikiem intencji manipulującego, są to nieprzypadkowe zachowania/działania sprawcy, mające na celu utrzymanie kontroli nad drugą osobą dla zaspokojenia własnych potrzeb, budowania poczucia mocy czy władzy.
Przemoc wiąże się zazwyczaj z zaniedbaniem emocjonalnym, fizycznym lub społecznym. Przemoc to każdy akt godzący w osobistą wolność człowieka, zmuszanie człowieka do jakiś zachowań czy czynów poprzez manipulację, odziaływanie na uczucia i myśli, poprzez agresję słowną czy fizyczną, do zachowań niezgodnych z jego potrzebami i własną wolą. Poniżanie, krytykowanie, pomijanie, kontrolowanie, zawstydzanie, oskarżanie, obwinianie, „ciche dni” – wszystko to składa się na przemoc. Przemoc emocjonalna nie zostawiając fizycznych ran, dotyka człowieka w niezwykle okrutny sposób. Jak napisał Eric Hoffer: „Większą władzę odczuwamy, łamiąc ducha człowieka niż zdobywając jego serce”.
W artykule tym streszczę historię opowiedzianą mi przez kobietę, żonę mężczyzny, który przez wiele lat stosował wobec niej przemoc emocjonalną, której skutki sięgają bardzo głęboko, bo aż w świat uczuć i przekonań dotyczących własnej wartości. Z tego też względu artykuł o przemocy emocjonalnej piszę z kobiecego punktu widzenia. Przemoc emocjonalna w swoich nadużyciach jest subtelniejsza, bo nie rani ciała, przynajmniej bezpośrednio. Zostawia ona jednak ślady znacznie trwalsze niż siniaki na ciele, są to głębokie rany na duszy. Aby chronić prywatność wspominanej powyżej kobiety, zmieniłam jej imię i okoliczności relacjonowanych przez nią wydarzeń.
Maria żyła z mężczyzną, który jest kimś innym „na pokaz”, a kimś innym w życiu prywatnym. Kobieta każdego dnia w małżeństwie doświadczała wybuchów gniewu, upokorzeń, sarkastycznych uwag, bezwzględnej dominacji, manipulacji, wymuszeń, zastraszania, a przede wszystkim przenikliwego chłodu, obojętności i dystansu. Maria cierpiała sama bez świadków, nie miała nikogo, z kim mogłaby podzielić się swoją historią, swoimi uczuciami. W oczach przyjaciół i rodziny jej mąż uchodził za naprawdę porządnego człowieka. Jak tu wierzyć kobiecie, której mąż na co dzień publicznie ją obejmuje, obdarowuje kwiatami, daje prezenty, zabiera ją na wakacje, zapewnia jej poczucie finansowego bezpieczeństwa, troszczy się również o swoich rodziców i teściów, finansując mi zagraniczne wycieczki czy też badania lekarskie lub wyjazdy do sanatorium? Jej mąż zajmował wysoką pozycję zawodową i społeczną, co dawało mu możliwość pomocy w poszukiwaniu pracy ich wspólnym znajomym. W razie potrzeby, bez mrugnięcia okiem, udzielał im również finansowego wsparcia.

Uważano go więc za pogodnego i pomocnego człowieka. Jego poczucie humoru i zainteresowanie życiem rodziny, przyjaciół i znajomych sprawiało, że ludzie dobrze czuli się jego towarzystwie. Urodziny Marii lub inne jubileusze były dobrą okazją, aby pokazać się z jak najlepszej strony. Czarujący, dowcipny, lubiany, inteligentny, godny zaufania, niezwykle trafie dokonujący oceny sytuacji interpersonalnych – „wymarzony mąż”. Kobiety za nim przepadały, potrafił przecież obdarowywać czarującymi komplementami, kwiatami i nie zapominał o kobietach w których był kiedyś zakochany. Dbało o ich rozwój zawodowy, wspierał z trudnych chwilach, pamiętał o ważnych dla nich datach obdarowywał ciepłym pełnym akceptacji spojrzeniem. Wspominał i dziękował za piękne momenty spędzone z nimi lub miłą konwersację tak aby Maria była tego światkiem. Marii zarzucał zazdrość, kiedy tylko zwróciła mu uwagę na zachownie, które jej zdaniem nie dawało poczucia bezpieczeństwa w ich małżeństwie. Marii przecież nie dziękował, że miły dzień czy rozmowę.
Maria mieszkała w pięknym domu z wielkim ogrodem, a cały dramat rozgrywał się w czterech ścianach bez świadków. „Jestem ptakiem w złotej klatce” – tak powiedziała o sobie Maria, kiedy usiadła na turkusowym fotelu w moim gabinecie. Jej smutne oczy zapowiadały przygnębiającą historię. „Pragnę wyrwać się z klatki, ale się boję, sama nie dam rady. Miałam nadzieje, bo przecież kiedyś był inny. Wciąż myślałam, że może tym razem naprawdę się zmieni, ale teraz jest już tak, że moje rany się nawet nie goją, tak często są posypywane solą. Niedawno w szale cierpienia wykrzyczałam: „Czy ty wiesz, jak ja czuję w związku z Tobą?”. Odpowiedział – „Tak, wiem – niekochana, porzucona, niechciana, samotna, opuszczona, bezwartościowa”. Te słowa ostatecznie mnie złamały… Muszę się ratować” – opowiadała Maria.
Maria przyszła do mnie w stanie skrajnego wyczerpania emocjonalnego, z zaburzeniami snu i objawami napięcia oraz bardzo obniżonego nastroju. Jej mąż był sprawcą przemocy emocjonalnej. Kilka dni wcześniej spotkał się z jej matką, której oznajmił, że martwi się o jej córkę, ponieważ ostatnio głownie śpi i prawie nic nie jada, nie zajmuje się dziećmi, dziwnie się zachowuje i nie ma ochoty z nim rozmawiać. Podczas spotkania rozpłakał się, błagał teściową o pomoc i zapewniał o wielkiej miłości do Marii. Kiedy jej matka zadzwoniła do Marii, aby zapytać co się dzieje, zastraszona Maria zaprzeczyła, że w jej relacji z mężem jest fatalnie. Bała się przecież tego, że jej wpływy mąż odbierze jej dzieci, a ona sama skończy na oddziale psychiatrycznym z diagnozą zespołu paranoidalnego bez środków do życia.
Miała wrażenie, że jest pozostawiona sama sobie. Jego słowa – „Wystarczy tylko lekkie pstryknięcie i nie istniejesz. Nikt ci przecież nie uwierzy. Mam dowody na twoje dziwaczne zachowania. Jesteś kobietą z nizin społecznych. Jeżeli ode mnie odejdziesz, zniszczę twoją rodzinę, a ty skończysz na ulicy” – budziły w niej wielki lęk. Przez wiele lat gnębiona i wystarczająca osłabiona, aby nie znaleźć w sobie siły na odejście, Maria trwała w toksycznym, coraz bardziej wyniszczającym ją związku. Niektórzy agresorzy nie ujawniają swojego gniewu w bezpośredni sposób, uciekając do ukrytych form agresji. Owi „ukryci „prześladowcy również przejawiają złości i wrogość, mimo że nie wyrażają emocji. Ich okrutna metoda polega na snuciu dalekosiężnych planów polegających na kontrolowaniu ofiary i manipulowaniu nią. Bywa również tak, że kiedy sprawca uświadomi sobie, że zareagował zbyt mocno, podejmuje próbę zmiany, która trwa dwa lub trzy tygodnie. Sprawca mówi wtedy: „Za mało rozmawiamy, stąd te trudności między nami”, „Zapewnię nam lepszą przyszłość” itp. Ofiara nabiera wtedy siły i odwagi, znowu zaczyna wierzyć w zmianę. Pojawia się czułość, rozmowy oraz zainteresowanie. Niestety ofiara, łapiąc co jakiś czas łyk nadziei, pozostaje w pułapce emocjonalnej przez wiele lat.

„Choć psychiczne znęcanie się nad drugą osobą może nigdy nie przerodzić się w przemoc fizyczną, rzadko spotyka się związki skażone przemocą fizyczną, której preludium nie byłaby przemoc psychiczna, a jej skutki sięgają znacznie głębiej niż złamana kość […]. Światowa Organizacja Zdrowia wyróżnia cztery rodzaje przemocy intymnej: fizyczną, seksualną, emocjonalną lub psychologiczną oraz zachowania egzekwujące kontrolę. Wszystkie cztery często ze sobą współwystępują, a agresja słowna nierzadko poprzedza przemoc.
Niektóre badania pokazują, że znęcanie się polegające na poniżaniu, wzbudzaniu lęku i upokorzeniach na dłuższą metę zostawia w psychice głębsze ślady niż przemoc fizyczna; przemoc psychiczna może wręcz przedłużać istnienie związku, ponieważ ofiara staje się pochłonięta zwątpieniem w siebie, depresją i niską samooceną. Lenore E. Walker, psycholog, która jako pierwsza rozpoznała „cykl przemocy”, porównała jej psychologiczne skutki do tortur, których ofiarą padają więźniowie wojenni: izolacja, manipulacja poznawcza, upokorzenia, stosowanie alkoholu i narkotyków i losowe, zdarzające się od czasu do czasu napomknienia, których celem jest podtrzymywanie nadziei, że tortura kiedyś ustanie”.
Poniższy fragment artykułu opowiada o tym, jak wyglądało życie Marii za kurtyną. Śniadania głównie jadała z dziećmi lub sama, jej mąż wchodził do kuchni wtedy, kiedy ona skończyła jeść, do pracy wychodził w milczeniu. Kiedy wracał z pracy, przechodził obok niej jakby nie istniała. Był dla niej niedostępny, nie dzielił się swoimi uczuciami, przemyśleniami, planami. Czuła się jak przedmiot, udzielał tylko zdawkowych informacji: „Jutro idziemy na kolację do znajomych”, „Auto jest w naprawie”, „Wrócę późno”, „Kupiłem pieczywo”. Kiedy prosiła go o rozmowę, mówił: „Nie mam o czym z tobą rozmawiać”, „Nie mam ci nic ciekawego od powiedzenia”, „Mam inne ważniejsze sprawy na głowie” lub też prowadził rozmowę powierzchownie.
Kiedy pytała o jego życie, warczał: „Nie muszę cię informować o moich sprawach”, „Co mnie tak wypytujesz?”, „To nie twoja sprawa”. Kiedy wyjeżdżał w podróż służbową, nie odzywał się do niej czasami nawet dwa tygodnie. Nie odpisywał na jej wiadomości i nie odpowiadał na telefony. Kiedy pytała, dlaczego tak jest, odpowiadał, że był zajęty i zarabiał na utrzymanie ich rodziny, a o tym, jak mija mu podróż dowiadywała się przypadkowo od jego ojca, dzieci lub przyjaciół. Podczas wspólnych podróży był chłodny i obojętny.
Maria była w wielu pięknych miejscach na ziemi, ale kiedy on był obok niej, miejsca te stawały się ponure i szare. Podczas wspólnych wpraw szedł kilka metrów przed nią lub za nią. Podczas lotów słuchał muzyki, nie rozmawiając z nią. Kiedy w restauracji nie mogła zdecydować się na danie, zamawiał tylko dla siebie mówiąc: „Niezdecydowani nie jedzą”. Wychodziła wtedy z restauracji i czekała aż mąż skończy jeść. Po wyjściu pytał: „Dlaczego tak nagle wyszłaś?”, „Czy coś się stało?”. Wracała do domu wykończona. Po powrocie jej mąż zapraszał znajomych na kolację i zaczynał od słów: „A w ten weekend zabrałem Marię do Rzymu” i godzinami opowiadał o ich „cudownej wyprawie”.
Kiedy mówiła mu co czuje, odpowiadał: „Nie narzekaj!”, „To czuj inaczej!”, „Jesteś zbyt wrażliwa!”, „Jesteś przewrażliwiona!”. Maria wielokrotnie próbowała znaleźć dla siebie pracę, ale jej wpływowy mąż robił wszystko, aby jej to uniemożliwić. Słyszała, że do niczego się nie nadaje, że sobie nie poradzi. Prowadziło to do obniżenia samooceny Marii.
Maria zajmowała się domem, który zawsze miał być perfekcyjny. Jej mąż karał ją za każde uchybienie. Jeżeli uznał, że jedna koszula nie została wyprasowana tak jak oczekiwał, wyrzucał ubrania z szafy, zgniatał je i kazał jej wyprasować wszystkie jeszcze raz. Obiad lądował na ziemi, jeżeli uznał, że jest niesmaczny. Maria pracowała, dbając o wielki dom i ogród.
Kiedy pojawiali się wspólnie na przyjęciu, zadawał jej pytania typu: „Czy wiesz kim jest ta piękna kobieta w czerwonej sukni?”. Wtedy w jej oczach pojawiały się łzy, na które odpowiadał chłodno: „Wyglądasz na zmęczoną i chyba zapomniałaś się pomalować”. Gasił w niej kobiecość, czuła się nieatrakcyjna, straciła blask. Na jej twarzy pojawiał się grymas zmartwienia i cierpienia. Niekarmiona miłością – coraz bardziej zamykała się w sobie. Obdarowywana przedmiotami miała wrażenie, że sama stawała się jednym z nich. Jej nastrój wpływał na otocznie.
Uważano ją za niezadowoloną i przygnębioną kobietę. Miała poczucie winy, że nie potrafi być dobrą matką, że jej córki dostają zły przykład małżeństwa, że widzą kobietę, która się boi, godzi na stosowanie wobec niej przemocy. Była tak spięta, że skupienie się ma nauce, czytaniu książki lub rozmownie było prawie niemożliwe. Wielokrotnie zdarzało się jej opuścić spotkanie z przyjaciółmi, kiedy to jej mąż z uśmiechem szeptał jej poniżające słowa: „Podaj mi wino, bo sprawiasz, że muszę się napić” lub „Kiedy się uśmiechasz, wyglądasz głupio”. Prezentując takie zachowanie, w oczach najbliższych wyglądała na niezrównoważoną emocjonalnie. On tymczasem przepraszał znajomych za jej zachowanie, mówiąc: „Marzy mi się spokojne małżeństwo”. Ten wspólny taniec trwał wiele lat .
Wachlarz przemocy emocjonalnej jest ogromny, poniżej znajduje się kilka typowych dla niej przykładów.
Wycofanie się / blokada

Aby tworzyć udany związek, musi istnieć coś więcej niż tylko wymiana informacji. Wymiana niezbędnych informacji jest oczywiście ważna, ale nie może być jedyną formą porozumiewania się w związku. Dobry związek wymaga bliskości, słuchania, zrozumienia przeżyć drugiej osoby, reagowania na słowa, dopytywania, czyli ciekowości tego, co w życiu człowieka się wydarzyło, dzieje lub jego planów na przyszłość. Zatrzymanie swoich myśli, nadziei, marzeń i uczuć dla siebie oraz przyjęcie milczącej, chłodnej i wyniosłej postawy sprawia, że czujemy się samotni w relacji. Wycofanie się rani równie boleśnie jak słowa, niekiedy nawet bardziej.
„Wiele razy słyszałam jak mój mąż dzieli się z innymi informacjami na temat tego jak wielkie wrażenie zrobił na nim jakiś film lub tego, co się dzieje w jego pracy czy też opowiada o wrażeniach z podroży. Wiele razy mówiłam, że to wspaniale, że potrafi wyrażać swoje opinie i że bardzo chciałabym, aby ze mą dzielił się swoimi przeżyciami i że bardzo interesują mnie jego przemyślenia. Odpowiadał wtedy z przenikliwym chłodem w oczach: „Nie sądziłem, że to cię interesuje”. Oczywiście nic się nie zmieniało, czułam się izolowana, niegodna jego świata” – mówi Maria.
Sprzeciwianie się / kwestionowanie / podważanie
Sprzeciwianie się, kwestionowanie wszystkiego, co mówi druga osoba, podważanie każdego jej zdania to rodzaj słownej agresji, który polega na braku zgodny na inne zdanie. Agresor nie zanosi sprzeciwu i kwestionuje przemyślenia, spostrzeżenia ofiary. Nie może stracić kontroli, więc narzuca jej swoje zdanie. Stosowanie sprzeciwu skutecznie obniża wszelkie próby porozumienia i stworzenia bliskości.
„Prawie za razem, kiedy wyrażałam opinię na dany temat, on miał odmienne zdanie. Po latach przestałam wyrażać swoją opinię, aby nie zostać ukorzoną. Mówił: „Ależ skąd!”, „Tak nie jest!” lub „Nie masz pojęcia o czym mówisz”, „Nic nie rozumiesz”, „Zanim coś powiesz, przemyśl to”, „Nie ośmieszaj się”. On po prostu zawsze wiedział lepiej, co mi się powinno podobać, co powinnam myśleć, jak się zachowywać i jak mam interpretować rzeczywistość a nawet pogodę. „Jest zimno” – mówiłam, on odpowiadał: „Wcale nie , jest chłodno ”. „Jest 11:00” – a on dopowiadał: „Skąd! Jest 11:01”. Pamiętam, że kiedyś zwierzyłam się mojemu mężowi, że wpadałam na pomysł, aby napisać książkę. Wysłuchał mnie, a potem dodał: ”Nie sądzę, aby ktokolwiek chciałby coś takiego przeczytać”. Gasł przy nim mój cały zapał, entuzjazm. To było nie do wytrzymania”.
Lekceważenie
Lekceważenie jest niezwykle destrukcyjną formą przemocy, podważa bowiem rzeczywistość i przeżycia ofiary. Ofiara z czasem ma trudność z oceną samej siebie, tego co czuje. Może się nawet zastanawiać, czy jest z nią wszystko w porządku albo czy faktycznie nie ma poczucia humoru. Takie przekonania mogą doprowadzać do coraz większej frustracji i poczucia beznadziei. Wyobraźmy sobie towar w sklepie, który został przeceniony z 100 euro do 1 centa. Cena zostanie zredukowana prawie do bezwartościowego przedmiotu. Tak właśnie redukuje uczucia ofiary agresor – do nic nieznaczących przeżyć.
„Kiedy mówiłam, że czuję się zraniona lub nie uważam, aby to było zabawne, że czuję się upokorzona, on mówił: „Czuj inaczej”, „Twoje uczucia i wrażenia są nic niewarte”, „Masz bujną wyobraźnię” lub „Wszystko wyolbrzymiasz”, „Prowokujesz mnie”, „Trafiłaś na wspaniałego mężczyznę. Masz szczęście. Beze mnie skończyłbyś marnie”, „To nie ja mam gdzieś twoje uczucia, to ty masz urojenia” – wspominała Maria.
Przemoc pod przebraniem żartu
Przemoc pod przebraniem żartu występuje wtedy, kiesy agresor mówi swojej ofierze coś raniącego, co jest włożone w ozdobione ramki żartu. Często dzieje się tak przy wspólnych znajomych, by następnie powiedzieć, że przecież to był tylko żart, że przecież intencją wypowiadającego było wyłącznie rozbawienie towarzystwa. Forma żartów opowiada o zachowaniach ofiary, które wydarzyły się w ich zawiązku. Ten rodzaj słownej agresji nie ma wcale żatrobliwego charakteru, ponieważ trafia w najczulsze punkty ofiary, a niczego nieświadome towarzystwo zanosi się od śmiechu. Rani, trafiając w najczulsze punkty ofiary. Agresor rozkoszuje się swoim triumfem. Przemoc w formie żartu często dotyczy zdolności intelektualnych, wyglądu czy też umiejętności.
Selektywne blokowanie / odwracanie uwagi

Blokowanie i odwracanie uwagi to kolejna forma przemocy ukrytej w słowach. Agresor dąży do podporządkowania sobie komunikacji wewnątrz związku. To on decyduje na jakie tematy można rozmawiać w związku, a których nie można poruszać. Często są to tematy ważne dla pary, tematy, które powinny być omówione. W ten sposób uniemożliwia próby rozwiązania konfliktów. Partner może zażądać wprost przerwania rozmowy lub sprytnie zmienić temat. Ofiara może usłyszeć: „Za dużo mówisz”, „Nie rozumiem do czego zmierzasz”, „Koniec rozmowy, wychodzę”, „O nie, tak to my nie będziemy rozmawiać”, „Nie interesuje mnie twoje zdanie, to stek bzdur”.
„Kiedy uznałam, że w naszym związku pojawił się problem, o którym musimy porozmawiać, prosiłam o rozmowę, która szybko kończyła się słowami: „Dalszy ciąg rozmowy za kilka dni, teraz nie mam już ochoty z tobą rozmawiać” lub „Możemy rozmawiać, ale tylko na moich warunkach”, następnie mąż opuszczał pokój. Doprowadzało mnie to do rozpaczy, niewyjaśnione problemy nawarstwiały się i między nami było coraz gorzej” – twierdziła się Maria.
Trywializowanie
Trywializowanie polega na umniejszaniu wartości tego, co ktoś zrobił czy powiedział. Agresor pokazuje, że rzeczy ważne w oczach ofiary są w gruncie rzeczy nieistotne. Poniżająca osoba czuje się zwycięzcą, a poniżana osoba przeżywa emocjonalne rozchwianie.
„Moja przyjaciółka po wielu latach nauki obroniła doktorat, co było powodem do radości dla wielu osób, w tym również dla mnie. Przygotowałam jej małą niespodziankę, byłam dumna z siebie, że sprawiałam jej tę przyjemność . Mój mąż po całym wydarzeniu powiedział: „Jedni bronią doktorat, a inni potrafią tylko przygotowywać marne przyjęcia” – wspominała Maria.
Wyzywanie i grożenie
Zastraszając, agresor manipuluje ofiarą. Groźby dotyczą zazwyczaj kogoś lub czegoś. „Jeżeli nie będziesz robić tak jak powiedziałem, inni będę uważać cię za osobę niewiarygodną”, „Jeżeli się nie zmienisz, będziesz musiała na życie zarabiać na ulicy”, „Rób, co każę, bo dzieci będę spotykać się z tobą w szpitalu psychiatrycznym” – takie słowa często słyszała Maria. „Byłam nazywana przez niego wariatką, niezrównoważoną kobietą, głupią kobietą z nizin społecznych, czułam się przy nim gorsza i nic nie warta i bałam się jego gniewu oraz przenikliwie lodowatego spojrzenia” – mówiła Maria.
Wypieranie / zapominanie
Bywa tak, że ofiara jakiś czas po doznanym upokorzeniu próbuje porozmawiać na ten temat z agresorem, a tym czasem agresor zdąża już zapomnieć o wydarzeniu i twierdzi, że nie wie o czym mowa. „Mówiłam mężowi, że przez cały dzień było mi przykro po naszej porannej kłótni. Zaatakował mnie, ponieważ uznał, że podałam mu inną kawę niż zwykle, wylał ją na ziemię, wyzywał i wyszedł, trzaskając drzwiami. Odparł: „Jakiej kłótni? Nie wiem o czym ty mówisz…”, „Tobie jest przykro? Oszalałaś?”, „Ja czuję się świetnie, a ty tylko szukasz zaczepki” – wyznaje Maria.
Zapominanie to cały szereg „zagrań” powołujących się na luki w pamięci. Można kogoś krzywdzić poprzez zapominanie o wspólnych ustaleniach, zasadach ważnych dla związku. Zapominać można o upodobaniach czy ważnych datach dla drugiej osoby. Mąż Marii mawiał: „Na dziś wieczór zaplanowałem dla nas niespodziankę”. Po czym wybierali się na film do kina – brutalną i krwawą sensację. Dobrze wiedział, że Maria nie lubi tego rodzaju filmów. Mówiła mi „Z kina wracałam spięta i przygnębiona”. Kiedy powoływała się na fakty – mówił „ Nie mówiłem tak …..” „ Nie zrobiłem tego ……” „ Nie przypominam sobie ….”
Agresor nie uważa się za agresywnego. Zaprzecza oczywistym faktom. Ma to źródło w wewnętrznym konflikcie pomiędzy tym za kogo on sam się uważa, a potrzebą wyładowania złości czy agresji. Zaprzeczając, stara się uchronić swój wizerunek, chroni samego siebie przed nieuniknionym w późniejszym czasie kryzysem tożsamości. Można go porównać do Czarnoksiężnika z Krainy Oz, który odarty ze swojego wizerunku, nie jest już przerażającą siłą, sprawującą władzę nad innymi, lecz zahukanym i przestraszonym człowiekiem.
Swoim zachowaniem agresor wywiera wpływ na to, jak spostrzega siebie ofiara. Jeżeli ona coraz częściej słyszy, że myśli nielogicznie, że jest przewrażliwiona, że szuka powodu do kłótni, że tylko ona ma o nim takie zadanie, że z nim rywalizuje, że źle czuje, że zawsze chce mieć rację i inne podobne słowa, może z czasem tolerować większe dawki agresji, tracąc wiarę we własne odczucia. Myślę, że można stwierdzić, że przemoc emocjonalna to też układ możliwości manipulacyjno–dyskryminacyjnych.

Skutki przemocy mogą przybierać różną formę. Doznawana przemoc może zaniżać poziom rozwoju człowieka w porównaniu z jego potencjalnymi możliwościami. Natomiast dzieci doznające przemocy rozwijają zniekształcony sposób spostrzegania, doświadczania świata i budowania relacji. Mogą mieć problemy z nauką w szkole z powodu przeżywania męczących emocji, kłopoty z koncentracją i pamięcią. Obniża się również ich zdolność do budowania koleżeńskich relacji. W życiu dorosłym najprawdopodobniej powielą wzorce zachowań z dzieciństwa. Mogą mieć trudności z podejmowaniem decyzji, stawieniem granic, mogą mieć również znacznie obniżoną motywację. Dzieci przestają wierzyć w siebie samych, w swoje możliwości. Powielający się scenariusz powoduje, że małe osoby w końcu zaczynają w to wierzyć i godzić się ze zdaniem dorosłych na swój temat, nabierają skłonności do odrzucania swej osoby. Myślę , że osoby doświadczające przemocy emocjonalnej potrzebują większego dostępu do edukacji , informacji o tym gdzie szukać pomocy. Potrzebują bardziej zrozumieć swoją sytuację , poznać mechanizm przemocy . Potrzebuję siły aby w miejscu strachu i spętania – pojawiła nadzieja i siła .
Mam nadzieję, że jesteśmy w trakcie ewolucji świadomości, której przejawem jest przypisywanie coraz większej wartości człowiekowi, wzrost zainteresowania ludzkimi możliwościami oraz odnoszenie się z większym szacunkiem do ludzkiego życia i godności człowieka. Upadają stare hierarchie i myślowe stereotypy. Nie tolerujemy niewolnictwa, wyzysku nieletnich, przemocy wobec dzieci i kobiet. Przemoc fizyczna jest łatwiejsza do udowodnienia i dzięki temu łatwiej na nią zareagować, natomiast sprawcy przemocy emocjonalnej posługują się często kamuflażem i naruszając prawo moralne, nie naruszają prawa karnego.
Moim zdaniem za mało jeszcze zdajemy sobie sprawę z narastającej przemocy emocjonalnej, która często pojawia się w miejscu przemocy fizycznej. Systemy wszelkiego ucisku istnieją przecież dopóty, dopóki nie zostaną rozpoznane. Zjawisko przemocy emocjonalnej wymaga jeszcze wielu prac badawczych, które mogłyby się przyczynić do zmiany stereotypów na jego temat. Przyjrzyjmy się zatem własnemu życiu i stańmy się początkiem małej zmiany, która pozwoli przerwać przekazywanie przemocy z pokolenia na pokolenie.
Dzieci, które już się urodziły oraz te, które urodzą się w przyszłości, będą dorosłymi, które zaopiekują się nami na starość, zajmą się edukacją, przemysłem, polityką, nauką oraz zapewnią mam wsparcie. Jakimi będą osobami w wieku dorosłym? Czy będą otwarte na potrzeby drugiego człowieka? Czy będą posiadły umiejętność dzielenia się swoimi talentami? Czy będą potrafiły budować bliskie relacje? Czy będą podejmować odpowiedzialne decyzje? Jesteście początkiem, wzorem matki, ojca, żony, męża, partnera, partnerki, babci, dziadka, wreszcie – CZŁOWIEKA. Możecie pomóc stać się dzieciom dojrzałymi, zdolnymi do empatii i zaangażowania dorosłymi. Słowa moją wielką moc – mądrze korzystajcie z ich potęgi.
Monika Młodzianowska
Monika Młodzianowska
Psycholog kliniczny, coach rodzicielski, terapeutka pracująca w nurcie Solution Focused Brief Therapy (ukończony I i II stopień ), trenerka metody KIDS’ SKILLS oraz porozumienia bez przemocy (NVC).
terapia skype: monikamlodzianowska
monika.mlodzianowska@gmail.com