Felieton, Świat, Życie i społeczeństwo

Putin jak Hitler?

Gdyby porównać ostatnie przemówienie Putina, w którym obrażał Ukrainę i Ukraińców oraz maniakalnie mówił o potędze Rosji, z ostatnim, radiowym przemówieniem Hitlera z 30 stycznia 1945 roku, można byłoby dopatrzeć się wielu podobieństw. Jest w tych przemowach wiara w mesjańską rolę obu narodów broniących swych państw przed zagrożeniem czyhającym ze strony, dla Hitlera – Wschodu, dla Putina – Zachodu oraz Ukrainy określanej mianem nazistowskiej. Wrogowie są odmienni, ale narracja jest podobna.

Dla Putina to Zachód, a zwłaszcza USA i zwasalizowana – jego zdaniem Ukraina – są wrogami „Mateczki Rosji” toczącej od lat bój o przywrócenie równowagi na świecie. Dla wodza III Rzeszy byli to „kremlowscy Żydzi” wezwani na pomoc przez Zachód nie rozumiejący jak wielkim są oni zagrożeniem dla cywilizacji zachodniej. W obu mowach jest przekonanie, że pomimo ofiar i Rosja i Niemcy wyjdą z tych prób zwycięsko.

W przypadku Hitlera słowa te zakrawały na ironię, bo kiedy je wygłaszał alianckie bomby spadały na Berlin, Drezno, Lipsk, zaś całe Niemcy leżały już w ruinie. Na Moskwę bomby nie spadają, ale gospodarka Rosji w kleszczu zachodnich sankcji już ledwo zipie, zwłaszcza tych najbardziej dotkliwych nałożonych na rosyjski system finansowy.

Fot. interent

Można w tych mowach zauważyć rasistowskie poczucie wyższości nad innymi narodami, które jeśli są niepokorne, należy przywoływać do porządku. Wynika to – zdaniem obu dyktatorów – z ich dziejowej misji. Hitler mówił – „w ciągu sześciu lat udało się nam, nadludzkim wysiłkiem, uzdrowić rdzeń narodu niemieckiego pod względem obronności, co oznacza, że w pierwszej linii nie wyposażyliśmy go w maksymalne środki prowadzenia wojny lecz napełniliśmy go duchowo wolą stawiania oporu i pewności siebie.”

Z tej walki – za cenę morza krwi – Niemcy odrodzą się na nowo, jak feniks z popiołów. Putin natomiast przekonywał swoich rodaków, że rosyjska armia wypełni szybko swój obowiązek i przywróci Ukrainę na łono „rosyjskiego miru”. Czytając je na chłodno i z odpowiednim dystansem można odnieść wrażenie, że są irracjonalnym ciągiem skojarzeń i wyartykułowanych resentymentów oraz fobii. Pasującym bardziej do pacjentów szpitala psychiatrycznego, a nie do przywódców państw.

Rzecz jednak w tym, że to one – resentymenty i fobie oraz megalomania – są i były źródłem ich polityki. Nie ma w nich racjonalnej logiki, w naszym rozumieniu. Dlatego tak trudno nam je zrozumieć. Tak trudno przewidzieć dalsze kroki, w przypadku Putina. Zwłaszcza dziś, kiedy osaczony, przyparty do muru, bombardowany informacjami o klęsce swoich wojsk na Ukrainie, zapewne się zastanawia co dalej robić. Jednak mimo wielu obaw, że oszalał, że już zagroził użyciem broni atomowej, trzeba go – jak Hitlera – powstrzymać.

Antoni Styrczula

Autor był dziennikarzem, zarządzał mediami, opinii publicznej najbardziej kojarzy się z funkcją rzecznika prasowego Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego. Prowadzi bloga Zapiski spod Puszczy.