Świat, Życie i społeczeństwo

Sławomir Sierakowski o wojnie na Ukrainie cz. 2

Nowe orędzie prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zelenskiego: „Długo powtarzano nam, że Ukraińcy w czymś nie mają racji. Często nie widzieliśmy, że jesteśmy w czymś do czegoś zdolni. Ale to się zmieniło. W rozmowach z naszymi partnerami widzę rosnący szacunek” – powiedział Wołodymyr Zełenski. Powiedział, że w trakcie ostrzału zginęło 16 dzieci, a kolejnych 45 zostało rannych.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski

***

Oto korespondencja rosyjskiego żołnierza z matką – tuż przed jego śmiercią:

„Liosza, jak się masz? Dlaczego tak długo nie odpowiadasz? Czy rzeczywiście jesteś na ćwiczeniach wojskowych?
Mamo, nie ma mnie już na Krymie, nie jestem na ćwiczeniach wojskowych.
A gdzie w takim razie? Tata pyta, czy można wysłać ci paczkę.
O czym ty mówisz, o jakiej paczce? Jedyne, czego chcę w tej chwili, to zdechnąć.
O czym ty mówisz? Co się stało?
Mamo, jestem na Ukrainie. Toczy się tam prawdziwa wojna. Boję się, brutalnie traktujemy wszystkich, nawet spokojnych obywateli. Każdego. Powiedziano nam, że będą nas witać, ale zamiast tego rzucają się przed nasze transporty wojskowe, żeby nas nie przepuścić. Nazywają nas faszystami. Mamo, jest mi tu naprawdę ciężko.

***

Panika finansowa w Rosji. W Moskwie: rubel się załamał, handel na giełdach został wstrzymany, w bankach ustawiają się kolejki, a ludzie próbują wypłacić gotówkę z bankomatów.

***

CAŁOŚCIOWA ANALIZA: Co militaryzacja Niemiec znaczy dla Europy, Rosji i Polski – dla Onet.pl i szwedzkiego Aftonbladet.

Skończyła się epoka niemieckiego pacyfizmu, pasywizmu i całej prorosyjskiej Ostpolitik. Tak korzystna dla Rosji i zabezpieczająca ją od Zachodu przez 70 lat polityka Niemiec pompowała dumę i pewność siebie Kremla. Teraz bardzo ją uraża. Duma w Rosji jest nie mniej ważna niż terytorium. Dla Putina, zafascynowanego, jak każdy car Rosji, Niemcami to bardzo ciężki cios. Broń atomową postawił w gotowości właśnie z powodu radykalnego zwrotu Niemiec i rewolucji w stosunku do wojskowości.

Niemal z dnia na dzień Berlin zaczął przodować w czterech (!) kluczowych obszarach: w procesie nakładania sankcji na Rosję, w polityce wojskowej, w uniezależnieniu się od gazu, a także w dostarczaniu broni na Ukrainę. To Niemcy dziś zaopatrują ją w tę najbardziej niebezpieczną: 500 Stingerów i 1000 sztuk broni przeciwpancernej. Dla porównania: w zabójczej dla ZSRR wojnie w Afganistanie, różnicę zrobiło 2500 Stingerów dostarczonych przez Amerykanów przez 5 lat. Co ważne, tę broń wciąż da się transportować do Kijowa, nie mówiąc o całym ukraińskim interiorze. Przy tak szybko rosnącej liczbie państw gotowych zaopatrywać Ukrainę (m.in. Szwecja, Portugalia, Belgia, Grecja), wojna może potrwać bardzo długo, nawet jeśli Ukraińcy bronić będą musieli już tylko zachodniej Ukrainy. Zauważmy, że Polska staje się zapleczem takiej wojny, a to bardzo wymagająca i niebezpieczna rola. Warunkiem powodzenia musiałoby być wycofanie się z autorytaryzmu PiS, który blokował fundusze europejskie i współpracę z sojusznikami.

Postawa Niemiec pokazuje, że czas działa już na korzyść Ukrainy. A każdy dzień przynosi gigantyczne straty gospodarcze, geopolityczne i finansowe dla Rosji. W poniedziałek spodziewany jest upadek rubla do poziomu ceny papieru, na którym zostały wydrukowane.

Olaf Scholz ogłosił, że chce odciąć najważniejsze banki Rosji od SWIFT i zamrozić wszystkie majątki oligarchów. Najlepszemu przyjacielowi Władymira Putina byłemu kanclerzowi Niemiec Gerhardowi Schroederowi radziłbym od teraz zakładać torbę papierową na głowę, jak chce wyjść z domu.

Wszystko zmienia też decyzja kanclerza Scholza o odejściu od zależności surowcowej od Rosji. Mają powstać dwa duże gazoporty w Brunsbuttel i Wilhelmshaven. Niemcy chyba zdały sobie sprawę z tego, że nie ma co czekać, aż Moskwa sama zakręci kurek, albo zacznie go używać znowu do manipulowania polityką Berlina, a tym samym całej Unii. Odejście od atomu postawiło Niemcy w absurdalnej roli państwa skazanego na werdykty geopolityczne Moskwy. Ale teraz Moskwa kojarzy się bardziej z nazizmem niż z pokonaniem nazizmu. Może Polska przestanie się kojarzyć z rusofobią, a Ukraina zostanie zauważona wreszcie jako ofiara nazizmu, co od początku powinno zobowiązywać Niemcy do pomocy ofierze, a nie stania z boku.

Niemniej fundamentalną zmianą, która pokazuje, jak cała architektura bezpieczeństwa na świecie układa się na naszych oczach na nowo, jest przeskok Niemiec od powojennej polityki pacyfizmu do aktywnej polityki obronnej. Może być to w ramach idei “strategicznej autonomii” w Europie, jak zaproponował Emanuel Macron czy w ramach NATO, dając Sojuszowi nową energię. Po przeorientowaniu się na Pacyfik polityki zagranicznej USA, ktoś wreszcie wypełni próżnię po ich zaangażowaniu w obronę Europy. Tak czy inaczej, na razie USA muszą na powrót zadbać o bezpieczeństwo starego świata. Ale Niemcy przyłączają się już dziś. Scholz zapowiedział, że Niemcy będą bronić każdego cala ziemi NATO. Nie przypominam sobie takich słów ze strony niemieckiego polityka. Można to było pomyśleć, ale mówić jakoś tak nie wypadało. Od dziś wypada.

Skalę możliwości Niemiec najlepiej oddaje to, że zadeklarowali wydać jeszcze w tym roku 100 mld euro na Bundeswehrę, a do 2024 osiągnąć poziom 2 proc. wydatków na armię. To poziom przyjęty w NATO za standardowy. Podobny zwrot dokonuje się w polityce bardzo wielu państw dziś w Europie i na Świecie. Jeśli możliwy był w Niemczech, to tym bardziej możliwy będzie we Włoszech, Słowacji i innych tradycyjnie prorosyjskich państwach.

W tym samym czasie NATO wypowiedziało umowę z Rosją o nierozmieszczaniu stałych baz NATO w Europie Wschodniej, co wreszcie wyprowadza nas z roli członka drugiej kategorii Sojuszu. Przypomnijmy, że według planów obronnych NATO, to dwie dywizje niemieckie miały nam przyjść z pomocą w pierwszej kolejności, gdybyśmy zostali zaatakowani przez Rosję. Teraz będą to dwie dywizje, a może więcej, ale uzbrojone.

W międzyczasie Finowie zebrali 50 tys. głosów dla projektu przedyskutowania wejścia do NATO. To oznacza, że parlament będzie musiał się nią zająć. Pewnie i tak by to zrobił. Petycja nie cieszyła się popularnością do ostatniego dnia przed inwazją, później się to radykalnie zmieniło. Gdyby Finlandia weszła do NATO, to wojska Sojuszu znalazłyby się o rzut beretem od Petersburga. To byłaby kolejna poważna geopolityczna porażka Rosji. Szwecję z NATO łączą gwarancje bezpieczeństwa ze strony USA, ale formalne wejście do NATO jest także tam popularniejsze dziś niż kiedykolwiek.
Ani jednego większego miasta ukraińskiego Putin jeszcze nie zdobył, a już stracił 20 bliskich mu państw.

Nie inaczej należy interpretować woltę Węgrów. Przestali blokować sankcje wobec Rosji, bo gospodarczo zależą przede wszystkim nie od Moskwy, ale od Berlina. Stamtąd mają największe inwestycje, a czy Rosja zbuduje Węgrom elektrownię atomową, to przestało właśnie być oczywiste. Poza tym także Orban chce zobaczyć pieniądze z Funduszu Odbudowy. Wyskoczył więc z kieszeni Putina, przeskoczył do kieszeni Scholza. To kolejna istotna zmiana.
Na końcu światło zgaszą mu Chińczycy, którzy dobrze pamiętają, kto im najwięcej ziemi zabrał, a kto z nimi robi prawdziwe interesy.

Chińczycy nie zawierają trwałych sojuszy, lojalni są tylko warunkowo i do czasu. Bezwzględnie wykorzystują przewagi ekonomiczne. Rosja dotąd mogła manewrować między Chinami i Zachodem. Teraz już nie może. Pekin pije szampana. A sekretarz XI zdążył już zadzwonić do Scholza i omówić relacje drugiej i czwartej z największych gospodarek na świecie.
Na koniec ważne zastrzeżenie. Adam Michnik lubi opowiadać taką anegdotę: gdy trwał spór o wojnę w Iraku i Adam krytykował bierność Niemiec, zapytał go Daniel Cohn-Bendit, przywódca Maja 1968 r. w Paryżu: Adam, a Ty jesteś pewien, że wolisz Niemcy silne, a nie słabe militarnie? Michnik: – Przyznam szczerze, że zamilkłem.

Pamiętajmy, że dopiero co mieliśmy prorosyjskiego Trumpa w USA i Brexit w Wielkiej Brytanii, dwóch ojczyznach demokracji liberalnej. W Niemczech nie zawsze rządzić muszą rozsądni i umiarkowani politycy. Co chcę przez to powiedzieć: teraz powinniśmy włożyć całą energię w to, żeby powstały bazy NATO w Polsce z amerykańskimi żołnierzami, ale przede wszystkim w jak najściślejszą integrację europejską, żeby tak Niemcy, jak i Polska były splecione siecią wzajemnych zależności i nie mogły nigdy zwrócić się przeciw sobie.

Sławomir Sierakowski
Teksty pochodzą z profili internetowego FB autora i publikowane są za jego zgodą.
Autor jest publicystą, socjologiem oraz analitykiem ds. polityki zagranicznej.