Arbuz to dar Afryki dla człowieka. Narodził się na południowych pustyniach Kalahari i Namibii, aby od co najmniej czterech tysięcy lat gasić ludzkie pragnienie i to tylko część tajemnic tego smakowitego owocu. Zielona gotowana skórka łagodzi nieżyty jelit. Biała warstwa tuż pod nią bogata jest w pektyny oraz celulozę, bezcenne dla osób z podwyższonym cholesterolem. Dlaczego? Cholesterol produkuje nasza wątroba, bez niego nie da się żyć, ponieważ jest niezbędny do trawienia. W trakcie każdego posiłku wysyłany jest w żółci do pracy. Niestety, czasem bywamy zbyt nadgorliwi i wytwarzamy go za dużo w stosunku do ilości pokarmu, niezużyty nadmiar przenika do krwiobiegu, krąży i osadza się w tętnicach. Po schrupaniu białej warstwy błonnik łączy się z cholesterolem i w tej postaci usuwany jest z organizmu. Natomiast pektyny przydają się każdemu człowiekowi żyjącemu w zanieczyszczonym środowisku, gdyż przyczyniają się do oczyszczania ciała z niektórych metali ciężkich. Głębiej w arbuzie ukryta jest rozkosz dla podniebienia – apetyczny różowy miąższ, czyli właściwie woda, w której pływa sporo rozmaitych witamin, życiodajnych pierwiastków, energetyzujące cukry i mnóstwo innych substancji, np. cytrulina obniżająca ciśnienie. Wśród miąższu rozrzucone są brązowe nasiona, zasobne w tłuszcze, które m.in. w Gruzji powszechnie są stosowane do wzmocnienia organizmu w czasie infekcji. Nie raz sama korzystałam z ich energii: czubatą łyżkę nasion miksowałam z łyżeczką miodu i niewielką ilością przegotowanej wody.
Anna Toott
zdrowystragan.blogspot.com
Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za wykorzystanie informacji. Zamieszczone w poradach informacje nie mogą służyć do samodzielnego stawiania diagnozy, ani zastąpić porady lekarskiej.