Zainteresowanie „młodymi klasykami”, zwanymi w branży motoryzacyjnej youngtimerami, w ostatnim czasie znacząco przybrało na sile. Starsze pojazdy cieszą się uznaniem wśród coraz młodszych pokoleń pasjonatów motoryzacji.
Za młode na zaszczytne miano klasyka, ale już za stare dla podążających za nowością. To w skrócie definicja youngtimerów, przeżywających wśród kolekcjonerów drugą młodość. Dla wielu ludzi powrót do dawnych, często prostszych technologii i rozwiązań ma swój urok – w końcu nic tak nie cieszy jak samodzielnie rozwiązany problem przy swoim samochodzie. Jeszcze nie tak dawno przeważająca część kierowców znała „na wylot” swój wóz i potrafiła wykonać przy nim wiele podstawowych napraw. Dziś tak się już nie da. Inną zgoła rzeczą jest klimat przeszłości, który pomimo upływu lat, wciąż potrafi krążyć w starej karoserii czy wnętrzu, które choć czasem czarne i ascetyczne – do ostatniej śrubki przesiąknięte jest minionymi czasami, które już nie wrócą.
W ostatnich latach zaobserwować można też znaczący wzrost wartości tych samochodów. W krajach zachodnich takich jak Wielka Brytania czy Niemcy, gdzie od lat organizowane są licytacje klasycznych maszyn, zjawisko to występowało już znacznie wcześniej. Coraz więcej youngtimerów określanych jest mianem bezpiecznej lokaty kapitału, co stanowczo przekonuje dużo ludzi do ich zakupu. Co ciekawe, trend ten podbijają często media społecznościowe, a nawet telewizja i reklamy, w których często pojawiają się przyciągające uwagę, klasyczne pojazdy. Dzięki temu wiele osób niezwiązanych wcześniej z motoryzacją zaczyna interesować się danym modelem samochodu i dążyć do jego zakupu.
Z roku na rok youngtimerów na rynku zaczyna przybywać. Na ich zlotach będziemy podziwiać świetnie utrzymane Volkswageny New Beetle czy nietknięte zębem czasu sztuki Chryslera PT Cruisera. Obcowanie z 20.- a nawet 30-letnim autem może uchodzić więc za prawdziwą podróż w czasie, która nie zawsze wymaga wysokich nakładów finansowych. To doskonały sposób, by wyróżnić się z tłumu i spojrzeć na dawno zapomniane rozwiązania, design czy mechanikę z zupełnie innej strony. Obecnie można też zaobserwować znaczny wzrost liczby zakładanych klubów i organizowanych spotkań miłośników tego typu samochodów. Dzięki modzie na retro wiele niegdyś zwyczajnych samochodów zyskało drugie życie i stało się czyimś oczkiem w głowie.
Youngtimer dla każdego
Od ostatnich kilku lat posiadanie starszego pojazdu uchodzi za pewnego rodzaju nobilitację. Ludzie coraz chętniej gustują w ponad 25-letnich samochodach, które nawet po upływie wszystkich tych lat nadal potrafią utrzymywać status kultowych. Prawdziwym królem wśród tego typu maszyn są Mercedesy – z modelami W124 i W201 na czele. Wygodny „baleron”, który niegdyś należał do jednego z najpopularniejszych widoków na polskich postojach taksówek, obecnie może być ciekawą alternatywą dla nowoczesnego samochodu. Sylwetka czterodrzwiowego sedana z błyszczącą statuetką na masce jeszcze 30 lat temu była dla wielu nieosiągalnym marzeniem. Posiadaczem przyzwoitej, bazowej wersji można stać się już za kilkanaście tysięcy złotych. Równie udanym modelem był „Baby-Benz”, który dzierżył miano pierwszego kompaktowego Mercedesa w historii marki. Egzemplarze z końca produkcji na tzw. „szerokiej listwie” wciąż są łatwo osiągalne i fabrycznie były wyposażane w ABS. To dobra opcja dla początkujących kierowców, którzy chcą poruszać się samochodem z duszą, który jednocześnie nie zrujnuje ich portfela.
Dobrym kandydatem na bezawaryjnego youngtimera w ciągu ostatnich lat stało się również Audi 80 B3. Prosta konstrukcja, choć ma już swoje lata, nadal może zaskoczyć niektórymi rozwiązaniami. Jednym z nich był system Procon-Ten, który za sprawą specjalnych mechanizmów sprawiał, że podczas kolizji kierownica przesuwała się do wewnątrz deski rozdzielczej. Mądre zabezpieczenie było naturalnie stosowane w samochodach bez poduszki powietrznej kierownicy. Trzecia generacja Audi 80 była jednym z popularniejszych samochodów, które w latach dziewięćdziesiątych importowano do Polski. Srebrną sztuką z oszczędnym silnikiem diesla poruszał się serialowy inż. Stefan Karwowski (Andrzej Kopiczyński) w drugiej odsłonie przygód kultowego „Czterdziestolatka”.
Ze stylem i na co dzień
Nie można też nie wspomnieć o włoskiej scenie motoryzacyjnej, która pełna jest różnych youngtimerów. Myśląc o oszczędnym wozie na codzienne dojazdy do pracy na myśl od razu przychodzi pierwsza generacja Fiata Pandy. Trzydrzwiowe nadwozie przez kilka dekad udowadniało innym, że niekiedy mniej znaczy więcej. Nawet dzisiaj mały samochód jest częstym widokiem na drogach całej Italii, a trwający do 2003 roku okres produkcji to gwarancja ciągłego dostępu do części zamiennych. Jeśli jednak szukamy czegoś ze sportową nutą, ale w rozsądnej cenie – warto zainteresować się Fiatem Coupé. Zaprojektowane przez Chrisa Bangle’a nadwozie charakteryzuje ponadczasowy styl. Lakierowany pod kolor nadwozia panel deski rozdzielczej nawiązuje do klimatu lat sześćdziesiątych. Podstawowe silniki 1.8 16V oraz 2.0 16V przysporzą wiele frajdy z jazdy jednym z najpiękniejszych coupé lat dziewięćdziesiątych.
Choć propozycji godnych uwagi samochodów jest o wiele więcej, podczas poszukiwań wymarzonego youngtimera należy kierować się wyłącznie własnymi przekonaniami i oczekiwaniami. Każdy w końcu odbiera dawną motoryzację na swój unikalny sposób. Niektórzy pragną nostalgicznej podróży w przeszłość i nie przeszkadza im brak klimatyzacji czy nawet radia. Inni zaś oczekują od wozu tego, czego bardzo brakowało im przed laty – chcą prawdziwego luksusu, a ilość spalanego paliwa jest dla nich rzeczą drugorzędną. W znacznej większości przypadków przeważa jednak sentyment. Powrót do beztroskich czasów dzieciństwa czy spełnienie marzeń z plakatów samochodowych, które dawniej zdobiły ściany pokoju każdego moto-maniaka. Najważniejsze jednak, by jazda swoim „prawie oldtimerem” była prawdziwą odskocznią od codzienności, wspaniałą przygodą, która rozpoczyna się na nowo po każdym otwarciu drzwi garażowych.
Marcin Zachariasz
Źródło: DlaPolonii