Świat

Zagłada cywilizacji?

Niektórzy rodacy martwią się o bezpieczeństwo Polski w związku z konfliktem ukraińsko-rosyjskim. Inni interesują się rogrywkami politycznymi przed wyborami prezydenckimi i parliamentarnymi w Polsce. Tymczasem na naszych oczach giną ludzie i zabytki. Stale też zwiększa się zagrożenie nie tylko dla światowej demokracji lecz nawet dla naszej cywilizacji.

Sumerian_26th_c_Adab_Tak zwane pańswo islamskie ISIS opanowało tereny północnego Iraku oraz sąsiedniej Syrii łącznie z milionowym miastem Mosul. Na terenach tych niszczą zabytki kulturalne. W muzeum w Mosulu rozbito pomniki liczące prawie 3 tysiące lat, a także u bramy miasta zniszczono słynny posąg byka ze skrzydłami. Bojówkarze ISIS wycinają ze starożytnich zabytków rzeźby i sprzedają je handlarzom antyków. Najlepiej „idą” głowy bo za nie płaci się najwięcej, więc zbrodniarze zostawiają często rzeźby bez głów. Ruiny miasta Hatra, liczące około 2,300 lat, wpisane na listę światowego dziedzictwa Unesco, służą jako pole ćwiczebne, magazyny broni, a nawet miejsce egzekucji więźniów. Zniszczenia zabytków nastąpiły także w miastach Hormuz i Nimrud. Do burzenia używano nawet buldożerów.
Ze sprzedaży zabytków ISIS zdobywa finanse. Lecz oczywiście nie jest to jedyne źródło dochodu. Szacuje się, że ISIS zarabia od jednego do dwóch milionów dolarów dziennie na wydobyciu i handlu ropą naftową z kontrolowanych terenów Iraku i Syrii. Bojówkarze szmuglują ropę do południowej Turcji. Eksperci oceniają, że ISIS produkuje dziennie 44 tysiące baryłek w Syrii i około 4 tysiące baryłek w Iraku. Inne źródło dochodu to okupy za porwanych obcokrajowców. Ministerstwo skarbu USA przyznało, że w ostatnich dziesięciu latach Al-Kaida i jej sprzymierzeńcy dostali za uwolnienie zakładników około 200 milionów dolarów. Na opanowanych terenach ISIS wprowadza przymusowe opłaty zapewniające dostawę wody i energii, a także ochronę. Kto odmówił opłat, został zabity. A w samym Mosulu ukradziono z banków 500 milionów dolarów.
Lecz prawdziwy niepokój budzą rosnące wpływy państwa islamskiego na inne kraje. Dotyczy to specjalnie Libii. Oto niejaki Abu-Arhim Al-Libim, specjalista od spraw rekrutacji i propagandy „kalifatu” islamskiego opublikował pismo, w którym oświadczył: „Allah obdarzył Libię strategiczną pozycją i łatwym dostępem do południowych państw europejskich krzyżowców. Możemy tam wprowadzić chaos, doprowadzić do zamknięcia szlaków żeglugowych, a także atakować ich okręty i zbiornikowce”. W innym oświadczeniu bojownicy świętej wojny oświadczają, że wyślą do Europy pół miliona nielegalnych emigrantów, wśród których z łatwością ukryją się zamachowcy. Nie są to czcze pogróżki. Wszak w ubiegłym roku z Afryki do Włoch na statkach i łodziach przedostało się conajmniej 170 tysięcy osób. A terroryści z państwa islamskiego nawiązali już kontakt z przemytnikami.
Zachodnie wywiady obawiają się, że kalifat stworzy własną flotę na Morzu Śródziemnym. Ostatnio dziennik „Il Messagero” omówił analizę włoskiego ministra obrony. Oto państwo islamskie zdobyło w Libii kontrolę nad kilkoma portami i ma różnego rodzaju statki. Będzie mogło uprawiać piractwo, podobne do tego w Somalii, zdobywać jeńców i wymuszać okup. „Il Messagero” i inne gazety twierdzą, że wymagana jest interwencja zbrojna, na którą jak dotąd państwa Zachodu nie mają ochoty.
Wpływy kalifatu ISIS docierają i do innych krajów Afryki. Oto w Nigerii terroryści Boko Haram zgłosili ostatnio swą przynależność do kalifatu. A skrajni muzułmanie uważają, że reprezentują prawdziwy i czysty Islam. Mawet młody Australijczyk Jake Bilardi zawędrował do Ramadi w Iraku, by tam śmiercią samobójczą zabić innych braci w Islamie. Na szczęście oprócz siebie nie zabił nikogo.
Skrajny Islam dociera również do Europy. W pierwszy dzień Nowego Roku w Bośni, w gminie Velika Kladusza tutejszy imama Selvedin Beganović zaatakowany przez nieznanych osobników i cudem uniknął śmieci. Był to już trzeci atak na imana. Kto go nie lubi? Otóż w okolicznej wsi muzułmańscy fundamentaliści wykupili domy, tworząc gniazdo rządzące się prawem szariatu. Podobno właśnie z tych terenów kilkudziesięciu chłopaków wyruszyło na front do Syrii Iraku. A imam Beganović nie bał się mówić, że werbowanie Bośniaków na obce fronty jest złe. Mówił: „To nie nasza wojna, naszym dżihadem jest walka z bezrobociem i opiekowanie się naszymi rodzinami.” Napadani są również przyjaciele imama, zwolennicy „tradycyjnego” bośniackiego islamu, który głosi idee pokoju oraz miłości do bliźniego i od wieków koegzystuje z innymi religiami.
A jak wygląda ostatnio sytuacja na Bliskim Wschodzie? Osiągnięto jakieś sukcesy w rejonie miasta Tikrit, lecz stamtąd jeszcze daleko do irackiego Mosulu, nie mówiąc już o państwie islamskim w Syrii, gdzie ISIS osiąga najlepsze dochody ze sprzedaży ropy naftowej. Niestety walki w Syrii trwają już ponad 4 lata. I stamtąd właśnie odbywa się najnowsza wędrówka ludów, zagrażająca stabilności Europy. Przecież dopływ masy bezrobotnych osób zagraża ekonomii kraju, do którego przybywają.
Gdy piszę te słowa, dochodzą do mnie echa ostatniego napadu w Tunisie. Zginęło ponad 20 osób, turystów odwiedzających muzeum, także kilku Polaków. Czy to nie dowód, że skrajny islam zagraża naszej cywilizacji, także poprzez zniechęcenie turystów do odwiedzania zabytków kultury? Niestety będziemy świadkami wielu podobnych napadów, także w Australii. Czas pokaże, czy Zachód będzie w stanie uratować się przed prawdziwą zagładą cywilizacji. 

Jerzy Moskała