50. lat minęło jak jeden dzień… zaśpiewała Konsul Generalny RP w Sydney, pani Monika Kończyk na balu z okazji złotych godów istnienia Klubu Polskiego w Bankstown.
Ale przedtem, prezes klubu pan Andrzej Lubieniecki powitał wszystkich gości, wymieniając reprezentantów rządów Polski i Australii, przedstawicieli polskich organizacji polonijnych oraz gości honorowych. “Wszystko zaczęło się 50 lat temu. Budowa małej Polski, jak powiedział w wywiadzie dla radia SBS pan Stanisław Ejsach” – zaczął Andrzej Lubieniecki, przybliżając zebranym historię obiektu. Powstanie Klubu Polskiego w Bankstown było inicjatywą księdza Edmunda Gagajka, który w roku 1959 utworzył komitet i nową organizację pod nazwą Spółdzielnia im. Tadeusza Kościuszki. Tworzyli ją polscy emigranci, osiedleni na przedmieściach Sydney, w Chullora i Bankstown. To oni zbierali pieniądze na zakup ziemi i budowę obecnej siedziby klubu. Niektórzy, jak wspominał pan Ejsach, zastawili swoje domy by otrzymać kredyt bankowy na ten cel. W 1970. spółdzielnia zarejestrowała drugą organizację pod nazwą Bankstown Polish Club, w celu uzyskania koncesji na alkohol. Do $60 000 zebranych przez komitet, dołączono następne $60 000 pożyczki i 26. lutego 1972 roku położono pierwszą betonową płytę fundamentów. Rozpoczęła się budowa Klubu Polskiego w Bankstown. W lutym 1973 roku, podczas wizyty w Australii, kardynał Karol Wojtyłła przybył do Bankstown i pobłogosławił nowo wybudowany Bankstown Polish Club. Klub Polski w Bankstown został oficjalnie otwarty 24 lutego 1974 roku.
Konsul Generalny RP, pani Monika Kończyk przełożyła 50. lat na dni, godziny, minuty, reasumując: “To tylko liczby. Za tymi liczbami kryją się ludzie: byli, obecni prezesi, dyrektorzy i członkowie klubu. W Polsce jest takie powiedzenie – mówiła dalej pani konsul – że żeby utrwalić pamięć o sobie, trzeba zasadzić drzewo, jako symbol pamięci, by nas pamiętano na wieki. Wy Państwo zrobiliście znacznie więcej. Zbudowaliście polski dom na antypodach, do góry nogami. Przenieśliście kawałek Polski tutaj do Australii, do Bankstown. To niesamowite, to po prostu cudowne. Ale Klub Polski to nie tylko mury – kontynuowała pani konsul Monika Kończyk. – To miejsce promocji kultury, sztuki, muzyki, to czasem teatr, kabaret. To również miejsce zachowania tradycji języka i polskiej kuchni.
Klub Polski w Bankstown można nazwać opiekunem polskości. W przenośni, polski klub to twarz człowieka, twarze ludzi którzy działali i działają w tym miejscu. To dźwięk muzyki, która jest tu grana, to stukot butów podczas występów tanecznych, to piękne słowa wypowiadane podczas wszelakich występów artystycznych. To również obrazy zachowane w ludzkiej pamięci.”
Więcej takich obrazów nasza pamięć kolekcjonowała tego wieczora. Przemówienie posłanki z regionu Bankstown, pani Tani Michalik, ponowne poświęcenie klubu przez księdza Edmunda Budziłowicza, uhonorowanie dr Kai Łukaszewicz członkostwem do końca życia. A potem rozległ się stukot butów członków zespołu Kujawy, zabrzmiała muzyka Mirka, nad która unosił się mocny głos Michała i wszyscy ruszyli w tany.
Dziwny jest ten świat… – śpiewał Michał Macioch. A ja pomyślałam że “ludzi dobrej woli jest więcej i mocno wierzę w to, że ten świat”, ta mała Polska w Australii “nie zginie dzięki nim”.
Ela Chylewska