Próbowaliśmy przypomnieć mieszkańcom Gryfina o 1 Samodzielnej Brygadzie Spadochronowej i jej dowódcy gen. Stanisławie Sosabowskim oraz ich udziale w operacji „Market Garden” – powiedział Julian Dalidowicz, wiceprezes Zarządu Towarzystwa Miłośników Historii Ziemi Gryfińskiej, regionalista i nauczyciel historii w Zespole Szkół Ponadpodstawowych w Gryfinie.
W czasie naszej dwudniowej imprezy przewinęły się setki uczestników, zarówno tych młodszych jak i dużo starszych. My jako Towarzystwo Miłośników Historii Ziemi Gryfińskiej, taki duży dwudniowy piknik historyczny organizowaliśmy pierwszy raz. Choć istniejemy już 20 lat, dopiero teraz podjęliśmy takie wyzwanie. Całe szczęście, że mieliśmy wsparcie od wielu zaprzyjaźnionych z nami instytucji i organizacji. Wsparła nas Gmina Gryfino i dopomogła finansowo. Biblioteka Publiczna w Gryfinie wzięła na siebie ciężar przygotowania plansz z dwiema wystawami, które opracowane zostały przez Instytut Pamięci Narodowej. Gryfiński Dom Kultury wsparł piknik sprowadzając kino plenerowe i na gryfińskim nabrzeżu, gdzie wszystko się odbywało można było obejrzeć film „O jeden most za daleko”. Zachodniopomorski Urząd Marszałkowski sfinansował upominki dla wolontariuszy, którymi były okolicznościowe koszulki. Szczecińska delegatura IPN przygotowała atrakcje dla najmłodszych. Cały czas byli z nami nasi przyjaciele z Klubu Historycznego „Szlakiem Narbutta” i Grupy Rekonstrukcji Historycznej „Nałęcz” z Trzebiatowa. Wspierał nas kulinarnie Zespół Szkół Ponadpodstawowych w Gryfinie. Przez całe dwa dni czynny był punkt informacyjny Centrum Szkolenia Bojowego z Drawska. Był też punkt Fundacji DKMS, poszukującej potencjalnych dawców szpiku kostnego. Byli z nami też przedstawiciele Zachodniopomorskiej Obrony Narodowej. Oczywiście także moje Stowarzyszenie wystawiło swój namiot, w którym prezentowano i przybliżano mieszkańcom miasta naszą działalność.
* * * * *
Przypomnijmy. 17 września 1944 roku rozpoczęła się największa operacja desantowa w historii II wojny światowej. Wydarzenie o tyle szczególne, że brali w nim udział także Polacy, o których pamięć i dobre imię należało walczyć przez lata. Operacja określana jako „Market Garden” była jedną z największych i najbardziej ambitnych operacji powietrznodesantowych II wojny światowej. Jej celem było szybkie zajęcie mostów wzdłuż głównych rzek w Holandii, co miało umożliwić szybki postęp wojsk alianckich w kierunku Niemiec, a tym samym zaskoczenie armii wroga. Gra miała się toczyć o trzy mosty w Arnhem, Nijmegen i most w Eindhoven. Kontrola tych mostów była uważana za kluczową dla umożliwienia dalszego postępu wojsk lądowych i ich zaopatrzenia.
We wrześniu 1944 roku zdawano sobie sprawę z tego, że III Rzesza nie wygra już tej wojny. Ze wschodu idąca niczym walec Armia Czerwona, od południa działania koalicji antyniemieckiej w ramach kampanii włoskiej, które wiązały siły niemieckie, a od zachodu prący w kierunku rdzennych ziem alianci… Stąd też zrodził się plan, by dokonać uderzenia od północy, przez tereny Holandii.
Polacy w operacji
1 Samodzielna Brygada Spadochronowa (1 SBS) dowodzona przez gen. brygady Stanisława Sosabowskiego, była jedyną polską jednostką desantową biorącą udział w operacji Market Garden. Brygada wraz z 1. Brytyjską Dywizją Powietrznodesantową (1 DPD) podczas tej operacji miała uchwycić mosty w Arnhem i utworzyć przyczółek dla XXX Korpusu. 1 SBS składała się z około 2 500 żołnierzy, w tym spadochroniarzy i personelu wsparcia.
Po desancie polscy spadochroniarze natrafili na silny niemiecki opór. Mimo, że ich zadaniem było zdobycie przeprawy przez Ren (w kierunku której udali się marszem), napotkali oni trudności związane z rozproszonymi i dobrze uzbrojonymi jednostkami niemieckimi, co znacznie utrudniło realizację ich celów. Po drodze okazało się, że prom którym miała się odbyć przeprawa został zniszczony przez Niemców, a brzeg po przeciwnej stronie w rejonie przeprawy był obsadzony przez nieprzyjaciela. Polacy, podobnie jak inne jednostki biorące udział w operacji, borykali się z problemami logistycznymi, takimi jak brak odpowiedniego zaopatrzenia i trudności w komunikacji. Zrzuty zaopatrzeniowe były opóźnione i nie zawsze trafiały w odpowiednie miejsca. Straty były jednak bardzo duże, zarówno w sprzęcie, jak i ludziach (z 87 lądujących Polaków 5 zginęło, a 11 zostało rannych).
* * * * *
Impreza trwała 2 dni – kontynuował Julian Dalidowicz. Pierwszego dnia – w piątek, zaczęliśmy ok. godz. 10.kierując swoje działania głównie do dzieci i młodzieży z gryfińskich szkół i przedszkoli. Każda grupa miała okazję wysłuchania kilku słów wygłaszanych przez rekonstruktorów w mundurach przy okolicznościowych wystawach dotyczących 1 Samodzielnej Brygady Spadochronowej, która walczyła w bitwie o Arnhem oraz jej dowódcy gen. Stanisława Sosabowskiego. Był również tor przeszkód, na którym dzieci mogły się zmierzyć z wieloma różnymi przeszkodami i poczuć smak wojskowej musztry.
Około godz. 14 zaczęliśmy wydawać wojskową grochówkę ugotowaną w kuchni polowej przez uczniów klasy gastronomicznej szkoły w której uczę historii. Dodam tylko, że zupa była przepyszna i przyszło na nią naprawdę wiele osób.
Zwieńczeniem tego bogatego w przeżycia dnia, był o godz. 19, na nabrzeżu przy moście tak podobnym do mostu w Arnhem, plenerowy pokaz filmu „O jeden most za daleko”. Pierwszy dzień pikniku zakończył się tuż po godzinie 22:00.
W sobotę, drugim dniu imprezy nie było już z nami stoiska IPN, ale za to przyjechali do nas członkowie grupy Militarni Gryfino i okolice czyli stowarzyszenie, które prezentuje swoje pojazdy militarne i chętnie dzieli się swoją wiedzą i pasją do militariów. O 13:00 rozpoczął się konkurs na najlepszą stylizację ubiorów z lat 30. i 40-ych. Niektóre panie wybiegły trochę poza ramy czasowe i zaprezentowały także modę lat 20. Wygrała skromna acz elegancka stylizacja okresu okupacji. Następnie, o godz. 15, miała miejsce mała inscenizacja potyczki pomiędzy Niemcami a Polakami biorącymi udział w operacji „Market Garden”. Wzięli w niej udział rekonstruktorzy oraz niemiecki lekki opancerzony wóz rozpoznawczy Sd.Kfz 222. Choć było nas w mundurach tylko kilkunastu, wiele grup uczestniczyło w tym samym czasie w obchodach rocznicowych w Holandii, myślę że miłośnicy historii i militariów mogli na naszym pikniku znaleźć coś dla siebie. Każdy mógł zobaczyć Stena, Lee Enfielda, PIATa czy Brena. Można było porozmawiać, przyjrzeć się umundurowaniu, porobić zdjęcia czy też tak po prostu, wypić kawę tuż przy rzece i zjeść pyszne ciasteczko.
Rozmawiał Leszek Wątróbski