Australia i Polonia, Polska

Aktualni goście „Domu Polonii” w Pułtusku – rozmowa z jego dyrektorem Michałem Kisielem

Michał Kisiel, dyrektor Domu Polonii w Pułtusku Fot. Leszek Wątróbski

– Jak wygląda bieżąca działalność Domu Polonii w Pułtusku? Kto tu mieszka? Komu pomagacie?

– Nasz dom służy Polonii i Polakom całego świata. Mieści się w dawnym zamku biskupów płockich. Największym naszym sukcesem jest fakt, że przez ostatnie lata, mimo trudności ekonomicznych związanych z jego dużymi kosztami utrzymania, placówka nasza nadal funkcjonuje i działa. Uważam, że to jest wielki sukces Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”, które jest właścicielem zamku i nami zarządza.

Dom Polonii w Pułtusku mieście się w zamku, który był dawniej rezydencją biskupów płockich Fot. Leszek Wątróbski

– Jesteście domem dla wszystkich Polaków z całego świata…

– Po to przecież został oddawany w roku 1989, aby stać się domem dla Polonii całego świata i wszystkich Polaków mieszkających poza granicami kraju. Głównie jednak dla naszych rodaków pozostających na dawnych terenach Rzeczpospolitej, bądź też zesłanych do Kazachstanu, czy na Syberię. Pracuję tu od samego początku – tzn. od pamiętnego roku 1989 – tzn. od pierwszych przemian ustrojowych Rzeczpospolitej, a zarządzam nim już lat kilka. W lipcu tego roku będziemy obchodzić 36 rocznicę postania Domu Polonii w Pułtusku oraz jego nieprzerwanej działalności.

Wnętrze zamku z galerią obrazów biskupów płockich Fot. Leszek Wątróbski

– Dom Polonii w Pułtusku jest popularnie nazywany perłą w koronie…

– …dokładnie od lutego 1990 roku jest własnością największej organizacji polonijnej działającej na rzecz Polaków – mianowicie Stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Gościmy tu obecnie, przede wszystkim, naszych rodaków z Kazachstanu w ramach umowy z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych i Administracji. Od kilku bowiem lat prowadzony jest w naszych budynkach mieszkalnych – w tzw. Domu Kresowym, znajdującym się blisko – dawniej zwany „Kasztelem” i w naszych budynkach hotelowych ośrodek adaptacyjny dla repatriantów. Obecnie jest ich tu około 80 osób. Czekamy teraz na pozostałe 20, które powinny dojechać w ramach umowy zawartej z MSWiA i określa minimalny stan do stu repatriantów. Nasz ośrodek adaptacyjny dla repatriantów prowadzony jest w Pułtusku od roku 2017. Proces repatriacji przeszło i osiedliło się na stałe w Polsce ponad 1100 osób – jakieś 300 rodzin polskich.

Dom Kresowy zwany „Kasztelem”. Obecnie hotelowy ośrodek adaptacyjny dla repatriantów Fot. Leszek Wątróbski

– Pobyt adaptacyjny trwa w Waszym ośrodku od 3 do 6 miesięcy…

– W tym czasie repatrianci nabywają potwierdzenie swego polskiego obywatelstwa, choć ustawa mówi, że już po przekroczeniu granicy RP, nasi rodacy stają się obywatelami Rzeczpospolitej. Ale formalnie to musi jeszcze trochę potrwać.
W pierwszych dniach pobytu dostają meldunek oraz numer pesel. Potem tłumaczone są ich akty urodzenia, małżeństwa czy zgonu. Wszystkie takie dokumenty będą im w przyszłości potrzebne. Tak wygląda proces formalny. Jego konsekwencją jest potwierdzenie obywatelstwa polskiego przez wojewodę i uzyskanie nazwiska, często rodowego, czy wreszcie zmiany ich pisowni. Zanim więc dostaną dowód osobisty, to mogą jeszcze dokonać powrotu do nazwiska wcześniej posiadanego.

– Jednocześnie prowadzona jest nauka języka polskiego…

– Prowadzimy ją bardzo intensywnie. Nawet od rana do wieczora. Natomiast dzieci i młodzież w wieku szkolnym, z pierwszym dniem przyjazdu do nas, ruszają do szkoły. Tam też organizowana jest dodatkowa pomoc w zajęciach z języka polskiego. Jednocześnie, w naszym ośrodku, trwa nauka intensywna języka ojczystego z wyspecjalizowanymi pedagogami. Kurs taki to ponad 160 godzin samej nauki języka polskiego, a potem jeszcze kilkadziesiąt godzin adaptacji w Polsce. Składa się na to poznanie naszej historii i zasad prawa, funkcjonowania samorządu pastwa polskiego. Wszystkie te podstawy pozwolą na późniejszą szybszą i lepszą adaptację.

– Kolejny krok dla nich to kursy zawodowe….

– … dla osób w wieku produkcyjnym. Ludzie mogą uczyć się zawodów – takich, które poznaje się w miarę szybko – jak np. obsługa wózka widłowego, obsługa kasy fiskalnej, opiekuna osób starszych czy kursy gastronomiczne i kosmetyczne. Można wybrać z 10 różnych profilów zawodowych, w których szkolimy z pomocą Zakładów Doskonalenia Zawodowego na zasadzie wzajemnej umowy. Kursanci otrzymują po ukończeniu i zaliczeniu takiego kursu dyplom.

– Repatrianci to już trzecie, czwarte i piąte pokolenie ludzi urodzonych w Polsce…

– Oni chcą wracać do kraju swoich przodków. I oni wszyscy podskórnie czują się i chcą być Polakami. Podjęli więc decyzje i złożyli odpowiednie dokumenty w polskich ambasadach czy konsulatach i będą teraz na zawsze już związani z ojczyzną swoich przodków – czyli z Polską.

– Drugą grupę Gości Domu Polonii w Pułtusku stanowią uchodźcy z Ukrainy…

– To jest grupa licząca około 60 osób. Są to w większości nasi rodacy – działacze organizacji polskich. Jednym z nich jest Antoni Stefanowicz – wspaniała postać i wieloletni prezes Związku Polaków Ukrainy. Jest to przykład polskiej rodziny, która korzenie swoje wyprowadza z dzisiejszej Litwy. On sam mieszkał w Kijowie na Ukrainie, a jego brat na Białorusi, a kolejna rodzina z jego domu w Polsce. Zmiana granic po II wojnie światowej spowodowała, że ta jedna rodzina mieszka obecnie w trzech różnych krajach.

Michał Kisiel i Antoni Stefanowicz, wieloletni prezes Związku Polaków Ukrainy Fot. Leszek Wątróbski

– Są tu także prezesi innych organizacji polskich z Ukrainy…

– …z Charkowa, Mariupola, Żytomierza czy Zaporoża i wielu, wielu innych miejscowości i ośrodków. Niestety w wielu ich domach mieszkają obecnie Rosjanie. Tak jest np. w Mariupolu. Tym, którzy są tu w naszym Domu Polonii w Pułtusku pomagamy. Wspiera ich nasze państwo poprzez finansowanie pobytu. Nie są to jednak wystarczające środki. Ale obowiązek moralny mówi nam, że pomoc ta jest im dziś szczególnie potrzebna i nieodzowna. Nic więc dziwnego, że staramy się tę naszą misję realizować. Trzeba tu powiedzieć, że jest to temat trudny, bo dziś wszystko wiąże się z kosztami. To utrzymanie naszych gości w ośrodkach: trzy posiłki i nocleg kosztują. To nie są oczywiście jakieś wielki kwoty. Na dziś wynoszą one 70 zł brutto osobodzień. Płacą też nasi beneficjenci. I tak dorosła osoba wpłaca nam około 1600 zł miesięcznie. Płacą ponadto za swoje dzieci po 500 zł. Nie płacą natomiast emeryci czy inwalidzi. Tu nasza pomoc jest 100 procentowa. Reasumując opłata za miesięczny pobyt to łącznie kwota 2100 zł i uchodźca wpłaca 1600 zł, a resztę w wysokości 500 zł dopłaca wojewoda. Początkowo, przez pierwsze dwa lata, pomagała nam również gmina Pułtusk, ale to się niestety już skończyło. To była dla nas znacząca pomoc.

– Na szczęście są jeszcze ludzi dobrej woli…

– Wspomagają nas w formie rzeczowej. Jest to np. proszek do prania czy żywność pełnowartościowa, którą otrzymujemy czasem od jej producentów. Tak więc rdzimy jakoś sobie, aby nieść pomoc naszym rodakom. A jesteśmy im to winni. Nasi goście z Ukrainy to ludzie pracujący ponad 30 lat i dłużej na rzecz naszej tam diaspory. Ci nasi rodacy jak najbardziej zasługujący na każdą pomoc w tych trudnych dla nich chwilach, kiedy rosyjskie rakiety i drony przelatują każdego dnia nad Ukrainą. Warto pamiętać o jeszcze jednym, że Rosjanie idąc na tereny Ukrainy mieli przygotowane listy proskrypcyjne działaczy do likwidacji naszych rodaków pełniących różne społeczne funkcje, o których istnieniu wiemy na 100% z różnych źródeł. Mamy więc obowiązek, jako Polska – jako ich Macierz i jako Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” wspierać i pomagać dopóki będzie nas na to stać.

Goście – a obecnie mieszkańcy Domu Polonii – państwo Irena i Eugeniusz Gołybard oraz Antoni Stefanowicz z Ukrainy Fot. Leszek Wątróbski

Wśród tych repatriantów zdarzają się również Polacy…

– … którzy spełnili definicję repatrianta, w ramach ustawy. Są tu czasami Polacy z Ukrainy, Białorusi, którzy migrowali po ZSRR. Ich bowiem przodkowie zesłani zostali wcześniej np. do Kazachstanu i prawo repatriacji także im przysługuje, bo dotyczy azjatyckich krajów dawnego ZSRR. Czasami jest wśród nich również ktoś z Gruzji, Azerbejdżanu, Uzbekistanu czy Królewca.

– Zsyłka Polaków do Kazachstanu miała miejsce w roku 1936…

– … oraz w roku 1940, kiedy została przesunięta lina frontu w głąb Rzeczpospolitej, z terenów już zajętych po 17 września 1939 roku. Stalin zesłał wtedy około 100 tys. naszych rodaków, ówczesnych mieszkańców dawnych terenów Rzeczpospolitej, a w tamtych czasach Ukrainy, w obawie przed ich dążeniem do niepodległości do Północnego Kazachstanu.

W czasie obiadu w restauracji zamkowej Fot. Leszek Wątróbski

– Dom Polonii w Pułtusku prowadzi także działalność komercyjną…

– Warto wiedzieć, że jako Dom Polonii nie dostajemy żadnych dotacji. Od samego początku musieliśmy sami na siebie zarobić. Nie było i nie jest to nadal proste ani łatwe, bo zamek jest duży, z ogromną kubaturą – liczącą ponad 33 tys. metrów sześciennych i 5,5 tys. metrów kwadratowych powierzchni samego zamku położonego na 5 hektarach. Mamy jeszcze trzy inne budynki: Dom Kresowy, w którym mieszkają obecnie repatrianci z Kazachstanu oraz stanicę i hotel. Mamy też budynki takie jak: domek ogrodnika i ogromną salę konferencyjną oraz obiekty nad rzeką, gdzie działa gastronomia w okresie letnim. Apelujemy więc do naszych rodaków na świecie: jeśli tylko możecie wesprzeć, choćby symboliczną złotówką, wynajmując u nas hotel czy kupując obiad. Jesteśmy organizacją pożytku publicznego. Prowadzimy również działalność gospodarczą na utrzymanie naszego obiektu. Mamy ciągle deficyt obłożenia hotelowego. I tu dopatrujemy się możliwości wzmocnienia naszego budżetu.

-Dziękuję za rozmowę. Życzę sukcesów w łączeniu Polonii i Polaków ze starą Ojczyzną!

Rozmawiał Leszek Wątróbski

Można wesprzeć finansowo Dom Polonii w Pułtusku (ul. Szkolna 11, 06-100 Pułtusk) Bank Pekao SA w Warszawie o/Ciechanów, ul. Jana Pawła II 8, 06 – 400 Ciechanów. Konto nr: 63 1240 5282 1111 0000 4889 8384. SWIFT CODE: PKOPPLPW. Numer IBAN: PL 63 1240 5282 1111 0000 4889 8384. Stowarzyszenie „Wspólnota Polska”.