Historia, Polska, Życie i społeczeństwo

Bądźcie nieskończenie dobre. 85. rocznica śmierci św. Urszuli Ledóchowskiej

Święta obecna w codzienności. Działała na wielką skalę, a zauważała każdego. Mija osiemdziesiąt pięć lat od śmierci św. Urszuli Ledóchowskiej – urszulanki, założycielki licznych placówek oświatowych, opiekuńczo-wychowawczych i misyjnych w kilku krajach Europy, także w tak drogiej jej sercu Polsce, do niepodległości której aktywnie się przyczyniła. O osobowości świętej, jej pracy i żywym przesłaniu dobra opowiada s. Edyta Paduch, dyrektorka Przedszkola Urszulanek SJK w Warszawie.

Urszula Ledóchowska Fot. DlaPolonii

Hierarchię wartości Święta Urszula Ledóchowska wyniosła z domu rodzinnego. Mama Józefina, z domu Salis-Zizers, była Szwajcarką, tata – Polakiem. Antoni August Ledóchowski, rotmistrz huzarów austriackich ‒ syn Ignacego, generała Wojska Polskiego, z patriotyczną kartą wypełnioną odważnymi czynami podczas wojen napoleońskich i powstania listopadowego ‒ sprawował urząd szambelana cesarskiego. Z dziewięciorgiem swych dzieci mieszkali około sto kilometrów na zachód od Wiednia, w Loosdorf.

Święta Urszula przyszła na świat w tej miejscowości 17 kwietnia 1865 roku. Na chrzcie dostała imiona Julia Maria. Po latach wspominała, że z najwcześniejszego okresu życia został jej w pamięci obraz ojca modlącego się przed wizerunkiem Matki Boskiej Częstochowskiej. Jego brat stryjeczny, Mieczysław Halka-Ledóchowski był kardynałem i prymasem Polski. Nie tylko Julia Maria, ale także dwoje jej rodzeństwa Maria Teresa i Włodzimierz, przesiąknięci rodzinną i polską historią oraz religijną postawą członków swej familii, wybrali drogę zakonną.

Wydarzeniem przełomowym dla Ledóchowskich była w 1883 roku przeprowadzka do Lipnicy Dolnej – dziś w gminie Lipnica Murowana, w powiecie bocheńskim. Tam młodziutka Julia, ujmująca wszystkich swoim pogodnym usposobieniem, „promyk Słońca” ‒ jak mawiał o niej ojciec, pomagała ubogim. Ludzie wręcz zwracali się do niej z prośbami o różnego rodzaju wsparcie.

Miała dwadzieścia jeden lat, kiedy wstąpiła do klasztoru ss. Urszulanek w Krakowie. Od tego momentu zaczyna się jej aktywność pedagogiczna i będzie ją rozwijać do końca życia, przez kilka dramatycznych dla Europy dziesięcioleci ‒ epoki zmian, rozpadu mocarstw, Wielkiej Wojny zakończonej nowym układem granic na kontynencie i powstaniem wolnej Polski.

Po kilku latach spędzonych w Krakowie, gdzie została przełożoną klasztoru, wyruszyła do Petersburga. Ksiądz prałat Konstanty Budkiewicz, proboszcz tamtejszej polskiej wspólnoty skupionej wokół kościoła św. Katarzyny, zaproponował siostrze Urszuli opiekę nad internatem dla dziewcząt przy parafialnym gimnazjum. Przyjęła to zadanie, choć wiedziała, jak będzie trudne ze względu na nieprzychylne otoczenie carskich urzędników, braki finansowe i niechęć podopiecznych do nowej przełożonej. Petersburg stał się dla przyszłej świętej rodzajem pola doświadczalnego. Uczyła się, jak radzić sobie z problemami, ryzykiem, ograniczeniami.

Marzyła o założeniu własnej placówki od podstaw i w końcu osiągnęła cel. Nad Zatoką Fińską, w Merentähti, wśród czystej natury, otworzyła gimnazjum, do którego szybko przylgnęło określenie „radosna szkoła”. Matka Urszula Ledóchowska dbała o dobrostan uczniów, nie przeciążała lekcjami, zachęcała do udziału w przedstawieniach szkolnych, do sportu i wycieczek, także do pracy fizycznej.

W 1914 roku musiała opuścić Rosję. Wyjechała do Szwecji, potem do Danii. Był to dla niej okres nie tylko pracy wychowawczej i opiekuńczej – między innymi otworzyła szkołę i sierociniec w Aalborgu na Półwyspie Jutlandzkim ‒ ale też promocji „polskiej sprawy”, w czym pomocna była jej biegła znajomość kilku języków oraz szeroko rozgałęzione w Europie rodzinne koneksje. Wygłosiła cykl odczytów w całej Skandynawii na rzecz Komitetu Pomocy Ofiarom Wojny w Polsce powołanego w Szwajcarii przez Ignacego Paderewskiego i Henryka Sienkiewicza.

W 1920 roku urszulanki nareszcie znalazły się w odrodzonej ojczyźnie. Dzięki darowiźnie konsula norweskiego Nielsena kupiły posiadłość w Pniewach w Wielkopolsce, które stały się centralnym ośrodkiem nowego zgromadzenia. Siostry stworzyły tam swój dom, kaplicę, ochronkę, szkołę, całe zaplecze gospodarcze. Przybyły tam polskie dzieci z Aalborgu.

W latach dwudziestych i trzydziestych Zgromadzenie otworzyło w Polsce liczne placówki, między innymi w Łodzi, Wilnie, Warszawie, w Bereźnem na Wołyniu, na Polesiu oraz we Francji i Włoszech. Urszulanki zwracały szczególną uwagę na wejście w dorosłość dziewcząt, dlatego otwierały akademiki dla studentek, kierowały do pracy młode bezrobotne kobiety.

Matka Urszula wszędzie cieszyła się autorytetem. Wielokrotnie spotykała się z papieżem Piusem XI na prywatnych audiencjach. Pozostała niezwykle skromna i zawsze uśmiechnięta. Umarła w Rzymie 29 maja 1939 roku. Jan Paweł II beatyfikował ją w Poznaniu w 1983 roku, kanonizował w Rzymie w 2003 roku.

Święta Urszula nie pozostawiła spisanego podręcznika ze swoim systemem pedagogicznym, ale wyznaczyła siostrom drogę. Mówiła, że najważniejsze jest to, aby dziecko było kochane. Jeśli stworzy się atmosferę szczęścia wokół najmłodszych, reszta „pójdzie gładko”, ale trzeba, podkreślała, stawiać wymagania, nie dopuszczać do bylejakości, bo jeśli ktoś niedbale na przykład zbuduje most, to przecież on wkrótce się zawali i spowoduje nieszczęście. Wszystkiemu, co mówimy i wykonujemy musi towarzyszyć prawdziwe zaangażowanie. Pytana przez siostry, co i jak mają robić, odpowiadała: „Bądźcie dobre, bardzo dobre, nieskończenie dobre”. W swoim testamencie zostawiła słowa: „Ufajcie! Choćby horyzont życia był czarny jak noc, ufajcie”. Dokonania Matki Urszuli, Matuchny – jak mówią siostry w Zgromadzeniu Urszulanek SJK, nie tylko trwają, ale rozwijają się, oparte na trwałych wartościach i jednocześnie bliskie kolejnym pokoleniom.

s. Edyta Paduch

 

 

Źródło: DlaPolonii