
Dla Polaków Joseph Conrad nie istnieje poza „Jądrem ciemności” i „Lordem Jimem”, przez co tracimy prozę bardzo czytelną i bardzo apelującą do naszych ludzkich instynktów – potrzeby solidarności i więzi wspólnotowej, koniecznych, aby nie popaść w to „jądro ciemności” – mówi dr Karol Samsel z Wydziału Polonistyki UW, członek Polskiego Towarzystwa Conradowskiego.
PAP: Na czym polega uniwersalność twórczości Josepha Conrada?
Dr Karol Samsel: Twórczość Josepha Conrada jest domeną refleksji badaczy światowych. Jako autor „Nostromo” Conrad jest czytany i badany w Ameryce Płd., istnieje też francuska czy amerykańska conradystyka. Trudno mówić o Conradzie, gdy się zapomni o kategorii Weltliteratur – tzw. literatury światowej, którą wprowadził René Wellek.
„Tajnego agenta” Conrada – powieść opartą na autentycznych wydarzeniach (15 lutego 1894 r. zamachowiec Martial Bourdin próbował wysadzić obserwatorium w Greenwich – A.B.), czytał słynny bomber Theodore Kaczynski. Tego samego „Tajnego agenta” w japońskim przekładzie znajdujemy w biblioteczce na drugim końcu świata, u Yukio Mishimy, który prawdopodobnie czytał „Tajnego agenta” na dwa/trzy lata przed popełnieniem seppuku – Mishima zaatakował budynek Japońskich Sił Samoobrony, bo chciał doprowadzić do restytucji cesarstwa. Ten przykład pokazuje nam, że europocentryzm Conrada i azjocentryzm Mishimy mogą mieć jakieś głęboko ukryte, wspólne płaszczyzny.
Conrad jest bardzo wyraźnie obecny w refleksji współczesnych pisarzy. Jest chociażby bohaterem powieści Mario Vargas Llosy – „Marzenie Celta”, pojawia się w powieściach Sebalda, m.in. w „Pierścieniach Saturna”. Wpływ „Jądra ciemności” widać też w twórczości Jacka Dukaja, którego opowiadanie „Serce mroku” jest rodzajem retellingu „Jądra ciemności”. W ostatnich miesiącach Dukaj wydał swoją wersję tego klasycznego już tekstu: „Serce ciemności” – można powiedzieć, że jest to adaptacja dzieła Conrada na potrzeby nowych czasów.
Conrad jest obecny także wśród pisarzy młodego pokolenia i wśród twórców literatury popularnej – mam tu na myśli powieść „Dżozef” Jakuba Małeckiego. Gdy cofniemy się trochę w czasie – okaże się, że już Jan Parandowski całe opowiadanie pt. „Godzina śródziemnomorska” poświęcił pisarzowi. Stanisław Lem również inspirował się Conradem – etos ludzi morza, który był dla Conrada istotny, przepisuje na etos ludzi kosmosu. Tak jak bohaterowie Conradowscy są szlachetnymi wyrobnikami oceanu, tak Pirx i Ijon Tichy to wyrobnicy kosmosu.
Z drugiej strony uniwersalność pisarstwa Conrada polega na tym, że w swoich powieściach posługiwał się językiem prozy wielkiego realizmu, terminował wokół szkół pisarstwa Henry’ego Jamesa czy Gustave’a Flauberta, który był wielkim wzorem dla Conrada – choć zazwyczaj on sam nie chciał się do tego przyznać. Conrad pojawia się w mozaikowej pajęczynie francuskich i angielskich intertekstów także jako ten, który miał często ambiwalentny bądź nawet antagonistyczny stosunek do Niemców i Rosjan.
Zarazem w twórczości Conrada można dostrzec wpływy rosyjskie. Conrad uwielbiał Iwana Turgieniewa, którego zdecydowanie przedkładał nad Fiodora Dostojewskiego.
Źródło: ww.dzieje.pl