Władcy świata
W historii ludzkości mieliśmy wielu przywódców omotanych misją zawładnięcia całym światem. Czynili to na ogół z marnym skutkiem, a i opłakanymi dla wielu efektami. Co ciekawe, postaci te dla jednych były bóstwami w swym geniuszu, dla innych najgorszymi tyranami a nawet zbrodniarzami.
W dzisiejszych rozważaniach zajmijmy się dwoma takimi osobnikami, z dwu różnych epok dziejów świata: Aleksandrem III Macedońskim i Napoleonem Bonaparte. Tak jeden jak i drugi pałali żądzą władzy nad całym światem. Dążyli do największej sławy i chwały. Obaj wierzyli, że są nieomylni, wręcz boscy w swej genialności.
Zacznijmy od starożytności, czyli Aleksandra zwanego Wielkim.
Najznakomitszy dowódca wojskowy wszech czasów – tylko tak wielu z nas go widzi i podziwia do dzisiaj. Dla innych natomiast, był po prostu niszczycielem, psychopatą i mordercą. Człowiek który nie przegrał żadnej bitwy, wziął w posiadanie cały ówcześnie znany świat – od Egiptu aż po Indie i Pakistan. Zbudował 57 miast nazywając je od swego imienia – Aleksandria. Najsłynniejsza to ta w Egipcie.
Sam siebie uważał za boga, w czym znacznie wspierała go matka. Królem Macedonii został w wieku 20 lat, przed trzydziestką podbił otaczający go świat łącznie ze starożytnym (już wtedy), potężnym Egiptem, gdzie od tego czasu zgodnie z wolą Aleksandra, na tron wybierano faraona z greckiego rodu Ptolemeuszy (jednego z generałów jego armii). Tak na marginesie, Kleopatra była ostatnim faraonem z tej dynastii.
Trudno jednoznacznie powiedzieć czy Aleksander był psychopatycznym zabójcą, czy narcystycznym megalomanem. Jedno jest pewne – faktycznie był militarnym geniuszem. Jego zwycięstwa głównie nad Persami, którzy ówcześnie byli niezwykłą potęgą, owiały go sławą. A jednak Aleksander był tyranem porównywalnym z Kaligulą czy Stalinem. Na polach bitew zabijał tysiące przeciwników, często walcząc w pierwszym szeregu, jednocześnie uśmiercił 20 tysięcy swoich żołnierzy i ich koni, wymuszając na nich marsz przez najgorszą, niekończącą się pustynię, bez żadnego zabezpieczenia prowiantem. Ukrzyżował dwa tysiące ludzi których sposób myślenia mu nie odpowiadał. Prawdopodobnie przyczynił się też do morderstwa swego ojca Filipa II, któremu swoją drogą wiele zawdzięczał. To dzięki niemu mistrzowsko posiadł tajniki sztuki wojennej. Otrzymał również staranne wykształcenie, od 13 roku życia jego nauczycielem był sam Arystoteles. Podobno podczas wszystkich wypraw zbrojnych miał ze sobą Iliadę Homera, do której często zaglądał.
Psychopata, charyzmatyczny wódz, cyniczny despota, paranoiczny morderca – wszystkie te określenia do niego pasują. Aleksander Wielki żył tylko 33 lata. Urodzony w 356 r p.n.e. w mieście Pella – ówczesna Macedonia, a zmarł w 323 r p.n.e. w Babilonii, prawdopodobnie na malarię lub tyfus. Jedna z opcji wskazuje, że został otruty, ale w świetle dzisiejszych badań, to mało prawdopodobne. Po śmierci, legenda jego życia nabrała jeszcze większego blasku . Do jego grobu – mauzoleum w egipskiej Aleksandrii pielgrzymowali najwięksi cesarze. Później w epoce wczesnego chrześcijaństwa, sława Aleksandra jakby przybladła. Jego grobowiec zniknął podobnie jak i Biblioteka Aleksandryjska, ale to już temat na inną rozprawkę.
Następnym geniuszem którym się pokrótce zajmiemy był Napoleon Bonaparte.
Hrabia Aleksander Fredro autor sławnych komedii, m.in. Zemsta, Śluby panieńskie, jako młodzian od 1809 roku służył ochotniczo będąc oficerem ordynansowym przy sztabie przybocznym cesarza Napoleona. Wielokrotnie przebywając w jego towarzystwie poznał dobrze, aby nie powiedzieć dogłębnie– w końcu służył około 5 lat – legendarnego ‘zbawcę’ Europy. A mimo tego, nie zachował kultu dla idola swej młodości. Pisze o nim w książce pt. Trzy po trzy, z dozą humoru, realistycznej obserwacji, ale bez zbytniego pietyzmu. Jakim człowiekiem był Napoleon? Odpowiedź na to pytanie zależy od punktu widzenia.
Dla wielu był on pożądanym wybawcą narodów, a dla innych psychopatą i narcyzem podążającym za wszelką cenę, za swym domniemanym przeznaczeniem. Znamiennym jest, że czym bliżej majestatu (jak w przypadku Fredry), tym łatwiej o krytyczne spojrzenie.
Napoleon Bonaparte stworzył francuskie imperium na skalę Cesarstwa Rzymskiego. A Aleksander Wielki był jednym z jego idoli. Jemu też matka wpoiła, że jest kimś niezwykłym. Zaczynał imponująco, gdyż już w wieku 24 lat został generałem brygady. Co ciekawe, Napoleon potrafił zmotywować masy żołnierzy do wspaniałej walki, umiał zarazić ludzi swoim entuzjazmem, ale nie potrafił okiełznać postępków swojej żony Józefiny, którą tak bardzo kochał, a ona niestety miewała wiele romansów.
Od czasów kampanii włoskiej zaczęła rodzić się legenda Napoleona. A on sam uwierzył, że jest niezniszczalny i może zdobyć całą Europę, ba – nawet cały świat. Jest faktem, że przez pewien czas bez mała zawładnął całą Europą. We Francji wprowadził dyktatorską władzę, ale jednocześnie zniósł pańszczyznę i zarządził bezpłatną edukację. Wprowadził też tzw. Kodeks Napoleona, który stał się podstawą systemu prawnego wielu nowożytnych państw.
Dyktator i despota. Najbardziej znienawidzony i podziwiany człowiek tamtych czasów. Tyran i agresor – tak też go nazywano. Z 600 tysięcy wojska które oblegało z nim Moskwę, pół miliona zginęło w śniegach na terenie Rosji. I to była jego największa życiowa porażka. Bonaparte zawsze trzymał przy sobie truciznę na ciężki czas i właśnie po tej nieudanej wyprawie próbował zaaplikować sobie śmiertelną dawkę. Efekt – ciężkie zatrucie z którego wyszedł cało, to wszystko. Jego megalomania osiągnęła apogeum. Z powodu braku potomka rozwiódł się z Józefiną i poślubił Marię Ludwikę Austrjaczkę, która powiła mu upragnionego potomka – Napoleona II.
Jego dewizą były słowa: CZAS CHWAŁY. Jednym z nich był na pewno rok 1804, kiedy koronował się na Cesarza Francuzów. Niestety czekał go i czas porażki. Dwukrotnie był skazany na banicję. Pierwszy raz na Elbę skąd uciekł powracając w chwale do Paryża, a drugi raz zesłany przez Anglików na wyspę św. Heleny, skąd już nie powrócił. To znaczy powrócił do Paryża w trumnie, gdzie spoczął w kościele pałacu Inwalidów.
Efektem zesłania na Św. Helenę była przypieczętowująca jego koszmar, bitwa pod Waterloo którą przegrał z kretesem z wojskami pruskimi, belgijskimi, a przede wszystkim z armią brytyjską, pod wodzą księcia Wellingtona. A wszystkich bitew stoczył 60 – w przygniatającej większości, wygranych.
Umarł w 1821 roku. Chodziły pogłoski, że otruli go brytyjscy służący. Ale według ostatnich badań stwierdzono, że umarł na raka.
Kilkanaście lat temu prof. Witold Alexandrowicz, geolog z Polskiej Akademii Umiejętności przedstawił niezmiernie ciekawy wykład pt. Historia w milionach i miliardach lat – opowieść o czasie. Profesor skoncentrował się tylko na naszym globie – Ziemi. To ona jest naszym domem, bardzo starym domem od 4,6 miliarda lat. Liczba ta jest dla nas niewyobrażalnie wielka. Aby uświadomić sobie ten ogrom wieków, tysiącleci naszej planety uczony sprowadził te 4,6 mld lat do jednego roku czyli do 365 dni. Wprowadzenie takiego modelu czasu geologicznego pozwala nam lepiej zrozumieć i wyobrazić sobie proporcję zmian dokonujących się na naszym globie. Trzeba uświadomić sobie, że w tym stosunku – 1 dzień to 12.6 miliona lat.
Ja zajmę się tylko kilkoma interesującymi nas faktami. Jako ciekawostkę podam, że dopiero pod koniec drugiej dekady grudnia pojawiły się pierwsze ssaki. A następna wiadomość będzie druzgocząca dla tych, którzy uważają się za panów tego świata (pewnie także dla Aleksandra Wielkiego i Napoleona Bonaparte). Historia człowieka – to ostatnie 5 MINUT OSTATNIEGO DNIA ROKU. Historia wszelkich bogów i bóstw to maksymalnie 20 sekund ostatniego dnia tego symbolicznego roku. Dodam także, że cała historia Polski to zaledwie 7 sekund. I już na zakończenie poinformuję za prof. Alexandrowiczem, że średnia długość życia istoty ludzkiej, to tylko ułamek sekundy czyli okamgnienie! I tu nasuwa się refleksja – kim jesteśmy, co znaczymy w otaczającym nas świecie i czy cokolwiek ma sens w takiej sytuacji.
Zastanawiam się też czy Aleksander Macedoński i Napoleon Bonaparte, gdyby mieli świadomość tego oka mgnienia, czy porywaliby się na tak szalone i kontrowersyjne działania. Czy może całkiem inaczej spędziliby swój żywot. Tylko wtedy, o czym byłoby nam rozprawiać?
Krzysztof Deja