Pomimo przegranej 2:1 z Holandia, nie można odmówić naszym piłkarzom determinacji i zaangażowania. Też uważam, jak to było napisane na transparencie biało-czerwonych kibiców, że „kiełbasa jest lepsza od goudy”. To Holandia była faworytem, a Polska skazana na sromotną porażkę. Na szczęście od pierwszego gwizdka sędziego było jednak widać, że nasi przystąpili do meczu z ogromną chęcią walki i pozytywnym nastawieniem, co z pewnością zaskoczyło wielu. Holendrzy, choć jak wspominałem uchodzili za faworytów, nie mieli łatwego zadania. Nasza drużyna skutecznie przerywała akcje przeciwnika i tworzyła własne okazje do zdobycia bramki.
Ten mecz to była wymiana ciosów, gdzie każda z drużyn starała się przejąć kontrolę nad boiskiem. Polska zaskoczyła pressingiem, nie pozwalając rywalom na rozwinięcie skrzydeł. To właśnie dzięki tej taktyce udało się zdobyć pierwszą bramkę, którą strzelił Adam Buksa. Nasi pokazali, że po mimo braku Lewandowskiego potrafią nie tylko grać, ale i zdobywać gole. Holandia na nasze trafienie co prawda odpowiedziała później dwoma golami, ale polscy zawodnicy kontynuowali grę z podniesionymi głowami szukając wyrównania wyniku do samego końca.
Po meczu, mimo porażki, nie czułem wstydu za naszych, jak to ostatnimi czasu bywało. Postawa biało-czerwonych, ich determinacja i chęć walki do ostatniej minuty to coś, co z pewnością zostanie zapamiętane przez kibiców i może być fundamentem do budowania przyszłych sukcesów. Polska drużyna pokazała, że jednak ma potencjał, który może zaowocować w przyszłości. Mimo przegranej z Holandią, jestem optymistycznie nastawiony do kolejnych występów naszej reprezentacji. Kolejny mecz już w piątek z Austrią.
Grzegorz Turski