Historia, Świat

LUDWIK XIV – w 300-lecie zgonu (2)

Kobiety istotnie odgrywały ogromną rolę w życiu Króla Słońce, od dziecka  otoczony był fraucymerem swojej matki, a potem pięcioma siostrzenicami kardynała Mazarin. Seksualnej inicjacji 15-letni królewicz doznał najprawdopodobniej dzięki baronowej de Beauvais, starszej od niego o 24 lata! Za tę przysługę otrzymała od Anny Austriaczki dom i pensję. Rozbudzony erotycznie Ludwik cenił też romantyczny flirt, jego następną kochanką została Olimpia Mancini, jedna ze wspomnianych siostrzenic kardynała. Być może zakosztował i wdzięków jej siostry Hortensji, ale po uszy zakochał się w Marii Mancini. Nie wiemy w stu procentach czy był to tylko związek platoniczny, w każdym razie Ludwik XIV zamierzał… poślubić siostrzenicę kardynała, swego chrzestnego ojca! Mazarin ( choć pochlebiała mu intencja Ludwika) tłumaczył królowi, że jego obowiązkiem jest szukać żony wśród rodów królewskich, bo to odwieczna racja stanu. Obowiązkiem królów było też wojowanie. Ludwik XIV chętnie wyruszał w pole, nęcił go smak glorii, ale nieraz zabierał ze sobą swoje metresy – i tak wojował pod znakiem Marsa i Erosa. Wspomnieć tu trzeba zwycięską kampanię z r.1658, gdy po bitwie Wydm odebrano Hiszpanom Dunkierkę i Ludwik XIV triumfalnie wjechał w mury miasta. Niedługo potem zapadł nagle na szkarlatynę, chorobę w tym czasie śmiertelną. Król majaczył w konwulsjach, jego stan był tak ciężki, że nocą 6 i 7 lipca otrzymał ostatnie namaszczenie. Anna Austriaczka zamierzała wstąpić do klasztoru, śmierć Ludwika XIV oznaczałaby być może kres kariery kardynała Mazarin. Młodszy brat króla, Filip d’Anjou, nie był przygotowany do objęcia tronu. Król jednak cudem wyzdrowiał, dzięki mieszance wina z kasją cynamonową i senesem. Może jednak ocaliła go miłość Marii Mancini, która płakała u jego łoża?!

Louis_XIV_of_France

Kiedy  Mazarin zabiegał o ślub Ludwika z księżniczką sabaudzką Małgorzatą-Jolantą, król nadal ostentacyjnie okazywał swoje uczucia Marii Mancini. Byli nierozłączni, a nawet szeptali ze sobą w towarzystwie innych i razem wybuchali śmiechem. Tańczyli razem, razem jeździli konno. Maria śpiewała piosenki, a na gitarze akompaniował jej sam król. Bywało, że nazywał ją „swoją królową”! Tę romantyczną idyllę zakłócało widmo dynastycznego obowiązku, a sytuację skomplikował w dodatku król Hiszpanii Filip IV oferując Ludwikowi XIV rękę swojej córki Marii-Teresy. Mazarin miał wielki problem dyplomatyczny, by wycofać się z negocjacji z Sabaudią. Małżeństwo z księżniczką hiszpańską było ofertą o większym prestiżu, mogło też zakończyć wojny z Hiszpanią i  Marię Teresę nazywano już „Królową Pokoju”. Ludwik XIV jednak nie chciał słyszeć o tym ślubie, w desperacji groził nawet niełaską kardynałowi. W końcu rzucił się na kolana przed nim i własną matką, błagając o pozwolenie na ślub z Marią Mancini. Daremnie. Ta scena świadczy, że Ludwik szczerze kochał Marię i ze wzajemnością. Ich serca złamał interes monarchii. Ostatecznie kardynał usunął z dworu swoje siostrzenice, a młodzi przysięgli sobie miłość dozgonną. Zrozpaczony król zasypywał Marię listami, spotkał się jeszcze z nią w pobliżu  La Rochelle, w drodze na pokojowe negocjacje z Hiszpanami w Bordeaux. Anna Austriaczka zgodziła się na ich spotkanie ( 13/14 sierpnia 1659), młodzi ponowili dozgonne śluby miłości, a Ludwik z Bordeaux słał płomienne epistoły do swej ukochanej. Miał ciągle nadzieję, że nie będzie musiał żenić się z córką Filipa IV, bo rozmowy o pokojowym traktacie nie były łatwe. Mazarin, widząc upór Ludwika, zagroził dymisją i opuszczeniem Francji wraz z gronem swoich siostrzenic! Ostatecznie król – 11 września – pogodził się ze swoim losem, uznał wyższość racji stanu nad namiętnością, ale gwałt dokonany na jego sercu zmieni go głęboko i nieodwracalnie. Maria Mancini koiła swój ból nad brzegiem Atlantyku, za kilka lat kardynał wyda ją za księcia Colonnę.

7 listopada 1659 Francja podpisała z Hiszpanią traktat pirenejski, odtąd mówiło się, że między dwoma krajami nie ma już Pirenejów! Filip IV oddawał Francji Roussillon, część Artois i inne miejscowości. Alians dwóch potęg chrześcijaństwa pieczętował ślub Ludwika XIV z Marią-Teresą, zawarty w Bayonne ( 9 czerwca 1660 ), a w sierpniu królewską parę witano uroczyście w Paryżu.

Pokój pirenejski był wielkim triumfem polityki kardynała Mazarin, który niedługo potem zapadł na zdrowiu. Snuł jeszcze plany krucjaty przeciw Turcji, ale skończyło się na daremnej odsieczy dla Krety, gdzie Turcy oblegali wenecką załogę. Podobno marzył o papieskiej tiarze, ale postępy choroby były nieuchronne. Stał się bardziej despotyczny,  ministrów przyjmował  przy goleniu, a królowi nieraz kazał czekać w przedpokoju. Jego zachowanie budziło niesmak, ale w polityce osiągnął wiele: pokój europejski, sojusz z Hiszpanią i wysoką rangę Francji, zgniótł bunt książąt, spacyfikowal prowincje. Przed zgonem polecił królowi trzech ministrów: Le Tellier, Fouquet i Lionne. Mazarin zmarł 9 marca 1661, szczerze opłakany przez Ludwika XIV, który tej nocy spał w sąsiednim pokoju. Saint-Simon jednak pisał, że „śmierć uwolniła Francję od Mazariniego”, a dla króla była wyzwoleniem.

W cztery dni po zgonie kardynała król oświadczył swojej radzie, że anuluje stanowisko pierwszego ministra i że odtąd będzie rządził osobiście. 23-letni Ludwik rozpoczął więc panować sam, nastał okres absolutyzmu, co jednak jest dużym uproszczeniem. Król nieraz ulegał czy to kobietom czy głosom Rady, bo jej posiedzeń nie skasował. Rada Państwa zbierała się w niedziele, czasem w poniedziałki lub w środy, a Rada Finansów we wtorki i soboty. Raz na miesiąc ( czasem częściej) odbywały sie posiedzenia Rady Depesz. Czwartki były dniem audiencji. W piątki, po mszy, Ludwik przyjmował spowiednika. Niesłychane, władca absolutny miał też ściśle zorganizowany dzień, a służebny budził go zawsze o 7.30. Pisze Petitfils: „Król automat, Ludwik ustępuje wobec nakazów harmonogramu dnia, jest wzorem punktualności”. Ale mimo tylu zajęć miał zawsze czas na metresy. Raz skrócił audiencję dla posła z Madrytu, by wsiąść na konia i pognać za Luizą de la Vallière, która postanowiła wstąpić do klasztoru. Pogodzili się czule i król przywiózł ją spowrotem na dwór. Luizie nie dano okazji do cnotliwego życia, ale była przynajmniej panną.

Jak wspomina Saint-Simon: „Ludwik XIV miał niechęć do Paryża, nie mógł mu przebaczyć swej pośpiesznej ucieczki z miasta w przeddzień Trzech Króli ( 1649), ani tego że uczynił je mimo woli świadkiem swych łez przy pierwszym wyjeździe panny de la Valliere”. I dodaje: „Kłopoty z metresami i niebezpieczeństwo skandalicznego trybu życia (…) wpłynęły niemało na oddalenie króla od stolicy.” ( tom 1, str.63). Wszystko to skłoniło Ludwika XIV do przeniesienia się do Saint-Germain wnet po zgonie królowej matki (1666), powalonej rakiem piersi. Ludwik bardzo przeżył jej chorobę i śmierć.
Już w r.1661 monarcha zachwycił się małym pałacykiem w Wersalu, wzniesionym przez Ludwika XIII, który często polował w okolicy. Rozbudowę pałacyku rozpoczęto w r.1664, a trwała prawie do końca panowania Króla Słońce. Dzisiaj pałac w Wersalu i jego ogrody są chlubą Francji i znakiem jej potęgi w wieku XVII-tym. Ale innym dziełem Ludwika była rezydencja w Marly, znacznie mniejsza i położona w dolince, którą trzeba było osuszyc i zalesić. Król lubił polowania i kolacje w lesie, najczęściej z paniami. Pobyt w Marly był marzeniem dla wielu, grano tam w karty, piłkę lub kręgle. Król urządzał loterie fantowe, a kiedy wracał ze spaceru każdy mógł z nim rozmawiać. O dziesiątej wieczorem podawano kolację.A kiedy król chciał być sam, szedl karmić psy.
Częściej jednak wolał być w towarzystwie i, jak wiemy nie unikał dam. Jego skłonność do miłostek była może  ślepym pocieszeniem po stracie Marii Mancini. Kiedy poślubiona Maria Teresa spowszedniała mu, zwrócił uwagę na żonę swego brata  Henriettę Angielską. Zanim jednak doszło do skandalu, głowę zawróciła mu o wiele bardziej urodziwa Luiza de la Vallière, kochająca go skrycie od dawna. Związek ich trwał długo, mieli czworo dzieci, lecz tylko dwoje Ludwik uznał i obdarzył tytułami. Pod koniec panowania Luizy król uwiódł panią de Montespan, a jej męża – za okazane niezadowolenie – wtrącił do Bastylii, po czym wygnał do Gujenny. Wywołało to odrazę u wszystkich narodów – relacjonuje Saint-Simon – w dodatku Ludwik woził teraz w karecie obie metresy razem, a nierzadko i w karecie królowej Marii-Teresy. Lud wtedy zbiegał się i pokazywano sobie trzy królowe. Król woził je nawet nad granice, do obozów, czasem do wojska. Ostatecznie zatriumfowała pani de Montespan, a jej dwór stał się centrum dworu królewskiego. Jak znosiła to Maria-Teresa ? Otóż kochała króla, rodziła mu przecież  dzieci i nawet lubiła ujmującą Luizę, natomiast nie mogła znieść wyniosłej pani de Montespan. I – jak podaje Saint-Simon – nieraz wyrwało się królowej: „ Ta k….doprowadzi mnie do grobu!”. Nie wiedziała może, że pani de Montespan nie chciała ulec Ludwikowi i błagała męża, aby ją wywiózł do Gujany, Ten zlekceważył  prośbę, resztę znamy. Montespan dała królowi siedmioro dzieci, uznanych przez niego. A w okresie jej ciąż wracała do łask królewskich nadal zakochana w nim Luiza. Przelotne miłostki ( jak z Marią-Angeliką de Fontanges, zmarła po połogu) uzupełniają obraz Ludwika XIV w szponach Erosa. Z godnością zachowała się Luiza, publicznie przeprosiła królową i wstąpiła do klasztoru ( 1674). W r.1680 opublikowała swe „Refleksje nad miłosiedziem Bożym”. 
Na horyzoncie wkrótce pojawi się pani de Maintenon, guwernantka dzieci pani de Motespan. W r.1673 parlament paryski nadał bastardom prawa książąt Francji, a król umieścił je w zamku Saint-Germain pod opieką Franciszki Scarron ( wdowy ), przyszłej pani de Maintenon. Jej biografia nadaje się na film. Dowcipem i wdziękiem pozyskała sobie kochankę króla i to ona załatwiła jej dobra Maintenon ( niedaleko Wersalu), dlatego Franciszka d’Aubigné – wnuczka poety Agryppy d’Aubigné i wdowa po poecie Paul Scarron – została potem markizą de Maintenon. Ludwik XIV początkowo jej nie znosił, ale ujęła go serdecznym uczuciem okazywanym królewskim bastardom, a także dyskretnym wsparciem w jego  problemach  z panią de Montespan. Franciszka była osobą religijną, napominała więc Ludwika, by nie zaniedbywał królowej i okazał jej serce. Król posłuchał jej rady, Maria-Teresa była tym mile ujęta. Sama też religijna, cierpiała opuszczona, niosąc za to pomoc i pociechę ludziom chorym i ubogim. 
W 1679 r. pani de Montespan rodzi ostatnie dziecko króla, córkę zmarłą w dzieciństwie. W tym samym roku Ludwik XIV zaczyna interesować się Franciszką, ale wybucha właśnie afera trucizn, która zatoczy szerokie kręgi i ujawni osoby praktykujące czarne msze, czary, aborcje i otrucia. Wśród zatrzymanych są dwie służące pani de Montespan! Krąży też plotka, że z jedną z nich Ludwik XIV miał córkę. Ale główną podejrzaną jest niejaka Catherine Montvoisin. Na torturach wyznała, że ma na sumieniu dwa tysięce  aborcji i że poświęciła Diabłu tuziny noworodków. Skazana na stos, spłonie 22 lutego 1680. W śledztwie wyszło na jaw, że jakieś proszki ( trucizny?) dostarczano też pani de Montespan. Czy dlatego umarła jej 20-letnia rywalka panna de Fontanges ? Montespan zamawiała też mikstury dla króla, by podtrzymać jego uczucia. Niestety, wywoływały one gastryczne dolegliwości i Ludwik XIV – po tym odkryciu – oddalił niebezpieczną kochankę. Ale zarazem umorzył śledztwo, aby jego ustalenia nie zaszkodziły reputacji dzieci, które miał z panią de Montespan. Odtąd widywał ją tylko podczas ogólnych audiencji. W sercu króla panuje teraz Franciszka, lecz ona odmawia mu dowodu miłości. Nie chce być cudzołożnicą, szanuje też królową.
30 lipca1683 r. Maria-Teresa nagle umiera. Od dawna odczuwała bóle w lewym ramieniu, sądziła, że to reumatyzm. Tymczasem lekarze odkryli spory absces pod lewą pachą. Doktor Fagon postanawia operować, ale medycyna w tych czasach jest bezradna. Nie dysponuje antybiotykami, a absces jest pełen ropy. W dodatku Fagon – zwyczajem epoki – upuścił krew królowej. Maria-Teresa – osłabiona umiera po pięciu dniach gorączki. Miała zaledwie 45 lat, a zachowała naiwność niemal dziecinną i do końca gorąco kochała Ludwika, choć zdradzał ją na prawo i na lewo. Z braku miejsca pominęliśmy tu inne jego miłostki. Dała królowi sześcioro dzieci, ale pięcioro zmarło w dzieciństwie. Tylko pierwsze dziecko, syn Louis de France – zwany Wielkim Delfinem – osiągnął wiek dojrzały. 
Król – zgodnie z etykietą uronił kilka łez. Był bardziej zaskoczony zgonem swej małżonki, aniżeli zasmucony. Poślubił ją przecież z obowiązku, jego serce wyrywało się do Marii Mancini. A teraz był wdowcem i Franciszka nie musiała dłużej opierać się Ludwikowi. Jej wahania rozwiał książę de La Rochefoucauld: – „Ah, Madame, to nie jest chwila by opuszczać króla. On potrzebuje pani!”
Franciszka jednak nie chce oddać się królowi, nie zamierza zostać kolejną metresą. Jej pobożność także odrzuca taką perpektywę. Ludwik rozumie to wszystko, od trzynastu lat rośnie w nim uczucie i przywiązanie do guwernantki jego dzieci, która została panią de Maintenon.  Podziwia jej inteligencję, podziela jej gusty, a nawet dzięki niej stał się lepszym chrześcijaninem. Ale poślubić wdowę po Scarronie ? On, Król Słońce, miałby zostać następcą tego wierszoklety, prześmiewcy władzy monarszej ? Oczywiście w grę wchodzi tylko małżeństwo zawarte potajemnie, ale tajemnicy tej nie uda się strzec zbyt długo… On – Ludwik XIV – który dyktuje swą wolę Europie miałby popełnić taki mezalians? (cdn.)

Marek Baterowicz

foto. wikimedia