Od siatki pomarańczy po sklep pełen cudów. Tak Polacy podbijają rynek jubilerski w Sydney Renata i John Bernard swoimi opalami zachwycają Australię już od 35 lat. Ich sklep w sercu Sydney przyciąga pasjonatów tych australijskich kamieni szlachetnych z całego świata. Za ich sukcesem stoją dwie historie miłosne – do opali i do Polski.
Wszystko zaczęło się po drugiej wojnie światowej. Wtedy, pochodzący z Grodna, ojciec Johna Bernarda, po zdemobilizowaniu z polskich oddziałów we Włoszech, zaciągnął się do Brytyjskiej Marynarki Handlowej. W 1948 roku dotarł do Australii. Wszystko, co miał to rower, pomarańcze do ugaszenia pragnienia na pustyni i marzenia o podróżnikach oraz odkrywcach. Tak zaczął szukać złota.
Polski sklep z opalami w Sydney – tak powstawał
W końcu, młody poszukiwacz kruszców poznał Polkę – Zofię, z którą, tydzień po spotkaniu, wziął ślub. W 1969 roku rodzina, w trakcie prac nad filmem z polskim dokumentalistą – Stanisławem Szwarc-Bronikowskim, trafia do Coober Pedy na południu Australii. – Tam rozpoczęła się przygoda, która naszą rodzinę przeprowadziła przez świat poszukiwaczy opali, rodziny królewskie, sławy kultury i sztuki różnych epok oraz kultur – mówi John Bernard, właściciel Opal Minded.
Jak wspomina Bernard, po skończeniu szkoły średniej, zaczął podróżować po świecie – Chciałem zorientować się, czego chcę. Zniknąłem z Australii na wiele lat – opowiada. – W końcu zacząłem interesować się opalami na poważnie i pracować na własną rękę. Na początku miało to być tymczasowe zajęcie. Trwa do dzisiaj, a ja nadal szukam odpowiedzi, czego chcę w życiu – żartuje właściciel Opal Minded.
Tak samo jak w przypadku jego ojca, na drodze Johna pojawia się Polka. – Przyjechałam do Australii w latach dziewięćdziesiątych. Wtedy powodów do wyjazdów z Polski było więcej niż do pozostania – nie ukrywa Renata Bernard.

Polka na początku pobytu na antypodach robiła karierę naukową na Macquarie University. Uzyskała stopień doktora w dziedzinie kina. – Po zakończeniu nauki, zostałam na uniwersytecie. Zaczęłam uczyć młodych Australijczyków o mediach i światowym kinie – opowiada. – Nie było łatwo zdobyć takie stanowisko, ale mogłam się wtedy pochwalić szerokim wachlarzem doświadczeń.
W 2002 roku Renata poznała Johna. Kilka lat później wzięli ślub, urodziła się pierwsza córka. – W trakcie urlopu macierzyńskiego zaczęłam bardziej interesować się, czym zajmuje się Jasiu.
Pewnego wieczoru, w naszym małym mieszkaniu w Potts Point, odwiedził nas znajomy. Rozłożył na stoliku piękne, czarne opale. Pochodziły one ze słynnej kopalni w Lightning Ridge, położonej na północy Nowej Południowe Walii. Mieniły się kolorami tęczy, miały przeróżne wzory. Wtedy zdałam sobie sprawę z ich piękna. Nie rozumiałam jeszcze, jak unikatowe i szlachetne były to kamienie, ale chciałam dowiedzieć się o nich więcej.
Polskie małżeństwo zachwyca Sydney opalami
W końcu Renata Bernard zaczęła zarządzać sklepem jubilerskim Opal Minded w The Rocks, w sąsiedztwie słynnej opery. – Pomyślałam, że te kamienie są tak unikatowe, że nie warto powielać wzorów, które mają inne sklepy. Chciałam tworzyć własne projekty i kolekcje – wyjaśnia. – W naszym sklepie niemal cala kolekcja biżuterii jest zaprojektowana przeze mnie, czasami tez przy współpracy z zespołem, a uzupełnieniem tej kolekcji są starannie dobierane opale.
Kamienie w Opal Minded pochodzą z kopalni w Queensland. Polski sklep jubilerski jest jedynym w Australii, który ma własną. Nad wydobyciem kamieni na powierzchni ponad 200 hektarów pracuje zaledwie kilka osób. Wydobycia, a raczej – jak określa John – polowania na drogocenne kamienie dogląda on sam, choć zdarza się, że udziela się także przy projektowaniu biżuterii.
— Kiedy byłem młodszy, inspiracja przychodziła mi dużo łatwiej. Dzisiaj bardziej polegam na projektach i intuicji Renaty. Jest w tym dużo lepsza ode mnie. Renata jest dyplomowanym gemologiem (Gemmological Institute of America) i rejestrowanym w National Council of Jewellery Valuers w Australii rzeczoznawcą biżuterii i kamieni szlachetnych ze specjalizacją w opalach. Kurs projektowania biżuterii tradycyjnymi technikami skończyła w Londynie – podkreśla.
Małżeństwo przyznaje, że, choć konkurencja na rynku opali jest, to nie na tyle silna, by spędzała im sen z powiek. – Widząc u jubilera morze biżuterii, należy pamiętać, że wszystko jest tak samo wymierzone i produkowane w fabryce. Kamień jest dopasowywany do projektu – zwraca uwagę John. – My dopasowujemy się do kamienia, a nie odwrotnie. Słuchamy tego, co chce nam przekazać opal. Ludzie kochają te fascynujące kamienie szlachetne z wielu różnych powodów, ale głównie dlatego, ze są unikalne. Wszystko tworzymy własnoręcznie, uwzględniamy nie tylko estetykę, ale też funkcjonalność.
Tak powstaje polska biżuteria w Australii
— Większość biżuterii na rynku jest wytwarzana w setkach tysięcy egzemplarzy, według wzoru. My podchodzimy do każdego kamienia zupełnie indywidualnie – dodaje Renata Bernard. – Zawsze zadajemy sobie pytanie, jak najlepiej uwydatnić piękno danego kamienia to, co w nim jest najpiękniejsze. Podejmujemy decyzje, w którym metalu będzie najlepiej się prezentował, w jaki sposób spełni swoją funkcję. Wielkie marki np. Chanel czy Dior robią to tylko w przypadku wybranych, najlepszych egzemplarzy – wyjaśnia Polka.

Małżeństwo podkreśla, że praca z opalami to zajęcie na pograniczu rzemiosła i sztuki. Wszystko przez indywidualne podejście do każdego kawałka biżuterii. Charakteru kamieniom nadają inspiracje, które małżeństwo czerpie z podróży po świecie i od swoich klientów. Każdy bowiem ma swoją historię i powód, dla którego pragnie mieć w swojej kolekcji opal. – Chcemy, żeby każdy, kto wejdzie do tego sklepu, wychodził z niego szczęśliwszy. Nawet jeśli nie wyjdzie stąd z kamieniem, to żeby coś zapamiętał i mógł dalej opowiedzieć tę historię – tłumaczy Renata.
Jak na australijskim odludziu narodziła się miłość do Polski
Oprócz miłości do opali, małżeństwo nie zapomina o Polsce. John od lat ma polskie obywatelstwo i nie ukrywa, że przeprowadzka do Europy jest jednym z jego największych marzeń. — Z moich rozmów z Polakami wynika, że Jasiu jest największym patriotą, jakiego znają – uśmiecha się Renata Bernard.
— Wychowałem się na australijskim odludziu i długo nie miałem żadnego kontaktu z Polską – wspomina John. -Trafiłem tam dopiero w latach siedemdziesiątych, kiedy miałem osiem lat. Długo, jak każdy wtedy, chciałem być Australijczykiem. Dopiero w wieku 24 lat doszedłem do wniosku, że czuję się Polakiem. Nauczyłem się całej historii. Szybko zrozumiałem, że Polska nie ma się czego wstydzić, wręcz przeciwnie! Historycznie to my jesteśmy tymi „cool guys”.
— Od przynajmniej 30 lat marzę o przeprowadzce do Polski – podkreśla John. – Australia nie zmienia się za bardzo w ciągu roku. Natomiast ja uwielbiam zmiany. W Polsce każda pora roku wygląda zupełnie inaczej. W Australii mam wrażenie jakbym cały czas musiał się tłumaczyć: kim jestem, co robię, ile zarabiam. W Polce tego nie czuję. Ludzie słyszą, że mówię po polsku i traktują mnie jak swojego i tyle, to jest dla mnie piękne.
Polacy odnoszą sukces w branży jubilerskiej w Australii
Właściciel Opal Minded podkreśla, że ilekroć ma styczność z Polakami w swojej branży, są to ludzie, którzy odnieśli sukces. – Uważam, że to fascynujące. Jeśli chodzi o etykę pracy, każdy Polak, zajmujący się opalami, zachodził daleko.
Małżeństwo przynajmniej raz w roku odwiedza Polskę. Jak mówi Renata, potrzebują zastrzyku polskości. – Myślę, że ludzie, którzy decydują się na emigrację dzielą się na dwie grupy: tych, którzy zupełnie nie potrzebują ojczyzny i tych tęskniących za nią. Wydaje mi się, że większość Polaków należy do tej drugiej grupy, mającej potrzebę odwiedzenia swoich korzeni.
— Dorastanie w PRL dało mi unikatowe doświadczenie, które pozwala mi doceniać życie bogate w inne rzeczy. Polska może wtedy nie była krajem bardzo bogatym ekonomicznie, ale za to kulturowo – bardzo. To może zachwycać ludzi, którzy do nas przyjeżdżają. Przez lata ludzie nie mieli dużo w portfelach, ale za to mieli bogate życie społeczne, kulturowe i rodzinne. To w Polsce zostało i dlatego tak chętnie tam wracam.
Wojciech Pierzchalski
Sklep Opal Minded znajduje się przy 55a George Street, The Rocks i jest otwarty od poniedziałku do niedzieli w godzinach 9:30 – 17:30.