Bitwa o Anglię (10 VII – 31 X 1940 r.) była przełomowym momentem II wojny światowej i jedną z najważniejszych batalii, jakie stoczono w XX w. Ewentualne zwycięstwo Hitlera nad Wielką Brytanią sprawiłoby, że pod jego kontrolą znalazłaby się cała Europa za wyjątkiem terenów kontrolowanych przez ówczesnych sojuszników III Rzeszy. Rządy i armie krajów podbitych, w tym Polski, nie miałyby już na Starym Kontynencie miejsca, skąd mogłyby prowadzić walkę przeciw Niemcom.

W związku z tym nie dziwi fakt, że w 1940 r. brytyjskiego nieba bronili nie tylko Brytyjczycy, ale też przedstawiciele innych narodów walczących z III Rzeszą. Pośród nich największą grupę stanowili Polacy, którzy walczyli zarówno o przetrwanie swego najważniejszego sojusznika, jak i ocalenie sprawy polskiej i danie Ojczyźnie szansy, by mogła istnieć po wojnie. W tamtym momencie historii nie było ważniejszej walki.
Po wspólnym ataku III Rzeszy i ZSRS na Polskę we wrześniu 1939 r., a także rychłej klęsce Francji w czerwcu 1940 r., Wielka Brytania stała się jedynym miejscem, gdzie możliwe było odtwarzanie Polskich Sił Zbrojnych, w tym lotnictwa. Większość polskich jednostek lotniczych jeszcze w trakcie kampanii wrześniowej skutecznie ewakuowano do Rumunii, skąd później ich członkowie przedostali się do Francji, a następnie do Wielkiej Brytanii. W lipcu 1940 r., gdy rozpoczęła się bitwa o Anglię, stan Polskich Sił Powietrznych w UK wynosił łącznie ponad 8000 lotników i członków personelu lotniczego.
Przybyli na Wyspy Polacy przechodzili szkolenie, umożliwiające im zapoznanie się z brytyjskimi samolotami i procedurami RAF (Royal Air Force), a także poznanie podstaw języka angielskiego, w którym wygłaszano komendy. Pokonanie bariery językowej i przezwyciężenie uprzedzeń Brytyjczyków wobec obcokrajowców, było dla polskich lotników niejednokrotnie większym wyzwaniem niż walka w przestworzach. Stopniowo bariery i uprzedzenia znikały, a Polacy, za sprawą doskonałych umiejętności bojowych, zyskiwali sobie coraz większy szacunek i uznanie brytyjskich kolegów, przełożonych i prasy.
Już w lipcu 1940 r. pierwszych polskich pilotów przydzielano do brytyjskich dywizjonów RAF. W sierpniu gotowość bojową osiągnęły pierwsze polskie jednostki: 302. Dywizjon Myśliwski „Poznański” oraz 303. Dywizjon Myśliwski „Warszawski” im. Tadeusza Kościuszki. We wrześniu dołączyły do nich: 300. Dywizjon Bombowy „Ziemi Mazowieckiej” oraz 301. Dywizjon Bombowy Ziemi Pomorskiej. Posiadały one brytyjskich dowódców, których dublowali oficerowie polscy.
Finalnie w bitwie o Anglię wzięło udział ponad 2900 pilotów alianckich, w tym 145 polskich. Liczba ta nie uwzględnia członków polskiego personelu technicznego i obsługi naziemnej, zarówno mężczyzn, jak i kobiet, bez których sprawne funkcjonowanie poszczególnych dywizjonów nie byłoby możliwe. Oni również mieli swój istotny wkład w zwycięstwo.
Co kluczowe, choć polscy piloci stanowili ok. 5 proc. wszystkich walczących w bitwie o Anglię pod komendą RAF, odpowiadali za ok. 10-12 proc. zestrzeleń niemieckich maszyn. Ich skuteczność była więc wyjątkowa – niemająca sobie równych wśród pozostałych nacji. Do legendy przeszły dokonania Dywizjonu 303, któremu RAF oficjalnie zaliczył 126 zestrzeleń w trakcie bitwy o Anglię – najwięcej spośród wszystkich jednostek biorących udział w batalii. Znamiennym jest, że Dywizjon 303 włączył się do walki ponad miesiąc po jej rozpoczęciu. W tym kontekście jego efektywność zasługuje na jeszcze większe uznanie.
Znaczące były także zasługi Polaków służących w innych jednostkach. Podczas bitwy w 27 brytyjskich dywizjonach latało ponad 70 polskich pilotów, którzy dokonali blisko 80 zestrzeleń. Nie tylko Dywizjon 303, ale też 302 należał do elity myśliwskich jednostek aliantów. Z kolei dywizjony bombowe 300 i 301 brały udział w ważnej misji niszczenia rodzącej się niemieckiej floty desantowej, której Hitler planował użyć do inwazji na Wielką Brytanię.
Bitwa o Anglię była jednym z momentów, które zmieniły bieg historii, a polscy piloci mieli w tym swój istotny udział. Ich wkład w zwycięstwo jest niepodważalny, a skuteczność pozwoliła przechylić szalę na stronę aliantów. W 1940 r. Polacy nie tylko pomogli ocalić Wielką Brytanię i odwrócić losy II wojny światowej, ale też dali Polsce szansę na dalszą walkę i korzystniejsze dla niej rozstrzygnięcie tego konfliktu zbrojnego. W Teheranie i Jałcie Brytyjczycy poświęcili Polskę na rzecz realizacji własnych celów. Jak jednak wyglądałaby Polska, i czy w ogóle byłaby jakaś Polska, gdyby o losach świata decydowali wówczas tylko Roosevelt i Stalin – bez Churchilla – lub gdyby przy stole negocjacyjnym z Amerykanami zasiadł wyczerpany długim bojem, ale wciąż silny i niedający się zwyciężyć Hitler?
Patryk Palka
Źródło: DlaPolonii




USD
AUD
CAD
NZD
EUR
CHF
GBP 






