Polska jest ważnym partnerem dla Australii – Michał Kołodziejski, Ambasador Nadzwyczajny i Pełnomocny RP w Związku Australijskim

Michał Kołodziejski jest absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego ze specjalizacją w Zakładzie Japonistyki. Praktycznie całe swoje życie zawodowe poświęcił relacjom z regionem Azji i Pacyfiku, ale jednocześnie w ramach studiów równoległych ukończył pięcioletnie studia na Wydziale Zarządzania UW oraz roczne studia kulturoznawczo-językowe na Uniwersytecie Kanazawa. W 2014 r. ukończył 3-letnie studia doktoranckie w Kolegium Gospodarki Światowej SGH.
Przed objęciem funkcji ambasadora RP w Australii Michał Kołodziejski był dyrektorem Departamentu Azji i Pacyfiku w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, a wcześniej w ambasadzie RP w Singapurze odpowiadał za sprawy ekonomiczne, w tym m.in. za pomoc polskim firmom zainteresowanym ekspansją zagraniczną. Wielokrotnie uczestniczył w negocjacjach politycznych ze stroną australijską, przygotowywał misje handlowe do tego kraju oraz koordynował przygotowania do wizyt wysokiego szczebla między Polską a Australią – ostatnio podczas wizyty ministra spraw zagranicznych w Sydney i Canberze. Ponadto z ramienia MSZ jako dyrektor departamentu wyznaczał coroczne zadania i oceniał realizację zadań przez placówkę w Canberze.
Z ambasadorem Michałem Kołodziejskim rozmawiała Jolanta Wolska.
JW: Jest pan absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie studiował pan japonistykę. Zna pan świetnie japoński. Skąd zainteresowanie Japonią?
MK: Szczerze mówiąc to jedno z trudniejszych pytań, z którym się mierzę i to jeszcze od czasów studiów. Najbliższa prawdy odpowiedź brzmi: zawsze interesowały mnie kraje odległe, zawsze też interesowała mnie ekonomia. A na początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy podejmowałem decyzję o kierunku studiów, Japonia była symbolem szybkiego wzrostu gospodarczego. Ale prawdę mówiąc – w tej decyzji była też spora doza zwykłego przypadku…
JW: MSZ nie wysłało pana do Japonii – dlaczego?
MK: W Japonii byłem kilkukrotnie podczas pracy w MSZ, ale rzeczywiście tylko w krótkich służbowych delegacjach, a nigdy na 4-letniej placówce. Nie martwię się tym, bo nie czuję się specjalistą tylko od jednego kraju. Natomiast większość swojej kariery zawodowej w MSZ spędziłem zajmując się krajami Azji i Pacyfiku, a studia orientalistyczne – mimo że skoncentrowane rzeczywiście na Japonii – okazały się w tym bardzo pomocne.
JW: Co skłoniło pana by wejść w szeregi Ministerstwa Spraw Zagranicznych, do dyplomacji w 2003 roku? Czy zawsze był zamierzony Pana kierunek zawodowy?
MK: Nie, nigdy nie zamierzałem zostać dyplomatą. Dopiero po ukończeniu studiów i kilkuletnim okresie pracy w sektorze prywatnym uznałem, że praca w MSZ to jeden z nielicznych sposobów, by móc wykorzystać znajomość rzadkiego języka, a jednocześnie realizować swoje zainteresowania. Wówczas jednak nie do końca byłem przekonany, czy uda mi się przejść przez sito egzaminów na aplikację dyplomatyczną. Mimo to postanowiłem spróbować i… udało się.
JW: Czym różnią się umiejętności, które trzeba mieć by zostać Dyrektorem Departamentu Azji i Pacyfiku a ambasadorem?
MK: Umiejętności chyba trzeba mieć dość podobne, mimo że między rolą obu stanowisk występują pewne istotne różnice. Dyrektor departamentu terytorialnego w MSZ, takiego jak Departament Azji i Pacyfiku, nadzoruje działalność zwykle kilkunastu placówek w danym regionie. Ściśle z nimi współpracuje, wyznacza im zadania, ocenia realizację. Ma jednak nieco inne spektrum spraw, którymi się zajmuje na co dzień, niż ambasadorowie. I najczęściej dotyczą one kwestii trudnych lub przykuwających uwagę polityków, opinii publicznej, mediów. Myślę tu np. o koordynacji współpracy z Chinami, o wizytach wysokiego szczebla, czy problemach związanych z sytuacją wokół Korei Północnej, Afganistanie itd. Natomiast wiedza ambasadora o danym kraju jest dużo głębsza niż dyrektora. A rola ambasadora – bardziej eksponowana i prestiżowa.
JW: Studiował pan gospodarkę światową na SGH, jak Polska mogłaby lepiej wpisać się w tę globalną politykę ekonomiczną?
MK: Nasza współpraca z krajami pozaeuropejskimi w dużej mierze jest właśnie współpracą gospodarczą. Jestem przekonany, że jej rozwój jest szansą rozwojową dla Polski. Przez długi czas jednak polska administracja a przede wszystkim przedsiębiorcy skoncentrowani byli na naszym najbliższym sąsiedztwie. Wkrótce po transformacji ustrojowej w naszym kraju było to nawet zrozumiałe, ale obecnie musimy już być bardziej ambitni. Współpraca gospodarcza z takimi krajami jak Australia może być bardzo korzystna dla obu stron, a rolą polskiej administracji – w tym Ambasady – jest by tę współpracę ułatwiać.
JW: Jak pan postrzega Australię? Czy miał pan okazje poznać ten kraj wcześniej?
MK: W ostatnim roku byłem w Australii dwukrotnie. Mam również przyjaciół w Australii i z Australii. Jestem pod dużym wrażeniem sposobu zorganizowania tego kraju, uważam że prowadzi bardzo przemyślaną i w wielu miejscach godną naśladowania politykę zagraniczną. Natomiast nie znam Australii od strony natury i przyrody, bo większość czasu spędzałem dotąd w zamkniętych salach konferencyjnych. Ale postaram się to nadrobić.
JW: Wielokrotnie uczestniczył Pan w negocjacjach politycznych ze stroną australijską. Jakie kwestie były negocjowane i z jakim skutkiem?
MK: Rozmowy z Australią dotyczą bardzo różnych spraw – od współpracy dwustronnej i kwestii bliskich naszym rodakom jak np. możliwości zwiększenia limitu wiz wydawanych przez Australię dla polskich studentów w ramach programu Work & Holiday (co się ostatecznie udało w październiku br.), poprzez próby eliminacji barier w wymianie gospodarczej, współpracę w sektorze zbrojeniowym, aż do wymiany doświadczeń związanych z sytuacją bezpieczeństwa w obu regionach.
JW: Od wielu lat mówi się, że współpraca gospodarcza z Australią jest ważna dla Polski. Jak ona dzisiaj wygląda? Dlaczego powiedział Pan, że ta współpraca z każdym rokiem będzie nabierała większego znaczenia?
MK: Australia jest wśród krajów Azji i Pacyfiku jednym z największych odbiorców polskiego eksportu. Popatrzmy na liczby. Od kilku lat obroty handlowe pomiędzy Polską a Australią przekraczają 1 mld USD (ponad 1,2 mld AUD). Za 9 miesięcy bieżącego roku przekroczyły już barierę 1 mld USD. Szacuje się, że obroty w 2017 r. będą najwyższe w historii i osiągną ponad 1,3 mld USD. Ale co najważniejsze: Australia, jest dla Polski 2 największym rynkiem zbytu z krajów Azji i Oceanii, po Chinach. Trzeba ten fakt podkreślać i przypominać, bo to przecież nie wartość całości obrotów handlowych, ale właśnie wartość eksportu i jego proporcji do importu determinuje na ile wymiana handlowa przynosi nam korzyści i jakiego rodzaju. A znaczenia ta współpraca będzie nabierać m.in. ze względu na postęp technologiczny oraz wspomnianą przeze mnie przed chwilą rosnące umiędzynarodowienie polskich przedsiębiorstw.
JW: W jaki sposób w rozwoju współpracy gospodarczej może sprzyjać obecność licznej Polonii w Australii?
MK: Obecność tak licznej Polonii w Australii to z punktu widzenia przedsiębiorcy zjawisko dające spory komfort, szczególnie przy rozpoczynaniu działalności. W pierwszej fazie wejścia na rynek to zarówno potencjalni odbiorcy polskich towarów jak, jak i osoby które rozumiejąc zasady funkcjonowania rynku w Australii i w Polsce mogą być nieocenioną pomocą dla polskich firm zainteresowanych tym rynkiem.
JW: W jakich dziedzinach Polska jest dla Australii ważnym miejscem lokowania inwestycji w Europie Centralnej i Wschodniej? Ponad 130 australijskich firm już działa w Polsce – jakie branże one reprezentują? Czy to są duże firmy australijskie? Dawniej mówiło się, że te dwa kraje są za daleko od siebie i się nie widzą na ekonomicznym radarze.
MK: Wiele się zmieniło w ostatnich latach we wzajemnym postrzeganiu atrakcyjności obu tych rynków. Jeszcze niedawno – 11 lat temu, Polska zamknęła biuro handlowe w Sydney, dzisiaj przymierzamy się już do jego ponownego otwarcia. Dzieje się tak ponieważ Polska jest obecnie ważnym partnerem dla Australii pod względem lokowania inwestycji zarówno bezpośrednich jak i poprzez wykup udziałów i inwestycje giełdowe. Szacuje się, że skumulowana wartość Australijskich inwestycji w Polsce wynosi ok. 3 mld AUD, z czego 1,4 mld AUD to inwestycje bezpośrednie. Oficjalne dane NPB są co prawda dużo niższe, ale wiąże się to z zabiegami czysto księgowymi podejmowanymi przez inwestorów, zresztą nie tylko australijskich. W efekcie czysto australijskie inwestycje klasyfikowane są jako europejskie, ponieważ realizowane są przez europejskie oddziały australijskich firm.
Australijskie firmy dokonują inwestycji zarówno w tradycyjne sektory surowcowe, jak w mniej tradycyjne tj. produkcja opakowań, przygotowanie i przetwarzanie żywności, budownictwo, edukacja, technologie ochrony środowiska, służba zdrowia, energetyka oraz logistyka. Największym inwestorem pozostaje fundusz inwestycyjny grupy Macquarie, który wybudował i obsługuje głębokowodny terminal kontenerowy DCT Gdańsk.
Przekrój australijskich inwestorów jest bardzo duży, począwszy od firm franczyzowych, małych inwestorów prywatnych poprzez fundusze inwestycyjne aż do dużych korporacji. Z większych inwestorów należy wspomnieć oprócz przedstawionej już Macquarie Group firmy Enea, Goodman Group, Amcor, Bovis Lend Lease, Industry Management Fund, Prairie Mining.
Wierzę, że uda nam się wzmocnić ten pozytywny trend w rozwoju współpracy gospodarczej. Niezależnie od oczekiwanego otwarcia wspomnianego wcześniej Biura Handlowego w Sydney, będziemy jako Ambasada podejmować wiele działań, zarówno siłami własnymi, jak i przy ścisłej współpracy z MSZ, z Ministerstwem Rozwoju, PAIH, a także z konsulami honorowymi posiadającymi silne zaplecze gospodarczo-biznesowe. Myślę o targach, misjach, wizytach studyjnych, wszelkiego rodzaju działaniach promocyjnych. Te działania powinny być kontynuowane i intensyfikowane, by rosnąca wymiana handlowa i nowe inwestycje przyczyniały się w coraz większym stopniu do rozwoju gospodarczego i zbliżenia obu krajów.
JW: Czy Polacy mieszkający w Australii inwestują w Polsce bądź zakładają firmy lub oddziały firm australijskich w Polsce? Czy to są duże przedsięwzięcia? Czy wygląda na to, że jest ich co raz więcej w Polsce? Czy się po jakimś czasie zniechęcają się biurokracją i idą gdzie indziej?
MK: Od jakiegoś czasu widać wyraźne ożywienie w inwestowaniu i otwieraniu firm przez australijskich przedsiębiorców polonijnych w Polsce, czego przykładem może być firma Balamara Resources działająca w dziedzinie górnictwa. Podobnie jak firma Nautitech działająca w tej samej dziedzinie. Polish Chamber of Commerce Australia Inc. z Canberry od kilku lat posiada swoje biuro przedstawicielskie w Poznaniu „Australian Business Cultural Centre”. Nic mi natomiast nie wiadomo, by warunki prowadzenia działalności w Polsce zniechęcały Polaków mieszkających w Australii. Wprost przeciwnie – ewentualne różnice między Polską a Australią, które przecież zawsze występują w wymianie między oddalonymi krajami, mogą być dla australijskiej Polonii łatwiejsze do pokonania, niż dla obcokrajowców bez znajomości języka i lokalnych warunków.
JW: Ważnym aspektem współpracy z Australią jest dialog polityczny. Na czym on polega?
MK: Proszę zwrócić uwagę na fakt, że mimo że Australia jest bardzo silnie związana z regionem Azji i Pacyfiku, to jednocześnie jest zainteresowana współpracą z krajami europejskimi. I w kwestiach geopolitycznych zajmuje zbieżne stanowiska z Polską. Dotyczy to np. wspólnej wizji porządku międzynarodowego, roli USA w architekturze bezpieczeństwa w Europie i w Azji, ocen działań Rosji, konfliktu na Ukrainie czy sposobów radzenia sobie z kryzysem migracyjnym, który Australię dotknął wcześniej niż Europę i z którym Australia sobie poradziła.
We wszystkich tych obszarach istnieje szerokie pole współpracy politycznej Polski i Australii. Sprzyjają temu również szczególne relacje partnerskie, które łączą Australię z NATO. Położenie szczególnego nacisku na kwestie polityczne i bezpieczeństwa jest o tyle uzasadnione, że Australia jest żywotnie zainteresowana procesami zachodzącymi w Unii Europejskiej, szczególnie w kontekście opuszczania struktur UE przez Wielką Brytanię – strategicznego partnera obu krajów.
Innym elementem dialogu politycznego jest rola Australii w regionie Oceanii oraz jej przełożenie polityczne na te niewielkie państwa, do których polska dyplomacja z naturalnych przyczyn geograficznych ma utrudniony dostęp. Kraje te mogą odgrywać istotną rolę podczas politycznych kampanii ze strony państw poszukujących szerokiego poparcia międzynarodowego dla własnych projektów. Może to mieć dla Polski pozytywny wymiar, np. przekładać się na skalę poparcia w głosowaniach na forach organizacji międzynarodowych. Mogę przypomnieć ostatnie szerokie poparcie dla Polski kandydującej do Rady Bezpieczeństwa ONZ.
JW: Zapowiedział Pan, że jednym z kluczowych elementów Pana przyszłych działań będzie współpraca z Polonią. Na czym ta współpraca będzie polegać?
MK: Sprawy Polonii i Polaków za granicą nabierają rosnącego znaczenia nie tylko w działalności służb konsularnych, ale również dyplomatycznych. Pod względem polonijnym Australia jest istotnym krajem na mapie świata. A w regionie Azji i Pacyfiku wręcz unikalnym. Oczywiście mamy sprawnie działający Konsulat Generalny w Sydney, który jest nawet większy pod względem liczby zatrudnionych pracowników niż Ambasada. Tak więc sprawy czysto konsularne czy opieki nad Polonią są dobrze prowadzone, przynajmniej na tyle na ile pozwalają nam dostępne środki.
Dla mnie natomiast równie ważne, albo nawet ważniejsze jest, by łączyć siły z naszymi rodakami zamieszkującymi Australię. Chciałbym móc korzystać z wiedzy, zapału, kontaktów, a czasem również siły nacisku, jaką tak duża grupa może wywierać na rzecz polskich interesów, w tym gospodarczych, a także w celu obrony dobrego imienia naszego kraju. Na tym wszystkim nam bowiem powinno szczególnie zależeć.
JW: Inne obszary współpracy to kontakty akademickie, kulturalne, wymiana młodzieży w ramach popularnego w Polsce programu „Zwiedzaj i pracuj”.
MK: Tak, warto podkreślić, że od 1 października 2017 roku władze Australii podniosły na zasadzie wzajemności limit wiz przyznawanych młodym Polakom w ramach tego programu z 200 do 500 rocznie, co po latach zabiegów stało się możliwe po niedawnych rozmowach ministrów spraw zagranicznych Polski i Australii w Canberze. Pozwoli to zaspokoić zgłaszane corocznie zapotrzebowanie przez polskich studentów i absolwentów.
JW: Czy planowane są wizyty polityków polskich do Australii w przyszłym roku?
MK: Od pewnego czasu próbujemy ze stroną australijską uzgodnić możliwość realizacji pierwszej w historii oficjalnej wizyty prezydenta RP w Australii. Co prawda w 2000 r. był w Australii ówczesny prezydent A. Kwaśniewski, ale tylko przy okazji Igrzysk Olimpijskich i tamta wizyta nie miała statusu oficjalnego, ani pełnej oprawy. Istnieją szanse aby wizyta głowy naszego państwa odbyła się 2018 r. Choć więcej wiedzieć będziemy zapewne po wizycie ministra Krzysztofa Szczerskiego, Szefa Gabinetu Prezydenta, który w dniach 1-4 grudnia odwiedzi Sydney i Canberrę. Trzymajmy kciuki!
Jolanta Wolska OAM, JP