Historia, Polska, Życie i społeczeństwo

Sportowe obiekty w Powstaniu Warszawskim i nieznana historia „dobrego Niemca” z filmu „Pianista”

Zaanektowanymi przez Niemców już na początku okupacji Warszawy słynnymi stołecznymi obiektami sportowymi, takimi jak tereny Legii czy Polonii, zarządzał Wilhelm Hosenfeld. To słynny „dobry Niemiec” z filmu Pianista, który ocalił nie tylko Władysława Szpilmana.

“Pianista” Fot. kadr z filmu/DlaPolonii

Po wybuchu wojny największe warszawskie obiekty sportowe zostały zaanektowane na potrzeby okupanta, głównie wojska. Przykładowo Centralny Instytut Wychowania Fizycznego na Bielanach (dzisiejsza AWF) oraz tereny Legii zostały zaanektowane przez oddziały Wermachtu. Polonia znalazła się we władaniu policji i SS. Warszawskie Towarzystwo Wioślarskie stało się filię niemieckiego klubu Palais Bruehl, natomiast nadwiślańską przystań towarzystwa przemianowano na salon gubernatora Warszawy Ludwiga Fischera.

W czasie Powstania Warszawskiego z terenu stadionu Warszawianki przy ul. Wawelskiej 5 atakowana była przez niemieckie oddziały zlokalizowana po drugiej strony ulicy powstańcza „Reduta Wawelska”. W rejonie tym służyła m.in. Teresa Kodelska ps. „Kinga” – przyszła olimpijka w narciarstwie alpejskim. Jej oddział transportował rannych, którymi sportsmenka opiekowała się, przenosząc ich z obszaru ulic Reja, Beniowskiego, Mochnackiego i Wawelskiej, a także z budynku Reduty. W trakcie tych działań dochodziło do przerażających scen. Jak wspominała: „Kiedyś niosłam rannego w brzuch. Wszystkie flaki mu wypadły z brzucha. Myśmy mu wpychały jelita z powrotem, niosły go po schodach. Na schodach nam wypadał na zakrętach, ale żeśmy go zniosły do piwnicy. Pani doktor Jadwiga Lange (to była moja ciocia) operowała go. Chyba przeżył”. Po upadku Reduty, co nastąpiło po kilkunastu dniach walk, Kodelska przedostała się kanałami do śródmieścia.

Świadkiem równie dramatycznych wydarzeń był stadion Polonii przy ul. Konwiktorskiej 6, który został uszkodzony już we wrześniu 1939 r., a potem odbudowany przez zmuszoną do tego ludność żydowską. W nocy z 21 na 22 sierpnia 1944 r. oddziały powstańcze zamierzały od strony Starego Miasta przez stadion przeprowadzić atak na Dworzec Gdański i Cytadelę. Przedsięwzięcie zakończyło się niestety klęską. Niektóre oddziały poniosły przeszło 75 % straty. Rannych żołnierzy, którzy nie zdążyli się wycofać, niemieckie czołgi stratowały na płycie boiska. Na murze trybuny stadionu znajdują się tablice upamiętniające bohatersko poległych powstańców.

Stadion Legii istniejący od 1930 r. przy ul. Łazienkowskiej 3, wraz z terenem Agrykoli tworzył potężną bazę okupanta, której zdobycie przerastało możliwości powstańców. Obiekt wyszedł z Powstania bez szwanku, ale poważnym uszkodzeniom uległ niedługo później podczas ostrzału artyleryjskiego i ofensywy Armii Czerwonej na przełomie 1944 i 1945 r.

Na terenie AWF mieściły się koszary Luftwaffe, mające kontrolować bielańskie lotnisko polowe. Po wybuchu powstania obsada obiektu została powiększona dwukrotnie, pojawiły się kolejne czołgi i wozy pancerne, a cały teren został silnie ufortyfikowany. Plany powstańców o zdobyciu sportowego obiektu wraz z pobliskim lotniskiem spełzły więc na niczym. Nie obyło się bez dotkliwych strat w wyposażeniu i sprzęcie. Zniszczeniu uległa także wieża i pływalnia.

Na terenie Parku Agrykola było podobnie – stacjonowały tu potężnie uzbrojone niemieckie oddziały. Próby zdobycia tego kompleksu przez powstańców za każdym razem kończyły się niepowodzeniem.

Miejscem starć było także Pole Mokotowskie, na którym już od 1910 r. funkcjonowało lotnisko oraz Aeroklub Warszawski, a po wybuchu wojny odbywały się okupacyjne rozgrywki piłkarskie. Miały one niezwykły klimat, który przybliżają wspomnienia Grzegorza Aleksandrowicza, który współorganizował warszawskie piłkarstwo w latach okupacji: „Nie ma chyba przesady w stwierdzeniu, że dla działaczy i samych zawodników był to najwspanialszy i najprzyjemniejszy okres. Takiego zdyscyplinowania na boisku, takiego zrozumienia wśród organizatorów, takiego posłuszeństwa wobec sędziów, takiej wreszcie postawy widzów nie było ani przedtem, ani później! To, co przeżywało się wówczas była najpiękniejszym wydaniem prawdziwego sportu, w którym w parze z ostrą rywalizacją na boisko o miano najlepszego szło najszlachetniejsze koleżeństwo”. Z przerwami turnieje konspiracyjne odbywały się do czasu wybuchu Powstania. Gdy nadeszła godzina „W” na Polu Mokotowskim Niemcy zgromadzili potężną baterię artylerii przeciwlotniczej. Już pierwszego dnia powstańcy chcieli zdobyć ten obszar, ale akcja oddziałów była nieudana.

Nowoczesny, oddany do użytku przed samą wojną, Tor Wyścigów Konnych na Służewcu, zajmowany był przez kilkusetosobową załogę jednostek kawalerii SS, a także lotników ze znajdującego się nieopodal Okęcia. Już w pierwszych miesiącach wojny większość koni została wywieziona do Niemiec. Obiekt otoczony był betonowym murem. Mimo to powstańcom udało się tu cokolwiek zdziałać. Zajęli część terenu oraz weszli w posiadanie bezcennej broni i amunicji. Nie udało im się jednak utrzymać zdobytych pozycji i ponosząc duże straty, zmuszeni byli się wycofać.

Z obiektami sportowymi Warszawy biorącymi udział w walkach Powstania Warszawskiego jest związana postać tzw. dobrego Niemca pokazana w filmie „Pianista” czyli Wilhelma Hosenfelda. To właśnie on pod czerwca 1940 r. kiedy jako oficer Wermachtu został oddelegowany do Warszawy, zarządzał tutejszymi obiektami sportowymi. Odpowiadał także za organizację zawodów i ćwiczeń fizycznych dla Niemców – i przy okazji tej działalności zapisał się także w historii polskiego sportu. Jednak międzynarodową sławę zyskał nie dzięki temu, a dzięki swojej postawie w czasie pobytu w Warszawie. Od Zagłady uratował kilkadziesiąt Polaków i Żydów, w tym właśnie pianistę Władysława Szpilmana. Scena, w której Szpilman gra dla niego na fortepianie zrujnowanego domu na warszawskiej Ochocie jest jedną z najbardziej poruszających scen współczesnego kina.

Hosenfeld był przyjaźnie nastawiony do Polaków i Żydów. W swoich notatkach i listach krytykował nazizm i komunizm – nie miał wątpliwości, że są to dwie zbrodnicze ideologie, odpowiadające za bezmiar okrucieństwa. Gdy w 1945 r. trafił do niewoli radzieckiej i został skazany na 25 lat ciężkich robót – osoby, które ocalił, w tym Szpilman, podejmowały próby uwolnienia go z obozu pracy pod Stalingradem. Niestety nie przyniosły one skutku. Organizm Hosenfelda nie wytrzymał surowych warunków i po kilku latach, doznawszy wcześniej wylewu i paraliżu. W 2007 r. prezydent RP Lech Kaczyński pośmiertnie odznaczył Wilma Hosenfelda Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, co wywołało emocjonalną dyskusję w gronie polskich weteranów II wojny światowej. Głosy na temat słuszności decyzji prezydenta były podzielone. Dwa lata później niemiecki oficer został Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata.

Krzysztof Szujecki

 

 

Źródło: DlaPolonii