Historia, Lifestyle, Polska

Waldemar Biniecki: „Odpowiedzcie hardo: żeście Polacy”

4 marca 1944 odbyła się w Chicago konferencja przygotowawcza przed powstaniem Kongresu Polonii Amerykańskiej, w której udział wzięli przedstawiciele całego spektrum życia polonijnego razem z duchowieństwem i naczelnymi redaktorami prasy polonijnej. Na tym spotkaniu wystąpił z charyzmatycznym przemówieniem Karol Rozmarek, który wypowiedział historyczne słowa: „Obrona Polski jest dzisiaj naszym najświętszym i najważniejszym obowiązkiem. Od nas zależy, czy ta obrona będzie tylko patriotycznym frazesem, czy będzie rzeczywistą obroną, taką, za którą Polonia amerykańska nie będzie się musiała w przyszłości wstydzić”.

Fot. dlapolonii.pl

Na zjeździe założycielskim Kongresu Polonii Amerykańskiej w Buffalo w dniach 28, 29 i 30 maja 1944 roku liderzy polonijni przy masowym niemalże poparciu 6-milionowej wtedy Polonii nakreślili uniwersalne cele dla Polonii amerykańskiej. Oto fragment: „Jako Amerykanie, w których żyłach płynie polska krew, przyrzekamy uroczyście nieść jak najdalej idącą pomoc Narodowi Polskiemu. Aby dać realny wyraz naszym odczuciom, powołujemy do życia Kongres Polonii Amerykańskiej i w tym celu niniejsze ustawy przyjmujemy”. Powołano szereg komisji roboczych i nakreślono na lata kierunki i strategie działania. Istotą zjednoczenia i stworzenia silnej reprezentacji Polonii w Stanach Zjednoczonych było informowanie społeczeństwa amerykańskiego i świata o aktualnej sytuacji w Polsce w czasie wojny i w okresie sowieckiej okupacji. Polonia amerykańska przyjęła ważny obowiązek ukazywania prawdy historycznej oraz przechowania polskiej tożsamości narodowej. Celnie wyraził to Kazimierz Łukomski, wiceprezes KPA, w słowach: „Naszym wspólnym obowiązkiem jest: reprezentować wobec świata rzeczywiste interesy i aspiracje narodu polskiego oraz informować o rozwoju sytuacji w Polsce i jej dążeniach, potrzebach i prawach”.

Cele te, jak wskazuje obecna sytuacja, nigdy nie zatraciły swojej aktualności.

Nie musimy się wstydzić za Rozmarka, Mazewskiego, Moskala i setek innych oddanych sprawie polskiej patriotów w rozmaitych zakątkach Stanów Zjednoczonych. Posiadaliśmy olbrzymi wpływ na politykę amerykańską poprzez takie osobistości, jak senator Edmund Muskie, kongresmen Klemens Zabłocki, Zbigniew Brzeziński i wiele innych. To Polonia amerykańska od 1910 roku wypracowywała tekst memorandum, które potem Paderewski przedstawił prezydentowi Wilsonowi – w ten sposób dzięki Polonii amerykańskiej sprawa polska została z sukcesem zaprezentowana na kongresie wersalskim. To Edward Moskal od 1994 lobbował z Amerykanami polskiego pochodzenia i wszystkimi przyjaciółmi Polski, aby na biurka amerykańskiej administracji trafiła petycja podpisana przez 9 milionów obywateli amerykańskich w sprawie przyjęcia Polski do NATO. To również Edward Moskal, jako jedyny Polak, przedstawił tezę, że przyjęcie Polski do Unii Europejskiej może zdecydowanie ograniczyć jej suwerenność. Długo można wymieniać listę zasług, świetnie zrealizowanych pomysłów oraz setek milionów dolarów przesłanych do Polski. Doskonałe artykuły naukowe i audycje radiowe o Katyniu, o Siłach Zbrojnych na Zachodzie, o Armii Krajowej, Narodowych Siłach Zbrojnych, o zbrodniach gułagów, Holokauście i o polskich zdrajcach na usługach Moskwy i wielu, wielu innych sprawach polskiej tożsamości narodowej. Warto wspomnieć, że pierwszym, który napisał o Ince Siedzikównie i żołnierzach wyklętych – w książce Na zew Ziemi Wileńskiej – był płk Edmund Banasikowski (charyzmatyczny prezes KPA w Wisconsin). To tutaj powstała najważniejsza książka polskiej geopolityki: Józef Piłsudski. Europejski federalista, 1918–1922, wydana po angielsku przez Hoover Institution Press, Stanford University w 1969 roku. Jej autorem był mój mentor, Marian Kamil Dziewanowski, pisarz i dziennikarz, uczestnik kampanii wrześniowej, oficer Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, profesor Uniwersytetu w Bostonie i Uniwersytetu Stanu Wisconsin w Milwaukee.

Od 2005 roku, od śmierci Edwarda Moskala, możemy mówić o upadku i postępującej asymilacji 10-milionowej diaspory w Ameryce. Od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej zauważamy, że zainteresowanie polskiego rządu Polonią znacznie spadło. Drastycznie zaprzestano prac badawczych nad Polonią, a wiedza o niej wśród Polaków w Polsce jest niedostateczna. Jak wyjaśnił mi pewien liberalny dyplomata z Krakowa, wektory polityki zagranicznej zmieniły się z zainteresowania diasporami na zagadnienia multikulturalne. No i stało się jasne, dlaczego nie ma współpracy politycznej z diasporą polską. Z drugiej strony sama Polonia stroni od polityki. Nie ma żadnych celów politycznych, a tym bardziej żadnej strategicznej wizji rozwoju. Działalność Polonii ogranicza się do tradycyjnych balów, robienia selfies i ekscytacji nowymi gadżetami. Polityka polonijna zaś sprowadza się do zwykłego trwania i pilnowania, aby nikt niczego nie wymyślił i nie zapędził „trwających” do konkretnej pracy.

Polskie wybory parlamentarne w 2019 r. były wyjątkowe. Pierwszy raz w historii dwie partie z Polski, PiS i Konfederacja, zgłosiły swoich polonijnych kandydatów do polskiego Sejmu i do Senatu, jednak przy braku kampanii promocyjnej Konfederacji większość kandydatów była bez szans. PiS wystawił jednego kandydata, znanego działacza polonijnego z Chicago, prof. Marka Rudnickiego.

Przy braku zmian w sposobie wyboru kandydata Polonii, tak jak jest to np. zagwarantowane mniejszości niemieckiej, przepadł on, kandydując w zdominowanym przez lewicowych liberałów słynnym okręgu 44. Dla prof. Rudnickiego zabrakło odpowiedzialnego planu B na wypadek przegranej, a cała sprawa wyborów do Senatu w 2019 r. jest blamażem „wszystkowiedzących” w Warszawie. Ale dosyć już narzekania.

Ultimatum Putina – koniec suwerenności państw Europy Środkowo-Wschodniej

Polska i inne kraje tego regionu w chwili obecnej znalazły się w trudnej sytuacji geopolitycznej. Pragnę przypomnieć, że 10 grudnia 2021 r. rosyjskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych wydało oświadczenie o „warunkach przyszłego dialogu Federacji Rosyjskiej z USA i innymi państwami zachodnimi” na temat bezpieczeństwa europejskiego. Rosja domagała się od Stanów Zjednoczonych zablokowania dalszego rozszerzania Paktu Północnoatlantyckiego w kierunku wschodnim, zrezygnowania z przyjmowania do paktu państw wcześniej wchodzących w skład Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Amerykanie mieli także zagwarantować, że na terenie byłych republik ZSRR ani oni sami, ani NATO nie będą prowadzić żadnej działalności wojskowej, instalować baz, przeprowadzać ćwiczeń, zaopatrywać tych suwerennych dziś państw w broń. Kreml domagał się także ograniczenia suwerenności nie tylko byłych republik ZSRR. W tekście „porozumienia”, które Rosja chciała narzucić Paktowi Północnoatlantyckiemu, znalazło się zobowiązanie, że państwa, które wchodziły w skład NATO 27 maja 1997 r. (wtedy odbył się szczyt NATO z udziałem Rosji), „nie będą rozmieszczać swych sił zbrojnych i broni na terytorium wszelkich innych państw Europy”, jeśli Rosja się na to nie zgodzi.

Tym ultimatum Rosjanie usiłowali narzucić Zachodowi, a przede wszystkim USA swoją wizję ładu światowego. Tak było na kongresie wiedeńskim w 1815 r. czy na konferencji jałtańskiej 76 lat temu, gdy nad głowami mniejszych państw i narodów hegemoni określali ład światowy zgodnie ze swoimi interesami. Efektem ultimatum miało być pozbawienie możliwości dalszego poszerzania NATO i zredukowanie potencjału militarnego Sojuszu w Europie Środkowo-Wschodniej do stanu sprzed 1997 roku.

Rosja, grożąc wojną, postawiła ultimatum Stanom Zjednoczonym i NATO – chciała ograniczenia suwerenności byłych republik ZSRR i całej Europy Środkowo-Wschodniej, co w konsekwencji oznaczało powrót do „doktryny Breżniewa” z 1968 r.

Polityka odstraszania NATO zawiodła. Rosja rozpoczęła inwazję wojskową na Ukrainę 24 lutego 2022 roku, która była eskalacją wojny trwającej od roku 2014. Celem tej wojny są imperialne marzenia Putina o odtworzeniu „Związku Radzieckiego 2.0”. Wojna na Ukrainie trwa, a NATO jest zaangażowane we wsparcie Ukrainy, jednak plan obrony wschodniej flanki NATO praktycznie nie istnieje, co zauważyła premier Estonii Kaja Kallas, która już w czerwcu skrytykowała obecny plan NATO. Kallas powiedziała, że obecne plany obrony Litwy, Łotwy i Estonii przez NATO zakładają, że zostaną one zniszczone, a następnie wyzwolone po 180 dniach. „Oznaczałoby to całkowite zniszczenie krajów i naszej kultury”. Jeśli weźmiemy pod uwagę obecne działania wojskowe na Ukrainie, czyli całkowite niszczenie infrastruktury energetycznej i budynków mieszkalnych, szkół, szpitali, oznaczałoby to unicestwienie państw bałtyckich. Mimo że Rosjanie dopuszczają się zbrodni wojennych, mordowania cywilów, porwań dzieci i wywożenia ich w głąb Rosji, niszczenia infrastruktury energetycznej, budynków mieszkalnych, szkół, szpitali – ciągle obowiązuje układ NATO-Rosja, a sama Rosja jest nadal ważnym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ. Dlaczego?

Czy polska emigracja ma jeszcze jakąś ważną rolę do odegrania?

Przed polską emigracją stają nowe wyzwania godne XXI wieku. Czas na redefinicję celów. Zamiast zajmować się polką, kiełbasą i pierogami, zamieszczaniem na Facebooku pięknych widoczków z Polski, czas zająć się czymś bardziej ambitnym, czymś na miarę wielkiego etosu polskiego wychodźstwa. Czas postawić sobie pytanie: jaka będzie Polonia amerykańska za 10, 20 lat. I co jest niezbędne, aby ta 10-milionowa populacja nie straciła kontaktu z Polską i nie uległa całkowitej asymilacji? Oto kilka pomysłów.

Aby zapewnić realizację polskich interesów, reformy polskiej armii, współpracy politycznej, wojskowej, ekonomicznej, idei Międzymorza oraz obecności strategicznej Stanów Zjednoczonych na wschodniej flance NATO, konieczne jest prowadzenie aktywnej i asertywnej polityki państwa, polskiej dyplomacji i wywieranie skoordynowanego wpływu polskiej diaspory na każdą administrację w Waszyngtonie, Berlinie, Paryżu czy Ottawie.

Poważnym problemem Polonii amerykańskiej jest brak jej przywództwa na szczeblach krajowym i stanowych. Konieczne jest powołanie think tanku z mocnym programem szkoły liderów polonijnych, prowadzonej przez uznanych liderów polonijnych z USA. Istotą kształcenia liderów powinna być ich przyszła kariera polityczna w USA. Musimy na powrót mieć swoją reprezentację w amerykańskich instytucjach władzy: w Kongresie, Senacie i władzach stanowych po stronie demokratów i republikanów.

Najważniejsze jest stworzenie nowoczesnej wizji dla polskiej diaspory na świecie, która wydatnie i aktywnie wspierałaby politykę zagraniczną państwa polskiego. Należy wytyczyć cele i zarysowa

skalę ich ważności. Chodzi o podstawy polityki polskiej diaspory w USA i na świecie. Nie może być tak, że wpływowy „lisek chytrusek” realizuje swój cel, który kieruje całą Polonię na manowce.

Bez mediów dwujęzycznych Polonia amerykańska, czyli 9 milionów tych, którzy nie mówią po polsku, nie ma szans na utrzymanie swojej tożsamości jako istotna grupa etniczna w USA. Nie ma skąd czerpać wiedzy na temat polskiej tożsamości. Projekty tworzone w Polsce nigdy nie będą spełniały warunków istotnych dla polskiej diaspory, bo sami tworzący te programy nigdy nie mieszkali za granicą i nigdy nie zrozumieją, w jaki sposób implementować wiedzę, którą chcą przekazać. Do tego dochodzą partyjne narracje w przekazywanych treściach, czego amerykańscy Polacy nie akceptowali już w okresie współpracy z rządem II RP – rządem sanacyjnym.

Należy stawiać na wymianę pokoleniową w obrębie polskiej diaspory, zwłaszcza w radach nadzorczych, należy odrzucić „trwanie” i szukać młodych i ambitnych zakulturyzowanych działaczy. Istotnym problemem Polonii jest również zamykanie się w swoim lokalnym środowisku bez zauważania istotnych problemów Polonii na szczeblu krajowym. Przykładami są Chicago czy Nowy Jork, gdzie stosunkowo duża polska populacja nie ma żadnych swoich przedstawicieli w miejskich, stanowych i federalnych instytucjach. Skupianie się na swojej lokalności bez łączenia się w projekty krajowe jest tylko kolejnym dowodem na upadek Polonii. Tylko połączone w gęstą sieć organizacje i dwujęzyczne media polonijne mają szansę na to, aby rozwijać Polonię i zmieniać wizerunek Polski.

Istotnym celem działania polskiej diaspory, otwartej na współpracę z diasporami krajów wschodniej flanki NATO, powinno być wspieranie polityki aktywnego angażowania się Stanów Zjednoczonych i krajów NATO we wszelkie inicjatywy służące realnemu bezpieczeństwu krajów tego regionu. Za mało jest w amerykańskich mediach materiałów o tym, co się tam dzieje. Za mało amerykańskie elity zajmują się Międzymorzem lub wschodnią flanką NATO.

Wybory spikera Kongresu USA w 2023 roku wyraźnie pokazały, że sprawa wschodniej flanki NATO wymaga permanentnego wsparcia dużej diaspory, jaką niewątpliwie jest polska emigracja. W polityce nic nie jest pewne. Sprawy wschodniej flanki NATO, reparacji dla Polski od Niemiec i wiele innych wymagają wsparcia i ciągłego lobbowania. Stawianie na inne grupy etniczne, o których często mówią niektórzy politycy w Warszawie, jest szkodliwe dla polskiej wspólnoty i wywołuje ogromne zdziwienie wśród elit polskiej diaspory.

Na świecie żyje aż 20 milionów osób, które są dumne z polskiego pochodzenia. Te wszystkie osoby to olbrzymi potencjał, który trzeba połączyć, aby służył w świecie Polsce i pomagał tworzyć nowoczesny wizerunek Polski, polskiej kultury, nauki, sztuki i ekonomii. Czas, aby ten przekaz dotarł do polskich i polonijnych elit. Potencjał ten może nie tylko wspierać strategicznie polskie interesy, ale również pomóc zmieniać wizerunek Polski. Nie można lekceważyć 3 proc. populacji w USA na amerykańskiej scenie politycznej. Piszę o tym w prasie polskiej i polonijnej od 2012 roku. I gdy ktoś Wam powie, że nie macie moralnego prawa wypowiadać się w sprawach polskich, odpowiedzcie tak, jak to zrobił 30 kwietnia 1915 roku w Chicago Jan Ignacy Paderewski:

„A gdy spoglądając na Wasze zmęczone oblicza, na Wasze ręce zgrubiałe od twardej pracy, która niejednemu, nawet wrogowi, przysporzyła dostatku, gdy spoglądając na Wasze skromne szaty, bogaci a pyszni, szczęśliwi a zazdrośni zapytać Was mogą o Wasze prawa do tytułu, odpowiedzcie tylko, żeście Piastów, Chrobrego, Łokietka potomstwo, żeście Zawiszów, Warneńczyków spadkobiercy, żeście Czarneckich, Sobieskich synowie, żeście Dąbrowskiego, Pułaskiego, Kościuszki dzieci. Odpowiedzcie hardo: żeście Polacy”.

Waldemar Biniecki

Redaktor naczelny „Kuryera Polskiego” w Milwaukee (Wisconsin). Stały publicysta i felietonista „Tygodnika Solidarność” w Warszawie. Członek Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Warszawie

Żródło: dlapolonii.pl