Dzień 29 listopada 1830 r. to ważna data w historii Polski. Grono młodych ludzi podjęło wówczas walkę z rosyjskim imperium, licząc na to, że ich czyn poderwie resztę polskiego społeczeństwa. Tak się jednak nie stało. Wybuch powstania zaskoczył niektórych Polaków, innych zaniepokoił. Wszelkie próby zduszenia zrywu w zarodku spełzły jednak na niczym. 25 stycznia 1831 r., kiedy próby negocjacji z carem Mikołajem I zakończyły się niepowodzeniem, Sejm Królestwa Polskiego przegłosował detronizację dynastii Romanowów. Od tej decyzji nie było już odwrotu – walka zbrojna była nieunikniona.
Starcie sił polskich z rosyjskimi było nierówne, jednak niepozbawione nadziei na zwycięstwo. Ostatecznie zakończyło się porażką. Nie była to jednak zupełna klęska, która przekreśliła szanse Polaków na odzyskanie niepodległości. Dalsze wysiłki na rzecz osiągnięcia tego celu po upadku powstania w 1831 r. podejmowano na emigracji. Do dziś określamy ją mianem „wielkiej” (Wielka Emigracja). Nie chodzi tu o liczbę emigrantów – tych było, w zależności od metodologii wyliczeń, od 5000 do około 9000. Na emigrację udali się przede wszystkim młodzi przedstawiciele szlachty, inteligencji, zamożnego mieszczaństwa, wśród nich tak oficerowie, podchorążowie, jak i cywilni organizatorzy życia politycznego. Byli to m.in. Adam Jerzy Czartoryski, Joachim Lelewel, Maurycy Mochnacki, Józef Bem, Bonawentura Niemojowski, Karol Kniaziewicz, Gustaw Małachowski, Stanisław Barzykowski, Ludwik Bystrzonowski, Bogdan Jański, Hieronim Kajsiewicz. Do przedstawicieli Wielkiej Emigracji zalicza się również Adama Mickiewicza, Juliusza Słowackiego i Fryderyka Chopina, którzy jeszcze przed wybuchem powstania listopadowego przebywali poza granicami kraju, a po upadku zrywu niepodległościowego zaangażowali się w życie środowisk emigracyjnych.
Większość emigrantów stanowili młodzi mężczyźni, którzy opuszczali Królestwo Polskie z bagażem powstańczych doświadczeń. Mieli najczęściej od szesnastu do dwudziestu kilku lat, ledwie rozpoczęte życie małżeńskie, dopiero co założone rodziny, które musieli zostawić. Wielu z nich nigdy nie zobaczyło już swoich żon i dzieci. Nie mogli zostać w kraju, ponieważ tam czekały na nich wcielenie do armii carskiej, więzienie lub egzekucja. Nie mogli również zabrać swych bliskich ze sobą, ponieważ gdyby wszyscy członkowie rodziny wyjechali, cały majątek skonfiskowałyby władze carskie. Polscy emigranci nie mieli żadnej gwarancji, że uda się im pomyślnie zorganizować za granicą życie na nowo. Wyjazd do obcego kraju bez żadnych funduszy i oparcia w krewnych, którzy pozostali w ojczyźnie i dysponowali określonymi środkami, był zbyt ryzykowny, szczególnie gdyby powstaniec musiał troszczyć się nie tylko o siebie, ale także żonę i dzieci. Z konieczności decydowano się więc na rozłąkę. Ta zaś skutkowała jedną z największych bolączek emigrantów – melancholią, tęsknotą za tym, co się zostawiło.
Cały dobytek osób przekraczających granice Królestwa Polskiego w 1831 r. mieścił się zazwyczaj w bagażu podręcznym. Emigranci wieźli z sobą trochę pieniędzy, wiersze, listy od najbliższych, drobne podarunki, niektóre ulubione książki i nieco wspomnień. Większość wierzyła, że opuszcza ziemie polskie na chwilę, że ojczyzna niebawem znów wezwie ich do walki. Z tego powodu jako kierunki emigracji wybierano zazwyczaj miejsca położone niedaleko; przede wszystkim Francję, choć wyjeżdżano również do innych krajów, m.in. Szwajcarii, Belgii, krajów Półwyspu Apenińskiego, Wielkiej Brytanii, do krajów niemieckich czy Skandynawii. Popularność Francji wśród polskich emigrantów wynikała również z tego, że tamtejsze władze zgodziły się przyjąć Polaków, co z uwagi na niebezpieczeństwo narażenia się w ten sposób Rosji, a także panującą w Europie epidemię cholery było raczej wyjątkiem niż regułą. Jednocześnie warto pamiętać, że teza o szczególnej otwartości Francji akurat na Polaków jest mitem. Byliśmy jedną z wielu nacji, których przedstawicieli przyjęto nad Sekwaną. Francuzom należy się jednak wdzięczność i szacunek za to, co zrobili dla polskich emigrantów, m.in. za zorganizowanie niewielkiej, ale ważnej pomocy finansowej dla nowo przybyłych, która wielu z nich umożliwiła przeżycie. Każdy emigrant mógł liczyć na subwencję wypłacaną w formie żołdu. Wysokość jego uzależniona była od stopnia wojskowego i posiadanych odznaczeń, dlatego też już na emigracji wiele osób zostało awansowanych i otrzymało odznaczenia na podstawie fikcyjnych rozkazów dziennych z ostatnich dni powstania.
Udających się na emigrację Polaków traktowano w Europie w dwojaki sposób. Z jednej strony rządy i politycy obawiali się ich jako potencjalnych wichrzycieli i rewolucjonistów. Z drugiej strony polscy emigranci podczas marszu na zachód spotykali się z licznymi manifestacjami społeczeństwa popierającymi powstanie przeciw Rosji. Tak samo było w samej Francji. Urzędnicy i politycy nie chcieli dopuścić do osiedlenia się zbyt wielkiej liczby Polaków w Paryżu, dlatego ulokowano ich w powołanych zakładach wojskowych (dépôt militaire) znajdujących się w miastach, które uważano za najbardziej konserwatywne, te pierwsze to: Besançon, Bourges, Châteauroux, Awinion. Praktyka pokazała jednak, że mieszkańcy owych miast szybko porozumieli się z polskimi emigrantami. W drugą rocznicę wybuchu powstania listopadowego (1832 r.) Polacy i Francuzi zorganizowali wspólne manifestacje. Zaniepokojone władze francuskie postanowiły przyspieszyć likwidację wielkich skupisk Polaków i rozproszyć polskich emigrantów po całej Francji, kierując ich do wszystkich departamentów. Nie zmieniło to faktu, że wielu Francuzów traktowało uczestników powstania listopadowego jak bohaterów, wychodząc m.in. z założenia, że posiadanie polskiego zięcia, który mężnie walczył z Rosją w 1831 r., będzie prawdziwym zaszczytem.
Wielkość emigracji polskiej po powstaniu listopadowym wynika nie tylko z jej składu personalnego, ale również z dorobku intelektualnego, materialnego i duchowego, który polscy emigranci po sobie zostawili. Trudne do przecenienia jest choćby ich oddziaływanie na Polaków, którzy pozostali w ojczyźnie – wsparcie materialne i ideowe, które oferowali pobratymcom oddanym sprawie niepodległości. Przedstawiciele Wielkiej Emigracji szukali odpowiedzi na dwa pytania: kto odpowiada za klęskę powstania listopadowego oraz z czego ta klęska wynikała. Koncepcje wówczas wypracowane kształtowały nie tylko ówczesny dyskurs, ale inspirują nas intelektualnie do dziś. O wielkości ideowej środowisk emigracyjnych świadczą np. listy napisane przez ich członków, którzy mając możliwość wyjechania do Ameryki, wyrażali gotowość pozostania we Francji i wykonywania najcięższych prac, choćby w kamieniołomach czy dokach Marsylii, byle tylko nie oddalać się od granicy Królestwa Polskiego i być gotowym do wzięcia udziału w walce, kiedy Polska będzie tego potrzebować.
Pamięć o ojczyźnie stała się fundamentem dziedzictwa Wielkiej Emigracji. Emanacją tej pamięci są ponadczasowe dzieła wybitnych artystów, działalność środowisk politycznych (Towarzystwa Demokratycznego Polskiego, Towarzystwa Insurekcyjno-Monarchicznego Trzeciego Maja, Zjednoczenia Emigracji Polskiej), dyplomacja „bez listów uwierzytelniających” księcia Adama Jerzego Czartoryskiego, która nie pozwalała Europie zapomnieć o sprawie polskiej, czy wreszcie rozmaite instytucje, spośród których część istnieje do dziś. Przedstawiciele polskiej emigracji starali się zachować swoją tożsamość narodową i dbali o to, by podobną postawę prezentowały też kolejne pokolenia Polaków, urodzonych poza granicami kraju. W związku z tym już w 1832 r. powstało Towarzystwo Literackie w Paryżu (od 1854 r. Towarzystwo Historyczno-Literackie w Paryżu), Towarzystwo Pomocy Naukowej czy Towarzystwo Politechniczne Polskie. W 1838 r. powstała z połączenia emigracyjnych bibliotek jedna wspólna Biblioteka Polska, otwarta uroczyście 24 III 1839 r., w rocznicę przysięgi Tadeusza Kościuszki na krakowskim Rynku. Przeniesiona w 1854 r. do zakupionego przez polskich emigrantów budynku przy 6 Quai d’Orléans nieprzerwanie trwa do dzisiaj. Starano się zadbać o wykształcenie najmłodszych, tworząc szkoły w Nancy i Orleanie. Powstała w roku 1842 Szkoła Narodowa Polska, przeniesiona później do własnego budynku przy bld Batignolles, wykształciła pokolenia polskich dzieci (obecnie do jej tradycji odwołuje się Szkoła Polska im. Adama Mickiewicza przy Ambasadzie RP w Paryżu). Do dziś istnieje także Dom św. Kazimierza w Paryżu, założony w 1846 r. przez wygnane z Wilna siostry szarytki. Początkowo funkcjonował jako sierociniec, a od początku lat 50. XIX wieku jako przytułek dla weteranów, w którym ostatnie lata życia spędzali godnie m.in. Cyprian Kamil Norwid czy gen. Józef Wysocki.
Nie wszystkie wybitne postaci, które współtworzyły dziedzictwo Wielkiej Emigracji, są współcześnie tak znane, jak Mickiewicz, Słowacki, Chopin, Adam Jerzy Czartoryski czy Julian Ursyn Niemcewicz. Nie sposób w krótkim tekście wymienić każdego, kto na to zasłużył, dlatego wspomnę jedynie o wybranych postaciach, takich jak Antoni Patek (założyciel jednej z największych manufaktur zegarmistrzowskich w Europie, pierwszej firmy, która produkowała zegarki na skalę przemysłową), Karol Chobrzyński (inżynier, wynalazca ruchomego rusztu do opalania parowozów), Ludwik Wołowski (współzałożyciel banku Crédit Foncier de France), Aleksander Ignacy Straszewicz (wybitny przemysłowiec, jeden z najbogatszych ludzi Alzacji), Jan Józef Baranowski (wynalazca ręcznego kasownika do biletów, gazomierza, semafora, maszyny służącej do kontroli rachunków czy maszyny do zliczania głosów wyborczych), Jan Dybowski (agronom, współautor francuskiej polityki kolonialnej) czy Piotr Skawiński (agronom, „ratownik winiarstwa francuskiego”).
Wielka Emigracja to jednak nie tylko postaci wybitne i udane kariery. To również wielka bieda. Nie bez powodu jednym z podstawowych zadań, którymi zajmowali się liderzy środowisk emigracyjnych, była działalność charytatywna na rzecz najuboższych. Poza wspomnianym już Domem św. Kazimierza istniało założone już w 1834 r. Towarzystwo Dobroczynności Dam Polskich, które „bez względu na różność opinii politycznych – jedynie dla miłości bliźniego i dla miłości dobrego imienia polskiego (bo nędza często do złego prowadzi) przychodzić w pomoc ubogim a zarobku niemającym rodakom znaleźć”. By zarobić na pomoc dla najbiedniejszych, organizowano kwesty w kościołach, proszono o dary od zamożniejszych rodaków, organizowano bale i koncerty, a także wyprzedaże i wenty (loterie fantowe).
Uspokojenie nastrojów można wiązać z postępującą stabilizacją życia emigrantów. Młodzi ludzie powoli przyzwyczajali się do nowych warunków. Dla większości język francuski nie stanowił bariery, gdyż jego znajomość wynieśli jeszcze z kraju. Francja stopniowo stawała się ich drugą ojczyzną. Wielu mimo fatalnej sytuacji materialnej decydowało się pozostać we Francji, czekając na wybuch konfliktu, który dałby im szanse powrotu do ojczyzny.
O tradycji Wielkiej Emigracji nie zapomnieli współcześni Polacy mieszkający we Francji ani potomkowie polskich emigrantów. Do dziś dwoma najważniejszymi świętami dla nich, obchodzonymi w sposób uroczysty, są te przypadające na 3 maja oraz 29 listopada. Warto uświadomić sobie, że jeśli chcemy, by o nas pamiętano, musimy dać innym narzędzia do tego, by kultywowali tę pamięć. Miejscami takimi są Biblioteka Polska w Paryżu ze swoimi bezcennymi kolekcjami, a także inne instytucje opiekujące się zbiorami polskimi. 9 października 2023 r. powstał Instytut Biblioteka Polska w Paryżu z siedzibą w Krakowie, którego zadaniem będzie opieka nad paryskimi skarbami na Wyspie św. Ludwika, zapewnienie im należytej ochrony i udostępnianie ich jak najszerszej grupie badaczy i miłośników historii, wszystkim pragnącym lepiej poznać historię naszej ojczyzny.
Janusz Pezda
Żródło: dlapolonii.pl