Jego znakiem rozpoznawczym jest upodobanie do montaży: łączenie różnych elementów, fragmentów rzeczywistości i w opowieść, rzeźbę czy asamblaż – trójwymiarowy kolaż, stworzony z gotowych przedmiotów. Władysław Hasior całe życie był związany z Sądecczyzną i Podhalem, gdzie powstały najznamienitsze i najbardziej kontrowersyjne z jego dzieł. 15 lipca mija 25 lat od jego śmierci.
Kościół św. Kazimierza w Nowym Sączu – przez starsze pokolenia sądeczan zwany „kaplicą szkolną” – to piękny przykład neogotyku. Powstał w latach 1908-1912. . Zaprojektowany przez Teodora Talowskiego (1857-1910), stanowi wyznacznik charakterystycznego stylu tego krakowskiego architekta, poza Krakowem i stał się ważnym elementem nowosądeckiego pejzażu. Świątynia, która zawiera wiele pięknych dzieł, kryje również pierwszą, dyplomową pracę Władysława Hasiora. Są nią ceramiczne stacje Drogi Krzyżowej z 1958 roku. W latach 1952–1958 Hasior studiował rzeźbę pod kierunkiem profesora Mariana Wnuka (1906-1967) w warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, gdzie obronił dyplom wykonując wspomniane stacje.
Rektor kościoła, ksiądz Józef Gucwa, początkowo obawiał się reakcji parafian na zbyt różniące się od secesyjnego wystroju wnętrz dzieła i zdecydował, by montować je w nocy. Obawy okazały się niesłuszne. Praca została bardzo dobrze przyjęta i stanowi o walorach tej świątyni. Wielkie nazwisko twórcy przyciąga do kościoła pasjonatów i znawców jego sztuki, co nadaje temu miejscu dodatkowy walor.
Przez lata młodzieńcze i całe dojrzałe życie Hasior był jednak związany z Zakopanem. Przyjechał do Zakopanego w 1947 roku z nadzieją zdobycia zawodu, który pozwoli mu się utrzymać w przyszłości. Uczył się w tamtejszym Państwowym Liceum Technik Plastycznych, a tym, co go uformowało na dalsze życie było spotkanie z profesorem Antonim Kenarem (1906-1959) i nauka pod skrzydłami tego mistrza. Na stałe do stolicy Tatr powrócił w latach 60. XX w., po studiach oraz stypendium w Paryżu. Lata 60. i 70. XX w., były dla Hasiora okresem niezwykle intensywnym. To wtedy powstały jego kultowe prace: m.in.: Gość II (1962), Szpieg (1962), Święty Łotr (1962), Niobe polska (1969), Golgota III (1972), Czarny krajobraz I – Dzieciom Zamojszczyzny(1974) czy Przesłuchanie anioła (1980).
Jego znakiem rozpoznawczym jest upodobanie do montaży: łączenie różnych elementów, fragmentów rzeczywistości i w opowieść, rzeźbę czy asamblaż – trójwymiarowy kolaż, stworzony z gotowych przedmiotów.
Zwykł mawiać: „Drażni mnie mit szlachetnych materiałów”. Hasior uważał, że każdy przedmiot jest cenny i wart przemienienia w dzieło sztuki, że wszystko niesie ze sobą pewne treści. Dzieła artysty – wrażeniowe, uczuciowe, ekspresyjne – były wykonywane m.in. z kawałków szkła, powykręcanych drutów, zardzewiałych rur, sztućców czy też kawałków mydła. „To, że używam do moich rzeźb mydła czy chleba nie jest demonstracją zuchwałości lecz fachowo uzasadnioną potrzebą” – twierdził. Cechowało go też upodobanie do muzyki oraz żywiołów. Zwłaszcza bliski był mu ogień.
Jego słowa: „Działalność artystyczną uważam za prowokację: intelektualną, twórczą” można odczytać dosłownie jako żywe, budzące po dziś dzień emocjonalne reakcje na jego dzieła. Zarzewiem ognistych dyskusji i sporów z udziałem samego autora były zwłaszcza Organy na przełęczy Snozka w pobliżu Sromowców Wyżnych i Czorsztyna, w paśmie łączącym Gorce z Pieninami. Monumentalna instalacja stanęła tam w październiku 1966 roku. Pomnik zamówiła Komenda Powiatowa Milicji Obywatelskiej w Nowym Sączu, co dostarczyło samemu artyście i dziełu licznych kłopotów. Hasior od dawna snuł wizje o budowie „grającego pomnika” – i właśnie w tym zleceniu dostrzegł szansę na jego urzeczywistnienie, nie bacząc wówczas na fundatora. W zamyśle Hasiora dzieło miały stanowić organy, przypominające też skrzydła, szpony, rozdzierające chmury, grające niczym eolska harfa w czasie porywistych wiatrów. Organy jednak nigdy nie zagrały. Według niektórych źródeł – z powodu niezamontowania na pomniku odpowiednich piszczałek organowych, gongów, fletów i dzwonków zaprojektowanych przez Hasiora. Według innych przekazów za brak dźwięku odpowiadała sama konstrukcja. Powodem kontrowersji nie była jednak cisza organów, lecz przeznaczenie pomnika. U stóp dźwigarów znalazła się granitowa płyta z napisem: Wiernym synom Ojczyzny poległym na Podhalu w walce o utrwalenie władzy ludowej – Społeczeństwo ziemi krakowskiej w 1000-lecie państwa polskiego. Trudno dziś stwierdzić z całą pewnością, w jakim stopniu sam Hasior zainteresowany był kwestią tej dedykacji i działań fundatora pomnika, wiadomo jednak, że dla niego liczyła się przede wszystkim możliwość zrealizowania wymyślonej przez siebie formy. Dziś – pomnik uwolniony od ideologicznych kontekstów i historycznych sporów, porusza nas przede wszystkim formą. Projekt jest bowiem bardzo oryginalny i zdecydowanie odbiega od kanonu typowych realizacji pomnikowych.
Na koniec warto przyjrzeć się tzw. akcjom efemerycznym Hasiora. Tak artysta określał wszelkie widowiska, których w swojej działalności zrealizował niemało. Do jednych z ostatnich należą „Żarliwe sztandary” pokazywane w 1979 roku w Drawsku Pomorskim, a w 1992 roku w rodzinnym mieście artysty, Nowym Sączu. W 1992 roku Nowy Sącz świętował 700-lecie istnienia. Na pamiątkę tej rocznicy, 4 października, Hasior obok ratusza ustawił 50 „żarliwych sztandarów”, które miały opromieniać rynek niezwykłym blaskiem. Ten widowiskowy spektakl rozgrywał się przy dźwiękach „Mesjasza” Haendla. „Alleluja” przeplatało się z trzaskiem płonącego ognia. Hasior tymczasem wtopił się w kilkutysięczny tłum i razem z tłumem oglądał swoje dzieło.
Swojej własnej galerii doczekał się jeszcze za życia. Obecnie jest ona oddziałem Muzeum Tatrzańskiego im. dra Tytusa Chałubińskiego w Zakopanem. Zmarł 14 lipca 1999 roku. Pochowano go na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem.
Maria Wąchała-Skindzier
Źródło: DlaPolonii